Jak doszło do Brexitu to wszyscy płakali, że nastąpiła utrata kraju, że to nierozważna decyzja. Tworzenie małych klubów ma dokładnie taki sam efekt, chociaż być może intencje są inne. Jeżeli chcemy uniknąć tej sytuacji dekompozycji i osłabienia Europy, (…) to powinniśmy kibicować z każdej stolicy europejskiej, by te połacie stabilizacji politycznej, (…) integracji politycznej Unii były jak najszersze
— mówi Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jak można interpretować tę aktywność Grupy Wyszehradzkiej? Wielu komentatorów podkreśla, że te kraje mają rozbieżne interesy - względem Rosji i typowo gospodarcze. Jaka tu jest myśl? Czy chodzi o to, żeby stworzyć taką „trzecią nogę” w Unii obok Francji i Niemiec, żeby tutaj musiano zadzwonić z jakimiś ważnymi sprawami?
Konrad Szymański: Na pewno dzisiaj jest tak, że Grupy Wyszehradzka, a być może niedługo cała Europa Środkowa, będzie tą częścią Unii Europejskiej, która będzie miała najbardziej przemyślane plany na przyszłość i najbardziej wiarygodne plany na przyszłość i będzie najbardziej stabilną częścią Unii Europejskiej. Mówię to bez satysfakcji, ponieważ destabilizacja polityczna w Europie zachodniej może przynieść opłakane skutki dla spoistości Zachodu, dla odporności Zachodu na zagrożenia geopolityczne, na konkurencyjność Europy jako gracza gospodarczego.
Jesteśmy o krok od utraty pozycji wiodącej w każdej dziedzinie. Myślę, że w tym sensie sygnały, które płyną z Europa Środkowej rosnącej konsolidacji, intensywnym dialogu politycznym co robić dalej z Unią, by ona przetrwała. To jest element, która ucieka wielu komentatorom, którzy czasami nie mają całkiem dobrej woli wobec nas. Myślę, że to jest dobra wiadomość dla Europy i myślę, że dzisiaj Europa Środkowa jest nieusuwalnym elementem jakichkolwiek rozwiązań dla przyszłości Europy. Jeżeli ktoś chce stworzyć sobie jakiś mały kameralny klub na południu bądź na jakimś dalekim zachodzie Europy, można to oczywiście zrobić, ale to są rozwiązania, które prowadzą do osłabienia Europy i do jej dekompozycji, czyli do tego, czego podobno wszyscy nie chcemy.
Jak doszło do Brexitu to wszyscy płakali, że nastąpiła utrata kraju, że to nierozważna decyzja. Tworzenie małych klubów ma dokładnie taki sam efekt, chociaż być może intencje są inne. Jeżeli chcemy uniknąć tej sytuacji dekompozycji i osłabienia Europy, tym samym osłabienia wszystkich państw członkowskich, bo żaden nawet najsilniejszy nie będzie mógł sobie tak dobrze radzić jak wówczas, kiedy będą wspólnie, to powinniśmy kibicować z każdej stolicy europejskiej temu, by te połacie stabilizacji politycznej, integracja polityczna prowadząca do zmiany politycznej, integracji politycznej Unii, żeby była jak najszersza.
Jaki to jest sygnał? Co my mówimy do stolic zachodnich spotykając się tak często, robiąc te wspólne panele i konferencje? Przecież to są też sygnały polityczne. Co chcemy osiągnąć w ramach konkretnej praktyki Unii Europejskiej?
Znaczna część poważnych graczy z wyobraźnią rozumie to już od jakiegoś czasu. Chcemy, żeby wszyscy zrozumieli, że bez Europy Środkowej, bez dobrego porozumienia z całą Europą Środkową, nie da się uzdrowić sytuacji w Unii Europejskiej. Nie oczekujemy zbyt wiele. Przedstawiamy realistyczny sensowny plan na wygaszenie konfliktów i napięć politycznych w Unii Europejskiej. Z pewnym zdziwieniem przyjmuję, że niektórzy politycy Zachodu wciąż to wypierają, jakby tego nie rozumieli.
Europa Środkowa dzisiaj jest autorem jedynego realistycznego planu na uzdrowienie sytuacji w Unii Europejskiej i bierze pod uwagę zaspakajanie interesów także innych części. Przecież nie wyrzekamy się odpowiedzialności za zamknięcie kryzysu imigracyjnego na południu, który przecież bezpośrednio nas nie dotyczy, ale przecież dotyczy Grecji i Włoch, a w drugiej fazie dotyczy Niemiec, Holandii czy Szwecji. Mówimy natomiast, że pewne rzeczy są możliwe, a niektóre nie. Jeżeli Unia jako organizacja międzynarodowa ma przetrwać to musi brać pod uwagę plany polityczne, które łączą, a nie dzielą.
Jeżeli ktoś chce tę instytucję zdekomponować i rozwalić, doprowadzić do potężnego kryzysu w Unii Europejskiej to może iść inną ścieżką znaną sprzed roku. Minął rok o przyjęciu decyzji relokacyjnej i Komisja Europejska ogłosiła, że stopień jej wykonalności to 3 proc. Można pogratulować światłym umysłom, które stały za tym niezwykle precyzyjnym i skomplikowanym, podobno świetnie przemyślanym mechanizmem, biorąc pod uwagę, że jesteśmy na półmetku, bo decyzja była przewidziana na dwa lata, więc rozumiem, że za rok, kiedy będzie koniec horyzontu czasowego będziemy mieli co najmniej 6 proc. realizacji planu. To jest oczywiście olbrzymi sukces i powód do dumy Komisji Europejskiej.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak doszło do Brexitu to wszyscy płakali, że nastąpiła utrata kraju, że to nierozważna decyzja. Tworzenie małych klubów ma dokładnie taki sam efekt, chociaż być może intencje są inne. Jeżeli chcemy uniknąć tej sytuacji dekompozycji i osłabienia Europy, (…) to powinniśmy kibicować z każdej stolicy europejskiej, by te połacie stabilizacji politycznej, (…) integracji politycznej Unii były jak najszersze
— mówi Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jak można interpretować tę aktywność Grupy Wyszehradzkiej? Wielu komentatorów podkreśla, że te kraje mają rozbieżne interesy - względem Rosji i typowo gospodarcze. Jaka tu jest myśl? Czy chodzi o to, żeby stworzyć taką „trzecią nogę” w Unii obok Francji i Niemiec, żeby tutaj musiano zadzwonić z jakimiś ważnymi sprawami?
