Od czasu gdy partia matka zdegradowała Janusza Lewandowskiego z komisarza na prostego europosła, wyżywa się on na odcinku propagandowym. Przeważnie wypowiada się na temat demokracji we wszystkich możliwych kontekstach, z wyjątkiem wyborczego zwycięstwa PiS, gdyż ten przypadek nie pasuje mu do tezy.
Lewandowski jest jednym z tych typów upozowanych na myślicieli i humanistów, o których już Leopold Tyrmand pisał, że udało im się stworzyć wokół siebie tak gęstą aurę fałszywych cnót, iż rzadko udaje się obnażyć ich jad. Ostatnio wydał generalny osąd na temat zagrożenia demokracji w Polsce:
Proeuropejskie siły w PE chcą rezolucji o zagrożeniach demokracji w PL. Przeciw eurosceptycy i przyjaciele Putina.
Trzeba być wyjątkowym prymitywem, aby dokonać podziału Polaków na dwie skrajnie przeciwstawne grupy. Według Lewandowskiego dzielimy się więc na zwolenników Putina i Junckera. Nie ma centrum ani frakcji, żadnej alternatywy pośrodku. Są tylko Pawlaki i Kargule. Przy czym wyrażenie „eurosceptycy” w ustach tego byłego mistrza prywatyzacji to epitet, więc występują łącznie z Putinem. Natomiast „siły proeuropejskie” stanowią komplement, zatem w wypowiedzi byłego komisarza sąsiadują z demokracją.
Ten typ tak ma, że wyraża się bardziej elegancko niż Pawlak czy Kargul, lecz mówi to samo – demokracja demokracją, ale racja musi być po naszej stronie. Jest więc Janusz Lewandowski Pawlakiem albo Kargulem, ale pozuje na światowca. Oni zresztą w Platformie wszyscy pozują na światowców, dopóki ktoś ich nie nagra albo ludzie zaczną mieć dość tej złodziejskiej hucpy, jak w przypadku rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie.
Z Lewandowskim jest jeszcze inna sprawa, gdyż jego wypowiedź wpisuje się w durną logikę dzielącą Europejczyków na zwolenników Brukseli (pokrótce: liberalizm, sterowana demokracja, banksterzy i gender) oraz zwolenników Moskwy, czyli Putina (pokrótce: zamordyzm, polityczne skrytobójstwo, komuna, homofobia).
Tylko że w przypadku Lewandowskiego za tym podziałem nie kryje się żadna logika, lecz przywiązanie do feudalnej instytucji „Pana”. Lewandowski musi mieć Pana. Tak jest ukształtowany, że bez Pana nie wyobraża sobie życia. Mało tego, on uważa, że wszyscy chcą mieć Pana. A ponieważ Pan Lewandowskiego jest w Brukseli, więc on sobie wyobraża, że Pan pozostałych Polaków musi być w Moskwie. Gdyby ktoś mu oznajmił, że sam sobie jest sterem, żeglarzem i okrętem, to Lewandowski z niedowierzaniem popukał by się w czoło. Bo taka jest logika Pawlaków i Karguli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/307766-europosel-janusz-lewandowski-w-swiecie-pawlakow-i-karguli