Pytana o to, czy poda się do dymisji, jeżeli w poniedziałek poprosi ją o to Zarząd Krajowy Platformy, odpowiedziała, że będzie starała się wyjaśnić sprawę do końca.
Ja jestem osobą najbardziej w tym gronie - czy ktoś w to wierzy, czy nie - zainteresowaną tym, żeby to wyjaśnić do końca. Jeżeli byłaby dymisja, takie były oczekiwania - ja chcę to wyjaśnić. Tak samo jak swego czasu prezydent Sopotu, który w końcu uzyskał po raz kolejny mandat, dlatego że nie ma drugiej osoby powiedziałabym tak zainteresowanej, żeby wyczyścić tę sytuację do cna, żeby odzyskać tę działkę na Placu Defilad… Nie chcę, żeby z tym końcem kojarzyła się…
— mówiła.
Powiedziała, że nie odejdzie nawet, kiedy będzie naciskał na nią szef Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, ponieważ chce wyjaśnić sprawę do końca. Tylko czy można być sędzią we własnej sprawie?
Ja uważam, że przede wszystkim muszę tę sprawę dokończyć jako prezydent. Mandat mam zaufania z wyborów - na pewno nie tak mocny jak wtedy, ale chciałabym, jestem zdeterminowana, żeby tę sprawę wyjaśnić. Jeżeli ja odejdę, nikt tego nie wyjaśni, nie wierzę w to. Za dużo elit było wplątanych w to, że nie było tej ustawy
— stwierdziła.
Wykluczam
— podkreśliła prezydent stolicy pytana o to, czy poda się do dymisji.
Wskazała również, że nie będzie zrzucać odpowiedzialności za aferę reprywatyzacyjną na wiceprezydentów.
Czuję się odpowiedzialna. Był taki okres, kiedy to nadzorowałem. Nie mogę tak poświęcić kogoś, żeby to ładnie wyglądało, że są jakieś ofiary. Nie rzuca się ludzi, którzy nie są winni. Dyscyplinarnie wyrzuciłam trzech urzędników. Są prowadzone kontrole, biuro prawne dokładnie sprawdza wszystkie rzeczy i tyle mogę zrobić. Ale niesprawiedliwe wyrzucanie nie daje nigdy dobra
— stwierdziła.
RMF FM/ems
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pytana o to, czy poda się do dymisji, jeżeli w poniedziałek poprosi ją o to Zarząd Krajowy Platformy, odpowiedziała, że będzie starała się wyjaśnić sprawę do końca.
Ja jestem osobą najbardziej w tym gronie - czy ktoś w to wierzy, czy nie - zainteresowaną tym, żeby to wyjaśnić do końca. Jeżeli byłaby dymisja, takie były oczekiwania - ja chcę to wyjaśnić. Tak samo jak swego czasu prezydent Sopotu, który w końcu uzyskał po raz kolejny mandat, dlatego że nie ma drugiej osoby powiedziałabym tak zainteresowanej, żeby wyczyścić tę sytuację do cna, żeby odzyskać tę działkę na Placu Defilad… Nie chcę, żeby z tym końcem kojarzyła się…
— mówiła.
Powiedziała, że nie odejdzie nawet, kiedy będzie naciskał na nią szef Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, ponieważ chce wyjaśnić sprawę do końca. Tylko czy można być sędzią we własnej sprawie?
Ja uważam, że przede wszystkim muszę tę sprawę dokończyć jako prezydent. Mandat mam zaufania z wyborów - na pewno nie tak mocny jak wtedy, ale chciałabym, jestem zdeterminowana, żeby tę sprawę wyjaśnić. Jeżeli ja odejdę, nikt tego nie wyjaśni, nie wierzę w to. Za dużo elit było wplątanych w to, że nie było tej ustawy
— stwierdziła.
Wykluczam
— podkreśliła prezydent stolicy pytana o to, czy poda się do dymisji.
Wskazała również, że nie będzie zrzucać odpowiedzialności za aferę reprywatyzacyjną na wiceprezydentów.
Czuję się odpowiedzialna. Był taki okres, kiedy to nadzorowałem. Nie mogę tak poświęcić kogoś, żeby to ładnie wyglądało, że są jakieś ofiary. Nie rzuca się ludzi, którzy nie są winni. Dyscyplinarnie wyrzuciłam trzech urzędników. Są prowadzone kontrole, biuro prawne dokładnie sprawdza wszystkie rzeczy i tyle mogę zrobić. Ale niesprawiedliwe wyrzucanie nie daje nigdy dobra
— stwierdziła.
RMF FM/ems
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/307037-hanna-gronkiewicz-waltz-o-aferze-reprywatyzacyjnej-wykluczam-dymisje-bede-badala-sprawe-do-konca?strona=2