13-14 września prawdziwi Europejczycy pod wodzą „pie…nej komunistki” (© Grzegorz Schetyna) i patrona największego złodziejstwa po wojnie wyzwalali Polaków spod pisowskiej okupacji.
Janusz Lewandowski i Danuta Huebner z platformerskiej barykady w Strasburgu byli najbardziej dumni z siebie (także z siebie nawzajem) na portalach społecznościowych. Huebner z całokształtu, zaś Lewandowski z przemówienia w europarlamencie godnego Wiaczesława Mołotowa, przez 10 lat ministra spraw zagranicznych u Stalina (1939-1949). Lewandowski nie występował ponoć w Parlamencie Europejskim przeciwko Polsce, gdyż istnieje widocznie jakaś inna Polska, której nie reprezentują jej legalne, demokratycznie wybrane władze. Bo przecież nie Polska jest członkiem UE oraz występuje we wszystkich jej instytucjach, lecz jakiś pisowski twór, który można pominąć. Dlatego Janusz Lewandowski go pominął i z ochotą, razem z innymi wybranymi w Polsce (po ostatnich oświadczeniach trudno powiedzieć – jakiej Polsce) eurodeputowanymi (formalnie chadeckimi oraz socjalistami) temu tworowi dokopał. Zupełnie jak Wiaczesław Mołotow po 17 września 1939 r., gdy powiedział: „Wystarczyło krótkie natarcie wojsk niemieckich, a następnie Armii Czerwonej, by nic nie pozostało po tym bękarcie traktatu wersalskiego, żyjącym z ucisku niepolskich narodowości”. Skądinąd szkoda, że nie poczekano trzy dni z rezolucją europarlamentu w sprawie Polski (nie-Polski), bo jej przyjęcie 17 września, czyli w 77. rocznicę „wyzwolenia” Polski byłoby bardziej symboliczne i znaczące.
13 i 14 września 2016 r. Huebner i Lewandowski oraz ponad dwudziestu innych europosłów wywodzących się z Polski (nie wiadomo jakiej) przeprowadziło krótkie natarcie na pisowskiego „bękarta”, bo przecież nie na Polskę. Mołotow też twierdził, że prawdziwą Polskę i Polaków Armia Czerwona i Wehrmacht wyzwalały z niewoli, a to, że likwidowały konkretne, realne i jedyne legalnie istniejące państwo polskie to dobrodziejstwo. W to miejsce miało przecież powstać coś znacznie lepszego, czyli po prostu Sowiecki Sojuz na terenach zagrabionych przez czerwonych wyzwolicieli i III Rzesza bądź Generalne Gubernatorstwo na obszarach zagrabionych przez brunatnych wyzwolicieli. Teraz Huebner, Lewandowski & Co. przyłączyli się do „europejskich” wyzwolicieli, którzy nie mogą pozwolić, by trwał pisowski „bękart”, „żyjący z ucisku” takich oni i im podobni, a przede wszystkim szef europarlamentu Niemiec Martin Schulz. Dlatego Schulz zadeklarował miłość do Polski i Polaków, tyle że tych innych, prawdziwszych niż ci reprezentowani przez „pisowskiego bękarta”. Skądinąd Huebner. Lewandowski & Co. okazali się nawet bardziej postępowi niż ci, którzy we wrześniu 1939 r. witali wyzwolicielską Armię Czerwoną, bo byli w awangardzie i na czele wkraczających oddziałów europejskich, podczas gdy 77 lat temu awangardziści postępu potrzebowali kilku miesięcy by się zorganizować.
Celowo wskazałem Danutę Huebner i Janusza Lewandowskiego (a właściwie wskazali się oni sami), bo to postacie wręcz symboliczne. Danutę Huebner przed ostatnimi wyborami do europarlamentu (w 2014 r.) na zamkniętym spotkaniu Grzegorz Schetyna, obecny przewodniczący PO, miał nazwać „pie…ną komunistką”. Zresztą podobnie Schetyna wypowiadał się o niej już wtedy, gdy Donald Tusk przyjął ją w 2009 r. na listę PO do europarlamentu. Prawdopodobnie Schetynie chodziło o to, że Huebner była w latach 1970-1987 w PZPR, a po 1989 r. związała się z postkomunistami. I najpewniej chodziło też Schetynie o to, że ojciec Danuty Huebner – Ryszard Młynarski tuż po wojnie był szefem UB w Nisku, a potem oficerem śledczym w Jarosławiu, a tego czym się zajmował chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Z kolei jej dziadek – Józef Młynarski od jesieni 1944 do śmierci w 1946 r. był kierownikiem sekcji śledczej UB w Nisku i tego też nie trzeba nikomu tłumaczyć. Janusz Lewandowski to z kolei patron największego złodziejstwa w powojennej historii Polski, czyli tzw. Programu Powszechnej Prywatyzacji. Realizowano go od grudnia 1994 r. do 1998 r. i objął on 512 państwowych firm, których aktywa wniesiono do piętnastu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Program okazał się największym oszustwem w historii III RP, bo majątek ponad 500 firm stał się przedmiotem złodziejstwa, powodem korupcji i oszustw na wielką skalę. Nikt tej sprawy nigdy nie rozliczył, choć dotyczyła zmarnowania nawet 5 proc. ówczesnego majątku narodowego, czyli ogromnych pieniędzy, a skutkowało to likwidacją tysięcy miejsc pracy.
Zaiste Danuta Huebner i Janusz Lewandowski to najlepsze wizytówki kampanii poprzedzającej przyjęcie rezolucji przeciwko Polsce (nie-Polsce) oraz osoby szczególnie uprawnione do wyrażania radości z powodu przyjęcia owej rezolucji. Mają najwyższe moralne kwalifikacje do stawania w awangardzie ruchu wyzwalania Polski spod pisowskiej okupacji. I mają oczywiste kwalifikacje do przewodzenia oddziałom europejskiej Armii Postępu, która napiętnowała pisowską Polskę (nie-Polskę) i jeszcze pewnie nie raz napiętnuje. I tylko szkoda, że awangardziści nie poczekali do 17 września, bo wtedy ich działanie byłoby bardziej zrozumiałe i lepiej osadzone w postępowym, historycznym kontekście.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308406-szkoda-ze-pe-nie-przyjal-rezolucji-ws-polski-3-dni-pozniej-w-77-rocznice-wyzwolenia-przez-hitlera-i-stalina
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.