Sprzęt francuski przed caracalami był kiedykolwiek przez stronę polską brany pod uwagę?
Szczerze mówiąc w naszych rozważaniach z generałem Andrzejem Błasikiem i z innymi dowódcami takiej opcji nie braliśmy pod uwagę. Stawialiśmy od początku na Amerykanów, nawet był pomysł, który nie wiem dlaczego został zarzucony, wymiany przestarzałych samolotów Su-22 na pozyskane z drugiej ręki F-16, by mieć jednorodny sprzęt. Zawsze zakładaliśmy w ramach pomocy wojskowej, że powinniśmy bazować na Amerykanach. Jaka by bowiem zawierucha się nie wydarzyła w naszej części świata, to zawsze kończyła się z udziałem Amerykanów. Współpraca z Amerykanami i współpraca regionalna zapewnią nam bezpieczeństwo, innej możliwości nie widzę.
Zgodzi się Pan z opinią ekspertów, że flota śmigłowcowa już dawno powinna być wymieniona, a stan obecny to efekt zaniedbań ekipy ministrów Klicha i Siemoniaka?
Zgadzam się, bo dużo mówiło się o śmigłowcach, o wymianie floty, ale tak naprawdę niewiele w tym zakresie się robiło. Zresztą Klich powinien z wszystkiego kiedyś się wytłumaczyć. Trzeba tu przypomnieć, że zabiegałem bardzo mocno o sprowadzenie z Niemiec dwunastu baterii Patriot z drugiej ręki. W tej sprawie pisałem do ministra Klicha i śp. gen. Gągora. Niemcy przechodzili wówczas na system obrony powietrznej MEADS i chcieli nam je przekazać za symboliczną złotówkę. Dzisiaj mielibyśmy oddech w obronie powietrznej na jakieś 10-15 lat, gdyby nie zostało to zakwestionowane przez ministra Klicha. Żeby odtworzyć teraz obronę powietrzną nad Polską potrzeba czasu, którego nie mamy i dużych pieniędzy. Z moich wyliczeń wychodzi, że nie mówimy tu o 10 miliardach złotych, ale o 60 mld zł, a być może i o większej kwocie.
Klich to zablokował?
Na ostatniej rozmowie z ministrem Klichem prosiłem go osobiście - jest to w notatce służbowej, którą napisałem - żeby zasygnalizował ministrowi obrony Niemiec chęć zakupu ich sprzętu. Umówiliśmy się z Joachimem Wundrakiem, ówczesnym zastępcą dowódcy Sił Powietrznych, że jak ten temat zaistnieje politycznie, to wojskowo jest on uzasadniony i będzie na pewno realizowany. Byłem wtedy przedstawicielem w Komitecie Obrony Powietrznej NATO, więc miałem kontakty tego typu. Niemcy czekali tylko na sygnał, lecz tego sygnału niestety nie było. To też jest zaniedbanie ministra Klicha. Patrioty stałyby u nas od dawna, a tak to wszystko musimy kupić i zawsze tego sprzętu będzie za mało. Tamten system miał ponadto możliwość zwalczania rakiet balistycznych, więc dzisiaj tak panicznie nie balibyśmy się Kaliningradu.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sprzęt francuski przed caracalami był kiedykolwiek przez stronę polską brany pod uwagę?
Szczerze mówiąc w naszych rozważaniach z generałem Andrzejem Błasikiem i z innymi dowódcami takiej opcji nie braliśmy pod uwagę. Stawialiśmy od początku na Amerykanów, nawet był pomysł, który nie wiem dlaczego został zarzucony, wymiany przestarzałych samolotów Su-22 na pozyskane z drugiej ręki F-16, by mieć jednorodny sprzęt. Zawsze zakładaliśmy w ramach pomocy wojskowej, że powinniśmy bazować na Amerykanach. Jaka by bowiem zawierucha się nie wydarzyła w naszej części świata, to zawsze kończyła się z udziałem Amerykanów. Współpraca z Amerykanami i współpraca regionalna zapewnią nam bezpieczeństwo, innej możliwości nie widzę.
Zgodzi się Pan z opinią ekspertów, że flota śmigłowcowa już dawno powinna być wymieniona, a stan obecny to efekt zaniedbań ekipy ministrów Klicha i Siemoniaka?
Zgadzam się, bo dużo mówiło się o śmigłowcach, o wymianie floty, ale tak naprawdę niewiele w tym zakresie się robiło. Zresztą Klich powinien z wszystkiego kiedyś się wytłumaczyć. Trzeba tu przypomnieć, że zabiegałem bardzo mocno o sprowadzenie z Niemiec dwunastu baterii Patriot z drugiej ręki. W tej sprawie pisałem do ministra Klicha i śp. gen. Gągora. Niemcy przechodzili wówczas na system obrony powietrznej MEADS i chcieli nam je przekazać za symboliczną złotówkę. Dzisiaj mielibyśmy oddech w obronie powietrznej na jakieś 10-15 lat, gdyby nie zostało to zakwestionowane przez ministra Klicha. Żeby odtworzyć teraz obronę powietrzną nad Polską potrzeba czasu, którego nie mamy i dużych pieniędzy. Z moich wyliczeń wychodzi, że nie mówimy tu o 10 miliardach złotych, ale o 60 mld zł, a być może i o większej kwocie.
Klich to zablokował?
Na ostatniej rozmowie z ministrem Klichem prosiłem go osobiście - jest to w notatce służbowej, którą napisałem - żeby zasygnalizował ministrowi obrony Niemiec chęć zakupu ich sprzętu. Umówiliśmy się z Joachimem Wundrakiem, ówczesnym zastępcą dowódcy Sił Powietrznych, że jak ten temat zaistnieje politycznie, to wojskowo jest on uzasadniony i będzie na pewno realizowany. Byłem wtedy przedstawicielem w Komitecie Obrony Powietrznej NATO, więc miałem kontakty tego typu. Niemcy czekali tylko na sygnał, lecz tego sygnału niestety nie było. To też jest zaniedbanie ministra Klicha. Patrioty stałyby u nas od dawna, a tak to wszystko musimy kupić i zawsze tego sprzętu będzie za mało. Tamten system miał ponadto możliwość zwalczania rakiet balistycznych, więc dzisiaj tak panicznie nie balibyśmy się Kaliningradu.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311534-nasz-wywiad-byly-zastepca-dowodcy-sil-powietrznych-dobrze-ze-negocjacje-z-francuzami-zostaly-zerwane-zawsze-stawialismy-na-amerykanow?strona=2