TK, który nie ma konstytucyjnych uprawnień do oceny wyboru sędziów przez Sejm, zaczął je sobie przypisywać. Orzekł o częściowej zgodności normy ustawowej o wyborze (dokonał kontroli abstrakcyjnej normy) i razem z opozycją przekonywał, że jednak trzech sędziów zostało w październiku 2015 r. wybranych poprawnie. W ten sposób TK i prezes Rzepliński przypisali sobie prawo oceny działań kreacyjnych Sejmu, czego konstytucja w żaden sposób im nie daje. W efekcie prezes Rzepliński zaczął blokować sędziów wybranych w grudniu 2015 r. przez Sejm, zadbał też o pomoc ze strony Rady Europy i różnych instytucji Unii Europejskiej. Pomogło mu w tym MSZ, zapraszając do Polski Komisję Wenecką. TK zaczął też po kolei uchylać ustawy o samym sobie przyjmowane przez większość PiS, chcąc oczyścić przedpole w związku z wyborem nowego prezesa. Niejako na zamówienie TK grupa posłów PO złożyła wniosek podważający zgodność z konstytucją normy określającej zasady wyboru prezesa. Obecnie grupa dziewięciu wtajemniczonych sędziów prowadzi mniej lub bardziej tajne narady oraz konsultacje, jak wybrać „swego” prezesa. Zastanawiają się, jak powtórzyć manewr prezesa Safjana z 2006 r. Wtajemniczona jest tylko „swoja” dziewiątka, zaś trzem sędziom wybranym przez większość PiS i dopuszczonym przez prezesa Rzeplińskiego do orzekania kolejne projekty potencjalnego wyroku doręczane są na kilka godzin przed naradami, aby nawet nie mieli czasu szczegółowo się z nimi zapoznać. Tyle że w ustawie z 22 lipca 2016 r. norma ustawowa dotycząca wyboru prezesa TK jest precyzyjna, więc sprawa nie jest prosta.
Wtajemniczona dziewiątka ma problem z zapisem ustawy z 22 lipca 2016 r., więc prowadzi różne działania piarowskie, żeby przygotować opinię publiczną na swoje manewry. Podczas ostatniej wizyty Komisji Weneckiej, Andrzej Rzepliński uzgodnił z jej delegacją, że w sprawie procedury wyboru prezesa będzie się wypowiadała tak jak on. I nie jest ważne, że kompletnie nie mieści się to w zakresie mandatu Komisji Weneckiej. Przyjechała ona bowiem po to, by sprawdzić, jak rząd w ustawie z 22 lipca 2016 r. o TK wykonał jej zalecenia z marca 2016 r. A w tamtych zaleceniach nie było mowy o sposobie wybierania prezesa TK. Już wiadomo, że Komisja Wenecka przedstawi w tej sprawie takie stanowisko, że wybory wedle zasad zawartych w ustawie z 22 lipca 2016 r. są niedemokratyczne, gdyż każdy sędzia powinien mieć tyle głosów, ilu jest kandydatów. „Swoja” dziewiątka sędziów TK podobnie orzeknie w wyroku z wniosku PO i Nowoczesnej. Pewne jest też manipulowanie regulaminem TK. A celem jest stworzenie takich zasad wyboru, które faktycznie wyeliminują z głosowania sędziów wybranych w grudniu 2015 r. Politycy PiS oczywiście zdają sobie z tego sprawę i chcą się temu przeciwstawić, co oznacza gorącą jesień i kolejne odsłony toczącej się od roku wojny.