Konrad Szymański: Na pewno dzisiaj jest tak, że Grupy Wyszehradzka, a być może niedługo cała Europa Środkowa, będzie tą częścią Unii Europejskiej, która będzie miała najbardziej przemyślane plany na przyszłość i najbardziej wiarygodne plany na przyszłość i będzie najbardziej stabilną częścią Unii Europejskiej. Mówię to bez satysfakcji, ponieważ destabilizacja polityczna w Europie zachodniej może przynieść opłakane skutki dla spoistości Zachodu, dla odporności Zachodu na zagrożenia geopolityczne, na konkurencyjność Europy jako gracza gospodarczego.
Jesteśmy o krok od utraty pozycji wiodącej w każdej dziedzinie. Myślę, że w tym sensie sygnały, które płyną z Europa Środkowej rosnącej konsolidacji, intensywnym dialogu politycznym co robić dalej z Unią, by ona przetrwała. To jest element, która ucieka wielu komentatorom, którzy czasami nie mają całkiem dobrej woli wobec nas. Myślę, że to jest dobra wiadomość dla Europy i myślę, że dzisiaj Europa Środkowa jest nieusuwalnym elementem jakichkolwiek rozwiązań dla przyszłości Europy. Jeżeli ktoś chce stworzyć sobie jakiś mały kameralny klub na południu bądź na jakimś dalekim zachodzie Europy, można to oczywiście zrobić, ale to są rozwiązania, które prowadzą do osłabienia Europy i do jej dekompozycji, czyli do tego, czego podobno wszyscy nie chcemy.
Jak doszło do Brexitu to wszyscy płakali, że nastąpiła utrata kraju, że to nierozważna decyzja. Tworzenie małych klubów ma dokładnie taki sam efekt, chociaż być może intencje są inne. Jeżeli chcemy uniknąć tej sytuacji dekompozycji i osłabienia Europy, tym samym osłabienia wszystkich państw członkowskich, bo żaden nawet najsilniejszy nie będzie mógł sobie tak dobrze radzić jak wówczas, kiedy będą wspólnie, to powinniśmy kibicować z każdej stolicy europejskiej temu, by te połacie stabilizacji politycznej, integracja polityczna prowadząca do zmiany politycznej, integracji politycznej Unii, żeby była jak najszersza.
Jaki to jest sygnał? Co my mówimy do stolic zachodnich spotykając się tak często, robiąc te wspólne panele i konferencje? Przecież to są też sygnały polityczne. Co chcemy osiągnąć w ramach konkretnej praktyki Unii Europejskiej?
Znaczna część poważnych graczy z wyobraźnią rozumie to już od jakiegoś czasu. Chcemy, żeby wszyscy zrozumieli, że bez Europy Środkowej, bez dobrego porozumienia z całą Europą Środkową, nie da się uzdrowić sytuacji w Unii Europejskiej. Nie oczekujemy zbyt wiele. Przedstawiamy realistyczny sensowny plan na wygaszenie konfliktów i napięć politycznych w Unii Europejskiej. Z pewnym zdziwieniem przyjmuję, że niektórzy politycy Zachodu wciąż to wypierają, jakby tego nie rozumieli.
Europa Środkowa dzisiaj jest autorem jedynego realistycznego planu na uzdrowienie sytuacji w Unii Europejskiej i bierze pod uwagę zaspakajanie interesów także innych części. Przecież nie wyrzekamy się odpowiedzialności za zamknięcie kryzysu imigracyjnego na południu, który przecież bezpośrednio nas nie dotyczy, ale przecież dotyczy Grecji i Włoch, a w drugiej fazie dotyczy Niemiec, Holandii czy Szwecji. Mówimy natomiast, że pewne rzeczy są możliwe, a niektóre nie. Jeżeli Unia jako organizacja międzynarodowa ma przetrwać to musi brać pod uwagę plany polityczne, które łączą, a nie dzielą.
Jeżeli ktoś chce tę instytucję zdekomponować i rozwalić, doprowadzić do potężnego kryzysu w Unii Europejskiej to może iść inną ścieżką znaną sprzed roku. Minął rok o przyjęciu decyzji relokacyjnej i Komisja Europejska ogłosiła, że stopień jej wykonalności to 3 proc. Można pogratulować światłym umysłom, które stały za tym niezwykle precyzyjnym i skomplikowanym, podobno świetnie przemyślanym mechanizmem, biorąc pod uwagę, że jesteśmy na półmetku, bo decyzja była przewidziana na dwa lata, więc rozumiem, że za rok, kiedy będzie koniec horyzontu czasowego będziemy mieli co najmniej 6 proc. realizacji planu. To jest oczywiście olbrzymi sukces i powód do dumy Komisji Europejskiej.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/307565-nasz-wywiad-szymanski-destabilizacja-polityczna-w-europie-zachodniej-moze-przyniesc-oplakane-skutki-dla-spoistosci-zachodu?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.