Myślałem, że po blisko dwóch latach spędzonych w Brukseli Donald Tusk czegoś się nauczył. Widać, że dopiero przyswaja sobie mechanizmy, które rządzą Unią
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ależ go tu ciągnie… Tusk do Kaczyńskiego: „To może debata, Panie Prezesie? O Europie, Polsce i Pana insynuacjach”
wPolityce.pl: Czy Donald Tusk ma podstawy do obaw, do tego stopnia, żeby apelować o poparcie jego kandydatury na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej?
Ryszard Czarnecki: Myślę, że nie jest to poważny apel. Takie poparcie zdobywa się kanałami dyplomatycznymi, w czasie rozmów, a nie poprzez apele via media. Tutaj brakuje powagi Donaldowi Tuskowi. Powinien on z resztą wiedzieć, że tak naprawdę to, czy będzie szefem Rady Europejskiej zależy - w sporym stopniu - od tego, jak będą układane inne elementy europejskich puzzli - to znaczy kto, w styczniu przyszłego roku, zostanie szefem Parlamentu Europejskiego. Na przykład wybór przedstawiciela tej samej rodziny politycznej co Donald Tusk, czyli Europejskiej Partii Ludowej, może oznaczać, że stanowisko szefa Rady Europejskiej, które obecnie zajmuje Donald Tusk, przypadnie socjaliście. Jest to scenariusz możliwy, a nawet prawdopodobny. Szczerze mówiąc ta sytuacja jest trochę śmieszna. Nie przypominam sobie, żeby Herman Van Rompuy, jego poprzednik, były premier Belgii, apelował do władz Królestwa Belgii, żeby poparły jego kandydaturę. Nikt tak nie robi. Myślałem, że po blisko dwóch latach spędzonych w Brukseli Donald Tusk czegoś się nauczył. Widać, że dopiero przyswaja sobie mechanizmy, które rządzą Unią.
Jarosław Kaczyński zasugerował, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie udzieli takiego poparcia. Można przypuszczać, że gdyby było inaczej, oznaczałoby to, Polska nie ma nic do zarzucenia Donaldowi Tuskowi. W jednym z wywiadów Kaczyński powiedział, że w Polsce, zarówno w Sejmie i w prokuraturze, toczą się postępowania, które mogą doprowadzić do postawienia Tuskowi zarzutów. Wyraził wątpliwości co do tego, czy taka osoba powinna stać na czele Rady Europejskiej…
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której były premier jakiegoś kraju, który jest na ważnym stanowisku międzynarodowym, domaga się karania własnej ojczyzny kolosalnymi karami finansowymi. Mówię tutaj o tym, że Donald Tusk poparł, i to bardzo szybko, propozycję Komisji Europejskiej, aby karać kraje, które odmówią przyjęcia uchodźców kwotą pół mln euro. W sytuacji, gdy w październiku zeszłego roku Rada Europejska, także głosem ówczesnej premier Ewy Kopacz, przyjęła określoną kwotę uchodźców do Polski, z perspektywą jej rozwinięcia, oznacza to, że Polska musiałaby płacić ponad 3 mld euro z tytułu nieprzyjęcia uchodźców do Polski. Donald Tusk poparł tę propozycję. Muszę powiedzieć, że gdybym to ja decydował, to pewnie nie byłbym w stanie poprzeć kandydatury Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Donald Tusk będąc premierem, zostawił swój rząd, partię i czmychnął do Brukseli na lepiej płatną posadę, paląc za sobą mosty…
Mogę sobie wyobrazić, że jakieś pretensje były także do Manuela Durão Barroso, byłego premiera Portugalii, czy byłego premiera Belgii Hermana Van Rompuya, którzy praktycznie zaraz po zakończeniu swoich funkcji w kraju, przychodzili na funkcje odpowiednio najpierw szefa Komisji Europejskiej (Barroso w 2004 roku) i szefa Rady Europejskiej (Van Rompuy w 2010 roku). To jest jakby nasza wewnętrzna sprawa, ale żaden z tych byłych premierów - ani Barroso, ani Van Rompuy - nie domagał się publicznie rozwiązań, które uderzyłyby w ich kraj. Tutaj Donald Tusk poparł to rozwiązanie proemigracyjne, co może skutkować dla Polski olbrzymimi kwotami.
