Tę postawę bardzo dobrze charakteryzuje… kuriozalna ilustracja na pierwszej stronie wtorkowego, monotematycznego numeru „Wyborczej”. Mamy tam otóż dziewczynę, nieważne że w czarnej kurtce, i nawet nieważne że z ustami przekreślonymi flamastrem i z hasztagiem protestu wymalowanym tymże flamastrem na policzku. Ważne natomiast, iż owa panna pokazuje do zdjęcia „fucka”, i że po prostu od niej bije, przebija fotoobiektyw i uderza w czytelnika, fala niesympatyczności. Ta dziewczyna jest po prostu, to widać i czuć, osobą, w której towarzystwie nie chciałoby się przebywać ani sekundy. A przecież w proteście uczestniczyło wiele pań, również równie młodych pań, zupełnie innych, wręcz sympatycznych. Robiących wrażenie miłych. Pojawienie się którejś z nich na okładce „GW” nie odpychałoby (jak czyni to dama z „fuckiem”) normalnego czytelnika, odwrotnie – podprogowo zwiększałoby jego gotowość na przyjęcie głoszonych przez protestujących treści.
Ale rewolucjoniści z „GW” wybrali sobie na symbol swojej rewolucji agresywną i antypatyczną pannę z „fuckiem”. I to o czymś świadczy. Mianowicie o tym, jak bardzo popłynęli na fali swojej ekstazy. I o tym, co w istocie chcą przekazać czytelnikom i polskiemu społeczeństwu. Co o nim naprawdę myślą.
Gdybym był przeciwnikiem PiS, czy nawet zwolennikiem progresywistycznego przekształcania społeczeństwa, przestrzegałbym przed dawaniem wyrazu takim nastrojom.
„Postawię tezę, której nie jestem w stanie udowodnić z braku odpowiednich badań, ale w którą mocno wierzę – napisał nie żaden tam PiS-owiec, tylko przedstawiciel starszego pokolenia „Wyborczej”, Witold Gadomski.
„Przesunięcie w prawo, które obserwujemy od kilku lat nie tylko w Polsce, to częściowo skutek ofensywy radykałów obyczajowych. Spora grupa Polaków nie interesuje się sprawami gender, a niektóre pomysły (np. wychowywanie dzieci bez akcentowania ich płci) wydają się dziwaczne. (…) PiS prezentował się w kampanii wyborczej jako partia umiarkowanie konserwatywna, przywiązana do wartości tradycyjnych, narodowych. To przemawia do większości Polaków. W rzeczywistości partia Kaczyńskiego okazała się jednak (…) partią radykalną, autorytarną, awanturniczą. Na to większość Polaków się nie godzi. Chcą spokoju, nieco lepszych rządów, nieco większych dochodów, większej empatii ze strony rządzących. Jeśli przy okazji projektów aborcyjnych ponownie wybuchnie w Polsce wojna obyczajowa, PiS będzie zacierał z radości ręce”.
Nie wiem, czy rzeczywiście będzie. A sprawa aborcji może, wykluczyć tego po poniedziałku nie sposób, wyizolować się z całego segmentu kwestii kulturowych, i być społecznie nośniejsza niż inne. Choć oczywiście, zauważmy nawiasem, nie musi się tak stać. Nośność tego tematu w latach 90 wynikała bowiem m.in. ze znacznie mniejszego w ówczesnej Polsce rozpowszechnienia antykoncepcji, oraz z faktu iż ogromny odsetek kobiet miał wtedy za sobą doświadczenie przerwania ciąży, co w naturalny sposób ze względów psychologicznych skłaniało je (i ich partnerów) do odrzucenia wszystkiego, co mogłoby owocować wyrzutami sumienia. Oba te czynniki w obecnej Polsce grają już mniejszą rolę, bo nowoczesna antykoncepcja jest powszechna, a odsetek pań mających doświadczenie aborcyjne bardzo się zmniejszył.
Tym niemniej na miejscu strategów opozycji bardzo poważnie rozważyłbym głos Gadomskiego.
