Żal i obiekcje Patryka Jakiego można by oddalić i uznać za polityczny występ, gdyby polski wymiar sprawiedliwości działał w zdecydowanej większości perfekcyjnie i uczciwie, a odstępstwa od tej reguły byłyby wyjątkami. Ale tak nie jest. Przez dziesięć lat mojej pracy w „Fakcie” byłem świadkiem wielokrotnych orzeczeń w sprawach wytaczanych gazecie przez rozmaitych celebrytów, gdy przebieg procesu pozostawiał wiele do życzenia, gazeta od początku była przez sąd traktowana jak gorsza strona postępowania, wnioski dowodowe pozwanego były hurtowo oddalane, a zasądzane zadośćuczynienie bywało absurdalnie wysokie. Moim ulubionym uzasadnieniem, które powtarzało się w wielu wyrokach (mam podejrzenie, że sędziowie udostępniali je sobie na zasadzie „kopiuj, wklej”) było stwierdzenie, że gazeta opublikowała tę czy inną informację „z chęci zwiększenia sprzedaży”. Jak rozumiem, zdaniem sięgających po ten argument sędziów media powinny unikać zwiększania sprzedaży, oglądalności i słuchalności. Podobnych historii mogą przytoczyć wiele różni publicyści, dziennikarze i redaktorzy naczelni.
Jeśli zatem dzisiaj sędziowie i krytycy wiceministra Jakiego mają do niego pretensję o zbytnie szarżowanie przed sądem, to – nawet jeżeli mają trochę racji – swoje żale powinni kierować przede wszystkim do środowiska sędziowskiego, które swoim postępowaniem od lat pracuje na szczególnie niski poziom zaufania, zaś niedawny nadzwyczajny kongres polskich sędziów mógł tę ocenę tylko wesprzeć.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Żal i obiekcje Patryka Jakiego można by oddalić i uznać za polityczny występ, gdyby polski wymiar sprawiedliwości działał w zdecydowanej większości perfekcyjnie i uczciwie, a odstępstwa od tej reguły byłyby wyjątkami. Ale tak nie jest. Przez dziesięć lat mojej pracy w „Fakcie” byłem świadkiem wielokrotnych orzeczeń w sprawach wytaczanych gazecie przez rozmaitych celebrytów, gdy przebieg procesu pozostawiał wiele do życzenia, gazeta od początku była przez sąd traktowana jak gorsza strona postępowania, wnioski dowodowe pozwanego były hurtowo oddalane, a zasądzane zadośćuczynienie bywało absurdalnie wysokie. Moim ulubionym uzasadnieniem, które powtarzało się w wielu wyrokach (mam podejrzenie, że sędziowie udostępniali je sobie na zasadzie „kopiuj, wklej”) było stwierdzenie, że gazeta opublikowała tę czy inną informację „z chęci zwiększenia sprzedaży”. Jak rozumiem, zdaniem sięgających po ten argument sędziów media powinny unikać zwiększania sprzedaży, oglądalności i słuchalności. Podobnych historii mogą przytoczyć wiele różni publicyści, dziennikarze i redaktorzy naczelni.
Jeśli zatem dzisiaj sędziowie i krytycy wiceministra Jakiego mają do niego pretensję o zbytnie szarżowanie przed sądem, to – nawet jeżeli mają trochę racji – swoje żale powinni kierować przede wszystkim do środowiska sędziowskiego, które swoim postępowaniem od lat pracuje na szczególnie niski poziom zaufania, zaś niedawny nadzwyczajny kongres polskich sędziów mógł tę ocenę tylko wesprzeć.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308030-patryk-jaki-przed-sadem-jak-minister-moze-traktowac-sad-a-jak-sad-ministra?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.