Słowami Jarosława Kaczyńskiego zszokowany jest niemiecki europoseł Manfred Weber, który zarzucił mu niepatriotyczną postawę. Czy można to odbierać właśnie w kategorii patriotyzmu?
Byłoby dobrze, gdyby Niemcy jednak napili się zimnej wody i nie uczyli Polaków patriotyzmu, ponieważ może to wywołać pokusę przypomnienia najnowszej historii Polski. Myślę, że ta lekcja historii dla pana Webera i jego rodaków nie byłaby najprzyjemniejsza.
Czy przy ewentualnym powrocie do Polski Donald Tusk ma szansę na nowo zaistnieć na scenie politycznej?
Formacja, której był liderem, czyli Platforma Obywatelska, w tej chwili jest kierowana przez jego wielkiego rywala, którego Donald Tusk chciał zniszczyć, czyli Grzegorza Schetynę. Jestem przekonany, że Schetyna „lisa” Donalda nie wpuści do „kurnika” PO. Natomiast ta nowa inicjatywa, która ewidentnie jest podlewana przez Tuska brukselską konewką, czyli Europejscy Demokraci, jest to inicjatywa - oględnie mówiąc - mikroskopijna. W związku z tym ja nie sądzę, żeby miał w Polsce istotne polityczne przyczółki. Słuszne jest stwierdzenie o spalonych mostach. Dla mnie zupełnie surrealistycznym scenariuszem jest walka Donalda Tuska o prezydenturę. Będzie się on bał przegrać z Andrzejem Dudą, a taka porażka jest bardzo prawdopodobna. W sytuacji dużej pracowitości obecnego prezydenta i czyny na liście byłego premiera, to to starcie zakończyłoby się - co z góry można przewidzieć - zwycięstwem kandydata z obozu PiS.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Myślałem, że po blisko dwóch latach spędzonych w Brukseli Donald Tusk czegoś się nauczył. Widać, że dopiero przyswaja sobie mechanizmy, które rządzą Unią
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ależ go tu ciągnie… Tusk do Kaczyńskiego: „To może debata, Panie Prezesie? O Europie, Polsce i Pana insynuacjach”
wPolityce.pl: Czy Donald Tusk ma podstawy do obaw, do tego stopnia, żeby apelować o poparcie jego kandydatury na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej?
Ryszard Czarnecki: Myślę, że nie jest to poważny apel. Takie poparcie zdobywa się kanałami dyplomatycznymi, w czasie rozmów, a nie poprzez apele via media. Tutaj brakuje powagi Donaldowi Tuskowi. Powinien on z resztą wiedzieć, że tak naprawdę to, czy będzie szefem Rady Europejskiej zależy - w sporym stopniu - od tego, jak będą układane inne elementy europejskich puzzli - to znaczy kto, w styczniu przyszłego roku, zostanie szefem Parlamentu Europejskiego. Na przykład wybór przedstawiciela tej samej rodziny politycznej co Donald Tusk, czyli Europejskiej Partii Ludowej, może oznaczać, że stanowisko szefa Rady Europejskiej, które obecnie zajmuje Donald Tusk, przypadnie socjaliście. Jest to scenariusz możliwy, a nawet prawdopodobny. Szczerze mówiąc ta sytuacja jest trochę śmieszna. Nie przypominam sobie, żeby Herman Van Rompuy, jego poprzednik, były premier Belgii, apelował do władz Królestwa Belgii, żeby poparły jego kandydaturę. Nikt tak nie robi. Myślałem, że po blisko dwóch latach spędzonych w Brukseli Donald Tusk czegoś się nauczył. Widać, że dopiero przyswaja sobie mechanizmy, które rządzą Unią.
