Jego zdaniem francuski śmigłowiec kwalifikuje się bardziej do zadań poszukiwawczo-ratowniczych i transportu sił specjalnych.
Zresztą, co do zadań ratowniczych też mam wątpliwości: śmigłowce rodziny Super Puma są dość awaryjne. Z ok. 700 wyprodukowanych rozbiło się 80. Były pożary silników, awarie przekładni głównej, wibracje i utraty sterowności. Część wypadków spowodowali piloci, nie radząc sobie z tym helikopterem
— zwraca uwagę.
Fiszer pisze równie, że śmigłowce tej rodziny systematycznie przegrywały w konkurencji z radzieckimi Mi-8 i Mi-17.
A my mieliśmy teraz zastąpić te udane śmigłowce mniej udanymi, choć nafaszerowanymi nowoczesną elektroniką. Na rynku można znaleźć konstrukcje lepiej spełniające nasze potrzeby
— stwierdza.
Autor ocenia też, że otwarcie linii montażu kilkudziesięciu śmigłowców nie jest żadną szansą na rozwój dla Wojskowych Zakładów Lotniczych nr w Łodzi, a trzeci taki zakład śmigłowcowy nie miałby w Polsce racji bytu.
A co do miejsc pracy w Łodzi… Miało w Łodzi powstać ich około 1000. Ale dla wykwalifikowanych techników bądź inżynierów. A tacy tam i tak łatwo znajdą zatrudnienie. Bezrobocie dotyczy w większości ludzi z wykształceniem na poziomie Ferdynanda Kiepskiego, których WZL 1 by nie przyjęły. Łódzki zakład i tak ma huk roboty z remontami śmigłowców już w wojsku używanych, więc likwidacja mu nie grozi
— ocenia były pilot.
ak/Rzeczpospolita
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jego zdaniem francuski śmigłowiec kwalifikuje się bardziej do zadań poszukiwawczo-ratowniczych i transportu sił specjalnych.
Zresztą, co do zadań ratowniczych też mam wątpliwości: śmigłowce rodziny Super Puma są dość awaryjne. Z ok. 700 wyprodukowanych rozbiło się 80. Były pożary silników, awarie przekładni głównej, wibracje i utraty sterowności. Część wypadków spowodowali piloci, nie radząc sobie z tym helikopterem
— zwraca uwagę.
Fiszer pisze równie, że śmigłowce tej rodziny systematycznie przegrywały w konkurencji z radzieckimi Mi-8 i Mi-17.
A my mieliśmy teraz zastąpić te udane śmigłowce mniej udanymi, choć nafaszerowanymi nowoczesną elektroniką. Na rynku można znaleźć konstrukcje lepiej spełniające nasze potrzeby
— stwierdza.
Autor ocenia też, że otwarcie linii montażu kilkudziesięciu śmigłowców nie jest żadną szansą na rozwój dla Wojskowych Zakładów Lotniczych nr w Łodzi, a trzeci taki zakład śmigłowcowy nie miałby w Polsce racji bytu.
A co do miejsc pracy w Łodzi… Miało w Łodzi powstać ich około 1000. Ale dla wykwalifikowanych techników bądź inżynierów. A tacy tam i tak łatwo znajdą zatrudnienie. Bezrobocie dotyczy w większości ludzi z wykształceniem na poziomie Ferdynanda Kiepskiego, których WZL 1 by nie przyjęły. Łódzki zakład i tak ma huk roboty z remontami śmigłowców już w wojsku używanych, więc likwidacja mu nie grozi
— ocenia były pilot.
ak/Rzeczpospolita
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311244-mjr-fiszer-ocenia-dobrze-sie-stalo-ze-polskie-wladze-zerwaly-negocjacje-ws-caracali?strona=2