Opozycjoniści spod sztandaru Mateusza Kijowskiego. Cel jest jeden: by było jak dawniej, jak przez cały okres III RP

Najbardziej dziwi mnie zawsze, jak ludzie którzy doskonale znają czasy komunistycznego reżimu w Polsce, są w stanie mieszać ze sobą dwie rzeczywistości - tamtą z czasów PRL i obecną. Kompletnie przeciwstawne sobie pod każdym względem. I to ludzie, którzy powinni mieć szczególnie wyczulone wszystkie zmysły na te różnice. Wszak sprzeczności są tak oczywiste i niezaprzeczalne, że nie sposób wytłumaczyć ich słów zawartych w liście do prezydenta Andrzeja Dudy.

W istocie nie chodzi mi nawet o to, że znajdują się one w liście do prezydenta. Miałbym podobną ocenę, gdyby te słowa padały w prywatnej rozmowie. Można się domyśleć, czemu byli ludzie opozycji nadają słowom, będących odbiciem ich drastycznych ocen, publiczny rozgłos. Trochę na pokaz, żeby ich głos został zauważony przez media. Ich intencją jest też próba wywarcia większego nacisku na obecną władzę, niż dzieje się to wówczas, gdy podobne oceny, czy też raczej oskarżenia padają podczas manifestacji KOD. Nie przypadkowo wskazuję na podobieństwo zarzutów, które pojawiają się w liście podpisanym przez dawnych opozycjonistów, a oskarżeniami wygłaszanymi podczas ulicznych antyrządowych demonstracji organizowanych przez KOD.

Cel, jaki chcą osiągnąć został już wyrażony przez ich sojuszników, regularnie pojawiających się na spotkaniach ulicznych pod przewodnictwem Mateusza Kijowskiego. Zawiera się w haśle „By było jak dawniej”, czyli za czasów rządów Platformy. Zaś nieco ogólniej – jak przez cały okres III RP. Od jej początków do połowy 2015 roku.

Nie rozumiem, jak ludziom, którzy wypowiadają zdanie, że „historia staje się propaganda na wzór bolszewicki” albo to, że mamy do czynienia „z ideowym nawrotem do czasów sprzed 1989 r.”, nie kołowacieje język. A powinien.
Choćby już tylko dlatego, że są to przemyślenia, o których nie bez przyczyny można by powiedzieć, iż są one fragmentem przemówienia, grzmiącego z barykady KOD Mateusza Kijowskiego.