Jarosław Kaczyński zasugerował, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie udzieli takiego poparcia. Można przypuszczać, że gdyby było inaczej, oznaczałoby to, Polska nie ma nic do zarzucenia Donaldowi Tuskowi. W jednym z wywiadów Kaczyński powiedział, że w Polsce, zarówno w Sejmie i w prokuraturze, toczą się postępowania, które mogą doprowadzić do postawienia Tuskowi zarzutów. Wyraził wątpliwości co do tego, czy taka osoba powinna stać na czele Rady Europejskiej…
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której były premier jakiegoś kraju, który jest na ważnym stanowisku międzynarodowym, domaga się karania własnej ojczyzny kolosalnymi karami finansowymi. Mówię tutaj o tym, że Donald Tusk poparł, i to bardzo szybko, propozycję Komisji Europejskiej, aby karać kraje, które odmówią przyjęcia uchodźców kwotą pół mln euro. W sytuacji, gdy w październiku zeszłego roku Rada Europejska, także głosem ówczesnej premier Ewy Kopacz, przyjęła określoną kwotę uchodźców do Polski, z perspektywą jej rozwinięcia, oznacza to, że Polska musiałaby płacić ponad 3 mld euro z tytułu nieprzyjęcia uchodźców do Polski. Donald Tusk poparł tę propozycję. Muszę powiedzieć, że gdybym to ja decydował, to pewnie nie byłbym w stanie poprzeć kandydatury Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Donald Tusk będąc premierem, zostawił swój rząd, partię i czmychnął do Brukseli na lepiej płatną posadę, paląc za sobą mosty…
Mogę sobie wyobrazić, że jakieś pretensje były także do Manuela Durão Barroso, byłego premiera Portugalii, czy byłego premiera Belgii Hermana Van Rompuya, którzy praktycznie zaraz po zakończeniu swoich funkcji w kraju, przychodzili na funkcje odpowiednio najpierw szefa Komisji Europejskiej (Barroso w 2004 roku) i szefa Rady Europejskiej (Van Rompuy w 2010 roku). To jest jakby nasza wewnętrzna sprawa, ale żaden z tych byłych premierów - ani Barroso, ani Van Rompuy - nie domagał się publicznie rozwiązań, które uderzyłyby w ich kraj. Tutaj Donald Tusk poparł to rozwiązanie proemigracyjne, co może skutkować dla Polski olbrzymimi kwotami.
Słowami Jarosława Kaczyńskiego zszokowany jest niemiecki europoseł Manfred Weber, który zarzucił mu niepatriotyczną postawę. Czy można to odbierać właśnie w kategorii patriotyzmu?
Byłoby dobrze, gdyby Niemcy jednak napili się zimnej wody i nie uczyli Polaków patriotyzmu, ponieważ może to wywołać pokusę przypomnienia najnowszej historii Polski. Myślę, że ta lekcja historii dla pana Webera i jego rodaków nie byłaby najprzyjemniejsza.
Czy przy ewentualnym powrocie do Polski Donald Tusk ma szansę na nowo zaistnieć na scenie politycznej?
Formacja, której był liderem, czyli Platforma Obywatelska, w tej chwili jest kierowana przez jego wielkiego rywala, którego Donald Tusk chciał zniszczyć, czyli Grzegorza Schetynę. Jestem przekonany, że Schetyna „lisa” Donalda nie wpuści do „kurnika” PO. Natomiast ta nowa inicjatywa, która ewidentnie jest podlewana przez Tuska brukselską konewką, czyli Europejscy Demokraci, jest to inicjatywa - oględnie mówiąc - mikroskopijna. W związku z tym ja nie sądzę, żeby miał w Polsce istotne polityczne przyczółki. Słuszne jest stwierdzenie o spalonych mostach. Dla mnie zupełnie surrealistycznym scenariuszem jest walka Donalda Tuska o prezydenturę. Będzie się on bał przegrać z Andrzejem Dudą, a taka porażka jest bardzo prawdopodobna. W sytuacji dużej pracowitości obecnego prezydenta i czyny na liście byłego premiera, to to starcie zakończyłoby się - co z góry można przewidzieć - zwycięstwem kandydata z obozu PiS.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311039-nasz-wywiad-czarnecki-o-apelu-tuska-nikt-tak-nie-robi-brakuje-mu-powagi-poparcie-zdobywa-sie-kanalami-dyplomatycznymi-a-nie-przez-media