Makowiecki we „wSieci”: „Obrazoburcza obecność KOD podczas pogrzebu 'Inki' i 'Zagończyka' mogła się zakończyć dla prowokatorów tragicznie”

Skąd tyle podłości (lub głupoty) bierze się w ludziach mieszkających z nami tu i teraz, mówiących jak my po polsku, mających dostęp do tej samej wiedzy o naszej historii, będących (ponoć) jak i my spadkobiercami tradycji dumnej Rzeczypospolitej?

— takie pytanie w swoim felietonie „Przeginanie” dla tygodnika „wSieci” stawia Lech Makowiecki.

Obrazoburcza obecność KOD przed bazyliką Mariacką podczas pogrzebu „Inki” i „Zagończyka” mogła się zakończyć dla prowokatorów tragicznie. Perfidnie testując przed świątynią odporność na zniewagi rodaków zgromadzonych tam dla złożenia hołdu Żołnierzom Wyklętym, ci zdeklarowani przecież ateiści igrali z ogniem. Zwłaszcza że historia Danuty Siedzikówny, niespełna 18-letniej sanitariuszki, która wykazała się podczas ubeckich tortur niezwykłym hartem ducha, zadziałała niezwykle mocno na wyobraźnię milionów młodych Polek i Polaków

— podkreśla muzyk.

Makowiecki zwraca uwagę, że historia bohaterskiej sanitariuszki do dziś robi wrażenie.

Ilu ludzi dzisiaj na samą myśl o tym nie potrafi powstrzymać łez… Ile matek, mając przed oczyma obraz Danusi, patrząc na swoje nieletnie córki, wybucha niespodzianie płaczem…

— zauważa artysta.

I w tę rozedrganą emocjami, podniosłą atmosferę państwowej uroczystości pogrzebowej, jaka wypełniała tej niedzieli bazylikę Mariacką, włazi z buciorami grupa kodziarskich zadymiarzy. Próbuje zakłócić tę świętą dla patriotów chwilę, by medialnie zaistnieć, ugrać przy okazji trochę politycznej rozpoznawalności. Zaprawdę nie wiem, co bardziej mnie zadziwia: ich bezczelność czy głupota!

— pisze Lech Makowiecki.

Nowe wydanie tygodnika, tym razem w objętości 148 stron, w sprzedaży od 5 sierpnia. Także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html