W ostatnich latach w Polsce utrwaliła się nie tylko „murzyńskość” (wedle definicji Sikorskiego), co jest fenomenem socjologiczno-kulturowo-obyczajowym, ale i coś, co ociera się o zdradę stanu, a często po prostu nią jest. Między jednym a drugim biegunem jest jeszcze całe morze bezmyślności, kompleksów, poczucia niższości i użytecznego idiotyzmu. I w tym morzu pływają przede wszystkim poprawne politycznie media, tzw. autorytety, duża część ludzi nauki i kultury oraz zawsze unoszeni prądem celebryci, powtarzający najbardziej trywialne mądrości formułowane przez „autorytety”.
Współczesna wersja „murzyńskości” (wciąż zaznaczam copyright Radosława Sikorskiego) jest nie tylko najtańszą, ale i najbanalniejszą oraz najłatwiejszą w dziejach Polski formą podległości, czyli nowoczesnego niewolnictwa, a w jakiejś części także formą kolaboracji. W czasach zaborów mniejsze efekty (bo ostrzejsze środki wywołują radykalniejszą kontrreakcję) przynosiły bezwzględnie realizowane kampanie rusyfikacji czy germanizacji (na czele z powstałym w 1894 r. i rozwiązanym dopiero w 1934 r. Niemieckim Związkiem Marchii Wschodniej, potocznie zwanym Hakatą). Kiedyś trzeba było walczyć radykalnymi środkami, bo choć Polska formalnie nie istniała, żywa i silna była polskość. Dziś wystarczą paciorki i nic niekosztujące gesty, żeby nowi niewolnicy z gorliwością godną lepszej sprawy bronili niepolskich interesów. A jeszcze uważają, że robią to w imię europejskości, europejskiej solidarności oraz przynależności do cywilizowanego świata.
To niesamowite, jak skuteczna i efektywna jest strategia masowego ogłupiania i instrumentalnego wykorzystywania „niewolników” z Polski. A przy tym mają oni poczucie realizowania własnych wysokich aspiracji oraz uczestniczenia w czymś szlachetnym, rozwijającym i dowartościowującym. Na taki grunt trafiają działania obcych państw i ich agentury bezpośredniej oraz agentury wpływu. I jeśli skuteczne są działania prowadzone z Rosji, która w wielu Polakach budzie wyłącznie negatywne skojarzenia oraz różne lęki, to tym skuteczniejsze są akcje państw uważanych za zaprzyjaźnione. A tylko skrajni naiwniacy mogą sądzić, że „przyjaciele” nie prowadzą nieprzyjaznych działań przeciwko Polsce, skoro jesteśmy szóstym, a po Brexit piątym państwem Unii Europejskiej. Prowadzą, bo tu chodzi o interesy.
Po 1989 r., a szczególnie w latach 2008-2015 udało się wyhodować w Polsce rzesze nowych Elojów (bohaterów czy też antybohaterów powieści Herberta George’a Wellsa „Wehikuł czasu”), czyli kompletnie biernych i niezdolnych nie tylko do samodzielnego myślenia, ale też funkcjonowania istot. W powieści Wellsa wojownicza rasa Morloków traktowała Elojów jak zwierzęta hodowlane. I trochę podobnie możni tego świata traktują ukształtowanych w III RP - poprzez „politykę paciorków” - konformistów czy też oportunistów (częściowo współczesnych kolaborantów). Dlatego nie dziwi, że przy okazji negatywnego zakończenia negocjacji w sprawie zakupu 50 śmigłowców Caracal bronią oni interesów francuskich, a nie polskich.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W ostatnich latach w Polsce utrwaliła się nie tylko „murzyńskość” (wedle definicji Sikorskiego), co jest fenomenem socjologiczno-kulturowo-obyczajowym, ale i coś, co ociera się o zdradę stanu, a często po prostu nią jest. Między jednym a drugim biegunem jest jeszcze całe morze bezmyślności, kompleksów, poczucia niższości i użytecznego idiotyzmu. I w tym morzu pływają przede wszystkim poprawne politycznie media, tzw. autorytety, duża część ludzi nauki i kultury oraz zawsze unoszeni prądem celebryci, powtarzający najbardziej trywialne mądrości formułowane przez „autorytety”.
Współczesna wersja „murzyńskości” (wciąż zaznaczam copyright Radosława Sikorskiego) jest nie tylko najtańszą, ale i najbanalniejszą oraz najłatwiejszą w dziejach Polski formą podległości, czyli nowoczesnego niewolnictwa, a w jakiejś części także formą kolaboracji. W czasach zaborów mniejsze efekty (bo ostrzejsze środki wywołują radykalniejszą kontrreakcję) przynosiły bezwzględnie realizowane kampanie rusyfikacji czy germanizacji (na czele z powstałym w 1894 r. i rozwiązanym dopiero w 1934 r. Niemieckim Związkiem Marchii Wschodniej, potocznie zwanym Hakatą). Kiedyś trzeba było walczyć radykalnymi środkami, bo choć Polska formalnie nie istniała, żywa i silna była polskość. Dziś wystarczą paciorki i nic niekosztujące gesty, żeby nowi niewolnicy z gorliwością godną lepszej sprawy bronili niepolskich interesów. A jeszcze uważają, że robią to w imię europejskości, europejskiej solidarności oraz przynależności do cywilizowanego świata.
To niesamowite, jak skuteczna i efektywna jest strategia masowego ogłupiania i instrumentalnego wykorzystywania „niewolników” z Polski. A przy tym mają oni poczucie realizowania własnych wysokich aspiracji oraz uczestniczenia w czymś szlachetnym, rozwijającym i dowartościowującym. Na taki grunt trafiają działania obcych państw i ich agentury bezpośredniej oraz agentury wpływu. I jeśli skuteczne są działania prowadzone z Rosji, która w wielu Polakach budzie wyłącznie negatywne skojarzenia oraz różne lęki, to tym skuteczniejsze są akcje państw uważanych za zaprzyjaźnione. A tylko skrajni naiwniacy mogą sądzić, że „przyjaciele” nie prowadzą nieprzyjaznych działań przeciwko Polsce, skoro jesteśmy szóstym, a po Brexit piątym państwem Unii Europejskiej. Prowadzą, bo tu chodzi o interesy.
Po 1989 r., a szczególnie w latach 2008-2015 udało się wyhodować w Polsce rzesze nowych Elojów (bohaterów czy też antybohaterów powieści Herberta George’a Wellsa „Wehikuł czasu”), czyli kompletnie biernych i niezdolnych nie tylko do samodzielnego myślenia, ale też funkcjonowania istot. W powieści Wellsa wojownicza rasa Morloków traktowała Elojów jak zwierzęta hodowlane. I trochę podobnie możni tego świata traktują ukształtowanych w III RP - poprzez „politykę paciorków” - konformistów czy też oportunistów (częściowo współczesnych kolaborantów). Dlatego nie dziwi, że przy okazji negatywnego zakończenia negocjacji w sprawie zakupu 50 śmigłowców Caracal bronią oni interesów francuskich, a nie polskich.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311228-tresura-i-polityka-paciorkow-zrobily-swoje-broni-sie-interesow-francji-i-airbus-helicopters-a-nie-polski?strona=2