Platforma, która wielokrotnie opowiadała o standardach w polityce ma teraz świetną okazję, żeby nie tylko mówić, ale również pokazać, jak takie standardy powinny faktycznie wyglądać
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Michał Dworczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Jak by Pan ocenił wczorajszą sesję Rady Miasta Warszawa. Czy linia obrony Hanny Gronkiewicz-Waltz była przekonująca?
Michał Dworczyk: Myślę, że najlepiej przytoczyć starą maksymę: „Pycha kroczy przed upadkiem”. Pani prezydent zareagowała w sposób charakterystyczny dla siebie. Zamiast wyjaśnić zarzuty adresowane do niej, rozpoczęła histeryczny atak. Wczorajsza sesja była serią oskarżeń, których celem było zrzucenie odpowiedzialności za to, co się wydarzyło w Warszawie, na wszystkich innych: na urzędników, na opozycję, na poprzednich prezydentów, itd. Jedynie sobie nie miała nic do zarzucenia. Poza wszystkim innym taka postawa jest skrajnie niehonorowa.
Jednym z tłumaczeń Gronkiewicz-Waltz, było stwierdzenie, że okazała zaufanie urzędnikom, których zatrudnił w ratuszu śp. Lech Kaczyński. Trzeba też przyznać, że wczoraj mocno się od niej dostało Prawu i Sprawiedliwości…
Jest to całkowicie kuriozalne, ponieważ Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi miastem od dziesięciu lat. Szczególnie przewrotne jest mówienie o tym, że pani prezydent dała szansę osobom związanym z Prawem i Sprawiedliwością. Po pierwsze, osoby które wymieniała nigdy nie były z naszą partią związane. Po drugie, stosunek pani prezydent do osób, które z Prawem i Sprawiedliwością miały cokolwiek wspólnego, zawsze był negatywny. Ludzie, którzy byli posądzani o to, że mogą mieć kontakty z członkami naszej partii, byli raczej z ratusza wypychani, bądź nie przyjmowani do pracy. Dobrym przykładem jest jeden z byłych funkcjonariuszy CBA, który mimo, że dwukrotnie wygrywał konkurs w urzędzie miasta, nie został przyjęty do pracy, właśnie ze względu na podejrzenia o zbyt bliskie kontakty z PiS.
Hanna Gronkiewicz-Waltz postulowała też o powołanie komisji ws. reprywatyzacji, ale jej się to nie udało. Jak by pan ocenił ten pomysł? Dlaczego opozycja nie chciała się na nią zgodzić?
W tej chwili pracuje prokuratura, a także Centralne Biuro Antykorupcyjne i przede wszystkim te służby powinny zbadać proces zwrotu nieruchomości w mieście. Próba powołania komisji była typowym pozorowanym ruchem, który miał wyciszyć emocje oraz odwlec sprawę w czasie. Radni fizycznie nie są w stanie zbadać takiej liczby spraw – mówimy o blisko 2 tysiącach decyzji dotyczących zwrotu warszawskich nieruchomości. Wszystko to było szyte na tyle grubymi nićmi, że nawet część radnych PO nie poparło tego projektu. Zresztą warto przypomnieć, że powołanie zespołu, który miał zbadać m.in. kilka konkretnych przypadków nadużyć przy zwrocie nieruchomości radni PiS proponowali jeszcze w 2010 roku. Wtedy pani prezydent nie była tym zainteresowana, a radnym naszej partii zarzucono oszołomstwo i przypisywano kierowanie się spiskową teorią dziejów. Podobnie było ze zwoływaniem sesji nadzwyczajnych poświęconych tym kwestiom. Żadna z nich się nie odbyła, ponieważ radni Platformy Obywatelskiej wraz z panią prezydent nie przychodzili na posiedzenia rady, a co za tym idzie, nie było kworum potrzebnego do przeprowadzenia sesji. Krótko mówiąc do momentu wybuchu obecnej afery nikt z PO nie był zainteresowany nieprawidłowościami związanymi ze zwrotem mienia w Warszawie. Dlatego odpowiedzialność polityczna spada na tę całą formację.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Platforma, która wielokrotnie opowiadała o standardach w polityce ma teraz świetną okazję, żeby nie tylko mówić, ale również pokazać, jak takie standardy powinny faktycznie wyglądać
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Michał Dworczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Jak by Pan ocenił wczorajszą sesję Rady Miasta Warszawa. Czy linia obrony Hanny Gronkiewicz-Waltz była przekonująca?
