Dajmy spokój takim sympatycznym ale nieistotnym kwestiom. Kierownictwo partii jest kolektywne. Jestem jednym z kilku współpracowników prezesa. Na pagonach dodatkowa gwiazdka, ale nie po to, by wpadać w samozachwyt
— tak Joachim Brudziński, nowy szef Komitetu Wykonawczego PiS skwitował pytanie, czy po sobotniej radzi politycznej czuje się w PiS „pierwszym po Bogu”.
Polityk bagatelizował swój awans, a także fakt, że to właśnie z nim prezes PiS spędza wakacje.
Od wielu lat pan prezes spędza urlop na Pomorzu Środkowym. W tym roku dołączył do nas na parę godzin. Nic nie złowiliśmy ale było bardzo sympatycznie. Najbliżej prezesa jest pani dyrektor Barbara Skrzypek… A ja jestem jednym z kilku współpracowników
— tłumaczył.
Czuje się pan delfinem?
— spytał Bogdan Rymanowski.
Tylu już było, nie chciałbym skończyć tak jak oni, jak takie zalewowe leszcze…
Na pytanie dlaczego z kierownictwa partii został usunięty Kazimierz Ujazdowski - Brudziński powtórzył argumentację prezesa.
Ścisłe kierownictwo partii powinno mówić jednym głosem
Zapewniał, że w radzie politycznej nie raz zdarza się różnica zdań, ale jej członkowie nie „biegają z tymi różnicami” po mediach, bo „rozleźlibyśmy się jak stare spodnie”.
Kazimierz Ujazdowski wie dobrze, że jego propozycja jest usankcjonowaniem łamania Konstytucji przez Trybunał. Nie do końca go rozumiem. W najistotniejszej sprawie powinniśmy mówić jednym głosem
— powtórzył wicemarszałek.
Na pytanie, czy w dalszej kolejności grozi mu wyrzucenie z partii Brudziński odpowiedział:
Ujazdowski dwukrotnie próbował doprowadzić do frondy Do trzech razy sztuka. Dwukrotnie zdradzał – zostało mu wybaczone…
Z kolei powody odsunięcia Dawida Jackiewicza tłumaczył względami formalnymi, m.in . utrata mandatu europosła.
Nie chciał mówić, czy wobec ministra są też zarzuty o niewłaściwe obsadzanie spółek.
Wiele jest problemów w tym obszarze. Nie jestem od recenzowania ministrów. Od tego jest premier Szydło
— powiedział. I dodał:
Mogę zacytować jednego z działaczy ze Szczecina: wielu poubierało gacie z napisem PiS, a tak naprawdę zależy im tylko na własnych interesach. Każda partia rządząca miała z tym problem. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzimy, bo wszystkie partie które wpadały w butę i arogancję – źle kończyły
Brudziński został też zapytany o kontrowersyjną nominację Bartłomieja Misiewicza do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
To co się dzieje wokół Misiewicza dla partii korzystne nie jest
— przyznał.
Ale nastąpiło tu niesprawiedliwe potraktowanie pana Misiewicza. Wszystko, co dotyczy jego osoby, było zgodne z prawem. Minister ma prawo postawić zaufanego człowieka w radzie nadzorczej ważnej spółki, a ja mam zaufanie do pana Macierewicza.
PGZ jest niezwykle istotnym podmiotem, bo będzie modernizować polską armię. Jeśli Antoni Macierewicz uznał, że chce mieć w radzie nadzorczej osobę, do której chce mieć stu procentowe zaufanie… Nie sadzę, by relacja między Antonim Macierewiczem, a Bartłomiejem Misiewiczem była oparta na kolesiostwie. Zbyt duża jest różnica wieku i doświadczenia
— tłumaczył, podkreślając, że nominacja odbyła się zgodnie z przepisami.
Od 10 lat Bartłomiej Misiewicz jest prawą ręką Antoniego Macierewicza. Antoni Macierewicz ma pełne zaufania do Bartłomieja Misiewicza, a ja do Antoniego Macierewicza
— podkreślił.
Chciałbym, żeby moje środowisko nie było zbrukane żadnymi potknięciami… Ale jeżeli głównym zarzutem wobec PiS jest to, że minister mianuje młodego człowieka, do którego miał pełne zaufanie rady nadzorczej, to daj Boże, żebyśmy mieli takie problemy
— podsumował Brudziński.
ansa/ TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308000-joachim-brudzinski-tylu-juz-bylo-delfinow-nie-chcialbym-skonczyc-tak-jak-oni-jak-takie-zalewowe-leszcze