Marzy mu się pospolite ruszenie. Co prawda nie wie, co to znaczy, bo - jak pochwalił się kiedyś włoskiej dziennikarce Orianie Fallaci – nie przeczytał w życiu żadnej książki, ale czuje, że mógłby znów stanąć na czele, on, Lech Wałęsa, po prostu urodził się do stawania:
„Ja, widząc że żyję w Polsce, nie zgadzając się z tym, co się dzieje, potrzebuję organizacji, która umożliwi mi porozmawiać. Umożliwi mi uruchomić moce nasze”
— zaproponował podczas ostatniego pobytu w Warszawie na zaproszenie KOD-u i „Gazety Wyborczej”. Niech moce wiedzą, że potrafi je uruchomić, bo zdolny jest jak mało kto do wszystkiego. Na razie, co wykazał sobotni marsz KOD-u, moce liczą mniej więcej tyle, ile krąg Gminnego Klubu Sportowego Iskra Pasikurowice, trochę mało. Wałęsa, owszem, stanie i poprowadzi, ale wtedy, gdy ruszą się miliony. Inaczej bohaterowi nie wypada, przecież „furman nie może być koniem”, jak sam kiedyś podkreślił. Nie będzie się ośmieszał, musi dbać o swój wizerunek. Tak, jak dba dziś o niego „Gazeta Wyborcza”, która zawsze dbała…
„Gazeta Wyborcza” mogła się z Lechem Wałęsą nie zgadzać, ale nie mogła pozwolić na jedno, na zniesławianie bohatera
— przypomniał w obecności rzeczonego Jarosław Kurski, wiceszef tejże redakcji. Nie wiem, czy pił za dużo, czy nie pamięta, ale żeby tak włazić Adamowi Michnikowi i Wałęsie bez mydła… - troszku śmieszno, troszku straszno. Więc, dla odświeżenia pamięci całej tej nieświętej trójcy przypomnę, jak przed laty charakteryzował rzeczonego sam nadredaktor „GW”: „Wałęsa wykazał wielki talent w zacieraniu śladów i wywoływaniu napięć międzyludzkich”. (…) Jest „nieobliczalny, nieodpowiedzialny, niepoprawny, a przede wszystkim nieudolny”.
Żeby tylko. Najgorsze jest to, że:
„Nie jest w stanie uczyć się na własnych błędach, gdyż jest przekonany, że ich nigdy nie popełnił”.
— wywodził Michnik w eseju opublikowanym przez francuski „La Libération” i niemiecki „die tageszeitung” („taz”). Już o tym pisałem, skoro jednak koledzy po piórze z „GW” tracą pamięć, cytuję. A robię to tym chętniej, że mają prawdziwe powody do dumy i to aż dwa: jako pierwsi odkryli w Wałęsie drugie dno, i była to najbardziej trafna ocena, jako ktokolwiek, kiedykolwiek o nim sporządził. Było w niej o tym, że „szkodzi Polsce”, gdyż „szerzy jej obraz jako niestabilnego kraju, wypełnionego niekończącymi się konfliktami”, jest przy tym „niebezpieczny”, ponieważ zinstrumentalizował do własnych celów „Solidarność” i…
„Wyłączył wszystkich, mogących stanąć mu na drodze - aby to osiągnąć uznał za stosowne lżyć im publicznie od jajogłowych i żydów”,
— wytykał Michnik. I przestrzegał:
„Jego polityczne ambicje mogą doprowadzić Polskę do katastrofy”.
Na szczęście Polacy zepchnęli Wałęsę na boczny tor i pozbawili politycznych wpływów. Były prezydent…
„Z symbolu polskiej demokracji stał się jej groteskową karykaturą”.
— pisał Adam Mick…, pardon Adam Michnik. No, też wieszcz, prawdziwy wieszcz. Po prawdzie, nie tylko Wałęsa stał się karykaturą symbolu polskiej demokracji, jest nim dziś także tzw. Komitet Obrony Demokracji, który uważa się za… kontynuatora ruchu „Solidarności” i Komitetu Obrony Robotników. Esej Michnika był długi, zawierał m.in. odniesienia do „paraliżującej niewiedzy” Wałęsy w sprawach gospodarki i polityki międzynarodowej, przerostu ego i jego wybujałych aspiracji, ale mniejsza z tym, nie kopie się leżącego. Zwłaszcza, że nikt tak efektywnie i efektownie nie robi durnia z Wałęsy, jak on sam - ten, który ruszył słońce, wstrzymał ziemię, że wspomnę dygresje naszego pokojowego noblisty, iż „nie można mieć pretensji do Słońca, że kręci się wokół Ziemi”…
Dziś Wałęsa przymila się do zakodowanych. Można rzec, swój do swego ciągnie. Czyż to nie paranoja? Korzystający z dobrodziejstw demokracji urządzają pochody i skandują na ulicach hasła o „pisowskim faszyzmie”, polskim Hitlerze, Putinie i „podłej zmianie”… Łamiący prawo wrzeszczą o konieczności przestrzegania prawa… Nieliczna grupa wiecznie wczorajszych wyznacza prawie 40 mln społeczeństwu miejsce pod swą wiecową trybuną: „Tu jest Polska!”… Rzucający parszywymi obelgami i inwektywami mówią o języku miłości… Wzniecający podziały i otwarcie wzywający do obalenia władzy pochodzącej z wyboru władzy apelują: „Dość podziałów!”…
„Witam demokratki i demokratów! Mówili nam, że KOD umarł, a widzę morze głów!”
— huknął wczoraj przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego „krajowy koordynator” KOD-u Radomir Szumełda. Fakt, może było ich dwanaście tysięcy, może trochę więcej.
„Nikt nam Polski nie zaorze, wzorujemy się na KORze!”…
— podrzucał zebranym ktoś-tam kolejne jajogłowe hasła. Kijowski, Schetyna, Petru i inni, z Michnikiem i Wałęsą w rozumie… - ot, liderzy! Prawdziwa karykatura symbolu demokracji. Ogon próbuje machać psem. Ponoć ktoś kiedyś zahaczył Georga Lichtenberga, żeby wyjaśnił mu różnicę między czasem a wiecznością. „To niemożliwe - odparł uczony - wprawdzie ja mam dość czasu na wyjaśnienie, ale panu nie starczyłoby wieczności na zrozumienie”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/309586-karykatura-symbolu-demokracji-kijowski-schetyna-petru-michnik-i-walesa-w-rozumie-ot-liderzy-ogon-chce-machac-psem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.