Michał Dworczyk: Myślę, że najlepiej przytoczyć starą maksymę: „Pycha kroczy przed upadkiem”. Pani prezydent zareagowała w sposób charakterystyczny dla siebie. Zamiast wyjaśnić zarzuty adresowane do niej, rozpoczęła histeryczny atak. Wczorajsza sesja była serią oskarżeń, których celem było zrzucenie odpowiedzialności za to, co się wydarzyło w Warszawie, na wszystkich innych: na urzędników, na opozycję, na poprzednich prezydentów, itd. Jedynie sobie nie miała nic do zarzucenia. Poza wszystkim innym taka postawa jest skrajnie niehonorowa.
Jednym z tłumaczeń Gronkiewicz-Waltz, było stwierdzenie, że okazała zaufanie urzędnikom, których zatrudnił w ratuszu śp. Lech Kaczyński. Trzeba też przyznać, że wczoraj mocno się od niej dostało Prawu i Sprawiedliwości…
Jest to całkowicie kuriozalne, ponieważ Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi miastem od dziesięciu lat. Szczególnie przewrotne jest mówienie o tym, że pani prezydent dała szansę osobom związanym z Prawem i Sprawiedliwością. Po pierwsze, osoby które wymieniała nigdy nie były z naszą partią związane. Po drugie, stosunek pani prezydent do osób, które z Prawem i Sprawiedliwością miały cokolwiek wspólnego, zawsze był negatywny. Ludzie, którzy byli posądzani o to, że mogą mieć kontakty z członkami naszej partii, byli raczej z ratusza wypychani, bądź nie przyjmowani do pracy. Dobrym przykładem jest jeden z byłych funkcjonariuszy CBA, który mimo, że dwukrotnie wygrywał konkurs w urzędzie miasta, nie został przyjęty do pracy, właśnie ze względu na podejrzenia o zbyt bliskie kontakty z PiS.
Hanna Gronkiewicz-Waltz postulowała też o powołanie komisji ws. reprywatyzacji, ale jej się to nie udało. Jak by pan ocenił ten pomysł? Dlaczego opozycja nie chciała się na nią zgodzić?
W tej chwili pracuje prokuratura, a także Centralne Biuro Antykorupcyjne i przede wszystkim te służby powinny zbadać proces zwrotu nieruchomości w mieście. Próba powołania komisji była typowym pozorowanym ruchem, który miał wyciszyć emocje oraz odwlec sprawę w czasie. Radni fizycznie nie są w stanie zbadać takiej liczby spraw – mówimy o blisko 2 tysiącach decyzji dotyczących zwrotu warszawskich nieruchomości. Wszystko to było szyte na tyle grubymi nićmi, że nawet część radnych PO nie poparło tego projektu. Zresztą warto przypomnieć, że powołanie zespołu, który miał zbadać m.in. kilka konkretnych przypadków nadużyć przy zwrocie nieruchomości radni PiS proponowali jeszcze w 2010 roku. Wtedy pani prezydent nie była tym zainteresowana, a radnym naszej partii zarzucono oszołomstwo i przypisywano kierowanie się spiskową teorią dziejów. Podobnie było ze zwoływaniem sesji nadzwyczajnych poświęconych tym kwestiom. Żadna z nich się nie odbyła, ponieważ radni Platformy Obywatelskiej wraz z panią prezydent nie przychodzili na posiedzenia rady, a co za tym idzie, nie było kworum potrzebnego do przeprowadzenia sesji. Krótko mówiąc do momentu wybuchu obecnej afery nikt z PO nie był zainteresowany nieprawidłowościami związanymi ze zwrotem mienia w Warszawie. Dlatego odpowiedzialność polityczna spada na tę całą formację.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/306997-michal-dworczyk-wczorajsza-sesja-byla-seria-oskarzen-hanna-gronkiewicz-waltz-rozpoczela-histeryczny-atak-nasz-wywiad