Czy jest szansa, żeby partia rządząca ustrzegła się przed nepotyzmem i negatywnymi praktykami?
W skali mikro nie ma takich szans. Pojawia się pytanie, czy w skali makro PiS będzie jakościowo inny od poprzednich rządów. Kontrola społeczna nad politykami w Polsce jest bardzo słaba. To wynika m.in. z tego, że partie polityczne w Polsce są młode, mają mniejszą odporność na różne zagrożenia i trudniej im funkcjonować. A to czy się uda, będzie w istotnym stopniu zależało od umiejętności balansowania kierownictwa i lidera PiS między koniecznością strukturyzacji władzy, utrzymania jej ciągłości i realizacji aspiracji różnych działaczy i podmiotów, a jednocześnie umiejętnością zarządzania także poprzez dokonywanie gwałtownych zmian personalnych czy utrzymywania również pewnego stanu niepewności w szeregach obozu władzy. PiS rządziło w Polsce bardzo krótko, zaledwie dwa lata. Także na poziomie samorządowym jest dużo słabsze niż to wynika z ogólnokrajowej popularności tego ugrupowania. Wielu działaczy PiS w trudnych warunkach długo czekało na objęcie władzy. Wydawało się, że to wepchnięcie do opozycji jest niemal wieczne. To w naturalny sposób może wzmacniać pokusy stojące przed politykami, gdy zdobędą społeczne zaufanie i obejmą władzę. Głównym wyzwaniem i problemem PiS jest to, że to wciąż Jarosław Kaczyński jest ostateczną instytucją odwoławczą w sytuacji wewnątrz partyjnego sporu. To wzmacnia jego przywództwo, jednak zawsze powstaje pytanie, co się stanie w momencie, kiedy Jarosław Kaczyński będzie się sukcesywnie wycofywał z polityki. Już obecna funkcja, którą pełni, sprawia, że stoi trochę z boku.
Pojawia się pytanie, jak bez Kaczyńskiego przetrwa partia, szczególnie wtedy, gdy będzie rządzić, bo zepchnięcie do opozycji może spowodować pewną konsolidację. Jednak w sytuacji, w której gdyby partia rządziła, łatwiej byłoby o powstanie iluś ośrodków decyzyjnych, z których każdy dążyłby do wywalczenia przywództwa w sytuacji wewnątrz partii władzy, więc być może to, o czym pan redaktor wspomniał, wiąże się z chęcią profilaktycznego zdyscyplinowania partii zanim się coś poważnego wydarzy.
Co Pan sądzi o przyznaniu orderu zasłużony dla obronności rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi?
Była to wizerunkowa porażka resortu, ponieważ bez względu na zasługi czy ich brak, młodego polityka, opinia publiczna otrzymała ze strony opozycji bardzo jasny sygnał, który wzmacnia i tak dużą nieufność Polaków do polityki, a PiS dąży do tego, aby wzmocnić legitymizację polityki jako takiej. W tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania. Najprościej byłoby powiedzieć pół żartem, pół serio, żeby ów młody polityk zasłużył w krótkim czasie na to, co otrzymał. Albo podał się do dymisji, co jak sądzę w jego wypadku sprawiłoby, że droga powrotu do polityki byłaby bardzo długa, bo odszedłby z niej naznaczony stereotypem, a to jest bardzo trudne do przezwyciężenia, z porażki wizerunkowej bardzo trudno się wydobyć. Powinno stać się zarzewiem, który doprowadzi do zrobienia porządku z praktykami nadawania odznaczeń, które sprawiały wrażenie mocno związanych z pograniczem kultury i sztuki, a niekoniecznie silnie związanych z obronnością.
Kolejna kwestia to obecność Misiewicza w zarządzie Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To właściwy człowiek na właściwym miejscu?
Politycy jak najbardziej powinni zasiadać w spółkach Skarbu Państwa czy w spółkach komunalnych, tylko że powinni mieć do tego kwalifikacje. Nikt im nie zabrania zdobywać kwalifikacji, jest wystarczająco dużo szkół wyższych i różnych innych form zdobywania niezbędnej do tego wiedzy. Niektórzy politycy już po zakończeniu kariery politycznej biorą się za naukę i uzupełniają swoją wiedzę, zwłaszcza, że w retoryce PiS pojawiał się wątek szklanego sufitu, który wisi nad młodszym pokoleniem. To najdobitniej pokazuje, że były to działania źle obliczone pod kątem postawy opinii publicznej i wyjaśnienia też przyszły post factum. Być może trzeba było próbować wcześniej wyjaśnić sens takich działań, zwłaszcza, że jest to resort dość specyficzny, bo Polacy darzą służby mundurowe szczególnym uznaniem. Dlatego to, co się dzieje wokół nich powinno brać pod uwagę specyfikę polskiej historii i stosunek do armii.
Generalnie nie jest to sprawa strategiczna, jeżeliby w PiS pojawiłyby się problemy w innych sferach to wówczas tego typu drobne epizody mogą urastać do rangi symbolu. Na tym polega ich niebezpieczeństwo, bo tak to pewien szum medialny minie po iluś dniach. W sytuacji, w której doszłoby do strukturalnych problemów, to wtedy sprawę jednego młodego polityka bardzo łatwo będzie opozycji przedstawiać jako symbol o dużo szerszym znaczeniu.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy jest szansa, żeby partia rządząca ustrzegła się przed nepotyzmem i negatywnymi praktykami?