Na koniec nadszedł czas na pokazanie trzeciego dna całej sprawy. A polega ono na tym, że w tym wszystkim chodzi także o skórę prezesa Andrzeja Rzeplińskiego. Spora liczba prawników, w tym bardzo utytułowanych i nie przepadających za PiS uważa, że Andrzej Rzepliński łamał prawo, robiąc to, co robił jako prezes TK. Gdy Rzepliński przestanie być prezesem TK przed odpowiedzialnością będzie go chronił immunitet, przysługujący także sędziom w stanie spoczynku. I tylko prezes TK może ten immunitet uchylić. Jest zatem bardzo ważne dla Andrzeja Rzeplińskiego, kto zostanie jego następcą. Ten „właściwy” utrzyma mu immunitet, „niewłaściwy” – niekoniecznie.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
TK, który nie ma konstytucyjnych uprawnień do oceny wyboru sędziów przez Sejm, zaczął je sobie przypisywać. Orzekł o częściowej zgodności normy ustawowej o wyborze (dokonał kontroli abstrakcyjnej normy) i razem z opozycją przekonywał, że jednak trzech sędziów zostało w październiku 2015 r. wybranych poprawnie. W ten sposób TK i prezes Rzepliński przypisali sobie prawo oceny działań kreacyjnych Sejmu, czego konstytucja w żaden sposób im nie daje. W efekcie prezes Rzepliński zaczął blokować sędziów wybranych w grudniu 2015 r. przez Sejm, zadbał też o pomoc ze strony Rady Europy i różnych instytucji Unii Europejskiej. Pomogło mu w tym MSZ, zapraszając do Polski Komisję Wenecką. TK zaczął też po kolei uchylać ustawy o samym sobie przyjmowane przez większość PiS, chcąc oczyścić przedpole w związku z wyborem nowego prezesa. Niejako na zamówienie TK grupa posłów PO złożyła wniosek podważający zgodność z konstytucją normy określającej zasady wyboru prezesa. Obecnie grupa dziewięciu wtajemniczonych sędziów prowadzi mniej lub bardziej tajne narady oraz konsultacje, jak wybrać „swego” prezesa. Zastanawiają się, jak powtórzyć manewr prezesa Safjana z 2006 r. Wtajemniczona jest tylko „swoja” dziewiątka, zaś trzem sędziom wybranym przez większość PiS i dopuszczonym przez prezesa Rzeplińskiego do orzekania kolejne projekty potencjalnego wyroku doręczane są na kilka godzin przed naradami, aby nawet nie mieli czasu szczegółowo się z nimi zapoznać. Tyle że w ustawie z 22 lipca 2016 r. norma ustawowa dotycząca wyboru prezesa TK jest precyzyjna, więc sprawa nie jest prosta.
Wtajemniczona dziewiątka ma problem z zapisem ustawy z 22 lipca 2016 r., więc prowadzi różne działania piarowskie, żeby przygotować opinię publiczną na swoje manewry. Podczas ostatniej wizyty Komisji Weneckiej, Andrzej Rzepliński uzgodnił z jej delegacją, że w sprawie procedury wyboru prezesa będzie się wypowiadała tak jak on. I nie jest ważne, że kompletnie nie mieści się to w zakresie mandatu Komisji Weneckiej. Przyjechała ona bowiem po to, by sprawdzić, jak rząd w ustawie z 22 lipca 2016 r. o TK wykonał jej zalecenia z marca 2016 r. A w tamtych zaleceniach nie było mowy o sposobie wybierania prezesa TK. Już wiadomo, że Komisja Wenecka przedstawi w tej sprawie takie stanowisko, że wybory wedle zasad zawartych w ustawie z 22 lipca 2016 r. są niedemokratyczne, gdyż każdy sędzia powinien mieć tyle głosów, ilu jest kandydatów. „Swoja” dziewiątka sędziów TK podobnie orzeknie w wyroku z wniosku PO i Nowoczesnej. Pewne jest też manipulowanie regulaminem TK. A celem jest stworzenie takich zasad wyboru, które faktycznie wyeliminują z głosowania sędziów wybranych w grudniu 2015 r. Politycy PiS oczywiście zdają sobie z tego sprawę i chcą się temu przeciwstawić, co oznacza gorącą jesień i kolejne odsłony toczącej się od roku wojny.
Na koniec nadszedł czas na pokazanie trzeciego dna całej sprawy. A polega ono na tym, że w tym wszystkim chodzi także o skórę prezesa Andrzeja Rzeplińskiego. Spora liczba prawników, w tym bardzo utytułowanych i nie przepadających za PiS uważa, że Andrzej Rzepliński łamał prawo, robiąc to, co robił jako prezes TK. Gdy Rzepliński przestanie być prezesem TK przed odpowiedzialnością będzie go chronił immunitet, przysługujący także sędziom w stanie spoczynku. I tylko prezes TK może ten immunitet uchylić. Jest zatem bardzo ważne dla Andrzeja Rzeplińskiego, kto zostanie jego następcą. Ten „właściwy” utrzyma mu immunitet, „niewłaściwy” – niekoniecznie.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310902-nie-chodzi-o-status-sedziow-tk-lecz-o-nastepce-andrzeja-rzeplinskiego-i-immunitet-odchodzacego-prezesa?strona=2