Książka, którą trzeba przeczytać! „Eugenika i inne zło” - Gilbert Keith Chesterton. Do kupienia „wSklepiku.pl”!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tę postawę bardzo dobrze charakteryzuje… kuriozalna ilustracja na pierwszej stronie wtorkowego, monotematycznego numeru „Wyborczej”. Mamy tam otóż dziewczynę, nieważne że w czarnej kurtce, i nawet nieważne że z ustami przekreślonymi flamastrem i z hasztagiem protestu wymalowanym tymże flamastrem na policzku. Ważne natomiast, iż owa panna pokazuje do zdjęcia „fucka”, i że po prostu od niej bije, przebija fotoobiektyw i uderza w czytelnika, fala niesympatyczności. Ta dziewczyna jest po prostu, to widać i czuć, osobą, w której towarzystwie nie chciałoby się przebywać ani sekundy. A przecież w proteście uczestniczyło wiele pań, również równie młodych pań, zupełnie innych, wręcz sympatycznych. Robiących wrażenie miłych. Pojawienie się którejś z nich na okładce „GW” nie odpychałoby (jak czyni to dama z „fuckiem”) normalnego czytelnika, odwrotnie – podprogowo zwiększałoby jego gotowość na przyjęcie głoszonych przez protestujących treści.
Ale rewolucjoniści z „GW” wybrali sobie na symbol swojej rewolucji agresywną i antypatyczną pannę z „fuckiem”. I to o czymś świadczy. Mianowicie o tym, jak bardzo popłynęli na fali swojej ekstazy. I o tym, co w istocie chcą przekazać czytelnikom i polskiemu społeczeństwu. Co o nim naprawdę myślą.
Gdybym był przeciwnikiem PiS, czy nawet zwolennikiem progresywistycznego przekształcania społeczeństwa, przestrzegałbym przed dawaniem wyrazu takim nastrojom.
„Postawię tezę, której nie jestem w stanie udowodnić z braku odpowiednich badań, ale w którą mocno wierzę – napisał nie żaden tam PiS-owiec, tylko przedstawiciel starszego pokolenia „Wyborczej”, Witold Gadomski.
„Przesunięcie w prawo, które obserwujemy od kilku lat nie tylko w Polsce, to częściowo skutek ofensywy radykałów obyczajowych. Spora grupa Polaków nie interesuje się sprawami gender, a niektóre pomysły (np. wychowywanie dzieci bez akcentowania ich płci) wydają się dziwaczne. (…) PiS prezentował się w kampanii wyborczej jako partia umiarkowanie konserwatywna, przywiązana do wartości tradycyjnych, narodowych. To przemawia do większości Polaków. W rzeczywistości partia Kaczyńskiego okazała się jednak (…) partią radykalną, autorytarną, awanturniczą. Na to większość Polaków się nie godzi. Chcą spokoju, nieco lepszych rządów, nieco większych dochodów, większej empatii ze strony rządzących. Jeśli przy okazji projektów aborcyjnych ponownie wybuchnie w Polsce wojna obyczajowa, PiS będzie zacierał z radości ręce”.
Nie wiem, czy rzeczywiście będzie. A sprawa aborcji może, wykluczyć tego po poniedziałku nie sposób, wyizolować się z całego segmentu kwestii kulturowych, i być społecznie nośniejsza niż inne. Choć oczywiście, zauważmy nawiasem, nie musi się tak stać. Nośność tego tematu w latach 90 wynikała bowiem m.in. ze znacznie mniejszego w ówczesnej Polsce rozpowszechnienia antykoncepcji, oraz z faktu iż ogromny odsetek kobiet miał wtedy za sobą doświadczenie przerwania ciąży, co w naturalny sposób ze względów psychologicznych skłaniało je (i ich partnerów) do odrzucenia wszystkiego, co mogłoby owocować wyrzutami sumienia. Oba te czynniki w obecnej Polsce grają już mniejszą rolę, bo nowoczesna antykoncepcja jest powszechna, a odsetek pań mających doświadczenie aborcyjne bardzo się zmniejszył.
Tym niemniej na miejscu strategów opozycji bardzo poważnie rozważyłbym głos Gadomskiego.
Książka, którą trzeba przeczytać! „Eugenika i inne zło” - Gilbert Keith Chesterton. Do kupienia „wSklepiku.pl”!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310885-co-wynika-z-damy-z-fuckiem-czyli-skad-ta-ekstaza?strona=2