W skali mikro nie ma takich szans. Pojawia się pytanie, czy w skali makro PiS będzie jakościowo inny od poprzednich rządów. Kontrola społeczna nad politykami w Polsce jest bardzo słaba. To wynika m.in. z tego, że partie polityczne w Polsce są młode, mają mniejszą odporność na różne zagrożenia i trudniej im funkcjonować. A to czy się uda, będzie w istotnym stopniu zależało od umiejętności balansowania kierownictwa i lidera PiS między koniecznością strukturyzacji władzy, utrzymania jej ciągłości i realizacji aspiracji różnych działaczy i podmiotów, a jednocześnie umiejętnością zarządzania także poprzez dokonywanie gwałtownych zmian personalnych czy utrzymywania również pewnego stanu niepewności w szeregach obozu władzy. PiS rządziło w Polsce bardzo krótko, zaledwie dwa lata. Także na poziomie samorządowym jest dużo słabsze niż to wynika z ogólnokrajowej popularności tego ugrupowania. Wielu działaczy PiS w trudnych warunkach długo czekało na objęcie władzy. Wydawało się, że to wepchnięcie do opozycji jest niemal wieczne. To w naturalny sposób może wzmacniać pokusy stojące przed politykami, gdy zdobędą społeczne zaufanie i obejmą władzę. Głównym wyzwaniem i problemem PiS jest to, że to wciąż Jarosław Kaczyński jest ostateczną instytucją odwoławczą w sytuacji wewnątrz partyjnego sporu. To wzmacnia jego przywództwo, jednak zawsze powstaje pytanie, co się stanie w momencie, kiedy Jarosław Kaczyński będzie się sukcesywnie wycofywał z polityki. Już obecna funkcja, którą pełni, sprawia, że stoi trochę z boku.
Pojawia się pytanie, jak bez Kaczyńskiego przetrwa partia, szczególnie wtedy, gdy będzie rządzić, bo zepchnięcie do opozycji może spowodować pewną konsolidację. Jednak w sytuacji, w której gdyby partia rządziła, łatwiej byłoby o powstanie iluś ośrodków decyzyjnych, z których każdy dążyłby do wywalczenia przywództwa w sytuacji wewnątrz partii władzy, więc być może to, o czym pan redaktor wspomniał, wiąże się z chęcią profilaktycznego zdyscyplinowania partii zanim się coś poważnego wydarzy.
Co Pan sądzi o przyznaniu orderu zasłużony dla obronności rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi?
Była to wizerunkowa porażka resortu, ponieważ bez względu na zasługi czy ich brak, młodego polityka, opinia publiczna otrzymała ze strony opozycji bardzo jasny sygnał, który wzmacnia i tak dużą nieufność Polaków do polityki, a PiS dąży do tego, aby wzmocnić legitymizację polityki jako takiej. W tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania. Najprościej byłoby powiedzieć pół żartem, pół serio, żeby ów młody polityk zasłużył w krótkim czasie na to, co otrzymał. Albo podał się do dymisji, co jak sądzę w jego wypadku sprawiłoby, że droga powrotu do polityki byłaby bardzo długa, bo odszedłby z niej naznaczony stereotypem, a to jest bardzo trudne do przezwyciężenia, z porażki wizerunkowej bardzo trudno się wydobyć. Powinno stać się zarzewiem, który doprowadzi do zrobienia porządku z praktykami nadawania odznaczeń, które sprawiały wrażenie mocno związanych z pograniczem kultury i sztuki, a niekoniecznie silnie związanych z obronnością.
Kolejna kwestia to obecność Misiewicza w zarządzie Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To właściwy człowiek na właściwym miejscu?
Politycy jak najbardziej powinni zasiadać w spółkach Skarbu Państwa czy w spółkach komunalnych, tylko że powinni mieć do tego kwalifikacje. Nikt im nie zabrania zdobywać kwalifikacji, jest wystarczająco dużo szkół wyższych i różnych innych form zdobywania niezbędnej do tego wiedzy. Niektórzy politycy już po zakończeniu kariery politycznej biorą się za naukę i uzupełniają swoją wiedzę, zwłaszcza, że w retoryce PiS pojawiał się wątek szklanego sufitu, który wisi nad młodszym pokoleniem. To najdobitniej pokazuje, że były to działania źle obliczone pod kątem postawy opinii publicznej i wyjaśnienia też przyszły post factum. Być może trzeba było próbować wcześniej wyjaśnić sens takich działań, zwłaszcza, że jest to resort dość specyficzny, bo Polacy darzą służby mundurowe szczególnym uznaniem. Dlatego to, co się dzieje wokół nich powinno brać pod uwagę specyfikę polskiej historii i stosunek do armii.
Generalnie nie jest to sprawa strategiczna, jeżeliby w PiS pojawiłyby się problemy w innych sferach to wówczas tego typu drobne epizody mogą urastać do rangi symbolu. Na tym polega ich niebezpieczeństwo, bo tak to pewien szum medialny minie po iluś dniach. W sytuacji, w której doszłoby do strukturalnych problemów, to wtedy sprawę jednego młodego polityka bardzo łatwo będzie opozycji przedstawiać jako symbol o dużo szerszym znaczeniu.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/307976-nasz-wywiad-dr-hab-chwedoruk-kaczynski-pokazuje-swojemu-obozowi-ze-nie-mozna-ulec-slabosciom-ktore-pokonaly-poprzednikow?strona=2