Jeśli chce się przeprowadzić zmiany, to się je po prostu robi, a potem przedstawia opinii publicznej. Wielotygodniowe przedbiegi, którym towarzyszy widowiskowa oprawa, są - moim zdaniem - zawracaniem głowy. Choć oczywiście rozumiem potrzebę widowiska czy też igrzysk. Premier i jego polityczne zaplecze powinni robić swoje, nie oglądając się na personalne życzenia mediów czy różne podpowiedzi, bo ostatecznie tylko oni odpowiadają za rządzenie. Na tym polega czteroletni kontrakt (w wypadku rządu, bo prezydent zawiera pięcioletni kontrakt), a wybory są podsumowaniem tego kontraktu i konkursem nowych ofert. Oczywiście często odwoływanie się do vox populi, wbrew uprawnieniom kontraktu, jest wybiegiem rządzących, by zrzucić z siebie odpowiedzialność. Albo jest maskowaniem braku planu rządzenia czy generalnie braku kompetencji. Tym przecież były wycieczki po Polsce Ewy Kopacz jako premiera, gdy pytała ona przypadkowo spotkanych ludzi, jak powinna rządzić. W ósmym roku rządów PO pytać Polaków, jak rządzić to czysta groteska, bo to akurat powinien wiedzieć premier i mieć rozpisane w najdrobniejszych szczegółach. Każdy szef rządu, który pyta ludzi na ulicy, jak rządzić nie nadaje się na swoje stanowisko. I podobnie jest z decyzjami dotyczącymi kształtu rządu. Nie oczekuję od żadnego premiera urządzania konkursu w stylu „Rolnik szuka żony”, tylko wykorzystywania swoich prerogatyw i warunków kontraktu zawartego przy urnie. I każdy premier powinien stanowczo ucinać wszelkie plebiscyty oraz podpowiedzi, bo nie na tym polega profesjonalne zarządzanie, w tym polityka kadrowa.
Widowiska tylko zamulają i infantylizują poważną politykę, przy okazji rozmywając odpowiedzialność, co dla wielu rządzących jest prawdziwym wybawieniem, bo o rządzeniu nie mają oni zielonego pojęcia. Oczekuję od każdego premiera RP, a obecnie od Beaty Szydło, żeby tylko wypełniała warunki kontraktu, a w jego ramach może robić, co chce, a wręcz powinna tak robić, bo i tak tylko ona i jej polityczne zaplecze będą z tego rozliczani. Mimo postępującej infantylizacji polityki, premier akurat powinien być poważny. A elementem tej powagi jest odrzucenie uczestnictwa w medialnym cyrku, także w sprawie rekonstrukcji rządu. Beata Szydło dała bardzo wiele dowodów tego, że nie jest i nie będzie Kazimierzem Marcinkiewiczem czy Ewą Kopacz. Powaga może się słabo sprzedaje, ale w rządzeniu jest nie do przecenienia.
Ciekawa pozycja, po którą warto sięgnąć! „Krajobraz po przejściach” - Zbigniew Żmigrodzki. Do kupienia „wSklepiku.pl”!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeśli chce się przeprowadzić zmiany, to się je po prostu robi, a potem przedstawia opinii publicznej. Wielotygodniowe przedbiegi, którym towarzyszy widowiskowa oprawa, są - moim zdaniem - zawracaniem głowy. Choć oczywiście rozumiem potrzebę widowiska czy też igrzysk. Premier i jego polityczne zaplecze powinni robić swoje, nie oglądając się na personalne życzenia mediów czy różne podpowiedzi, bo ostatecznie tylko oni odpowiadają za rządzenie. Na tym polega czteroletni kontrakt (w wypadku rządu, bo prezydent zawiera pięcioletni kontrakt), a wybory są podsumowaniem tego kontraktu i konkursem nowych ofert. Oczywiście często odwoływanie się do vox populi, wbrew uprawnieniom kontraktu, jest wybiegiem rządzących, by zrzucić z siebie odpowiedzialność. Albo jest maskowaniem braku planu rządzenia czy generalnie braku kompetencji. Tym przecież były wycieczki po Polsce Ewy Kopacz jako premiera, gdy pytała ona przypadkowo spotkanych ludzi, jak powinna rządzić. W ósmym roku rządów PO pytać Polaków, jak rządzić to czysta groteska, bo to akurat powinien wiedzieć premier i mieć rozpisane w najdrobniejszych szczegółach. Każdy szef rządu, który pyta ludzi na ulicy, jak rządzić nie nadaje się na swoje stanowisko. I podobnie jest z decyzjami dotyczącymi kształtu rządu. Nie oczekuję od żadnego premiera urządzania konkursu w stylu „Rolnik szuka żony”, tylko wykorzystywania swoich prerogatyw i warunków kontraktu zawartego przy urnie. I każdy premier powinien stanowczo ucinać wszelkie plebiscyty oraz podpowiedzi, bo nie na tym polega profesjonalne zarządzanie, w tym polityka kadrowa.
Widowiska tylko zamulają i infantylizują poważną politykę, przy okazji rozmywając odpowiedzialność, co dla wielu rządzących jest prawdziwym wybawieniem, bo o rządzeniu nie mają oni zielonego pojęcia. Oczekuję od każdego premiera RP, a obecnie od Beaty Szydło, żeby tylko wypełniała warunki kontraktu, a w jego ramach może robić, co chce, a wręcz powinna tak robić, bo i tak tylko ona i jej polityczne zaplecze będą z tego rozliczani. Mimo postępującej infantylizacji polityki, premier akurat powinien być poważny. A elementem tej powagi jest odrzucenie uczestnictwa w medialnym cyrku, także w sprawie rekonstrukcji rządu. Beata Szydło dała bardzo wiele dowodów tego, że nie jest i nie będzie Kazimierzem Marcinkiewiczem czy Ewą Kopacz. Powaga może się słabo sprzedaje, ale w rządzeniu jest nie do przecenienia.
Ciekawa pozycja, po którą warto sięgnąć! „Krajobraz po przejściach” - Zbigniew Żmigrodzki. Do kupienia „wSklepiku.pl”!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/309666-rekonstrukcja-rzadu-to-nie-program-rolnik-szuka-zony-robienie-z-tego-widowiska-infantylizuje-polityke?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.