Reaktywacja. Jeśli bezideowość ma jakieś ucieleśnienie, to jest nim Kijowski

Fot. Fratria
Fot. Fratria

Kaspar Hauser to jedna z największych zagadek i tajemnic XIX wieku. Człowiek znikąd. Znajda z nieznaną przeszłością. Nie wiadomo kim był, kiedy się urodził. Odnaleziony w Norymberdze z czasem nauczył się zaledwie podpisywać. Z dzisiejszego punktu widzenia był absolutnie nikim i istotą znikąd. Imię i nazwisko nadano mu później. Ci, którzy go poznali podkreślali jego absolutny brak autorefleksji. Nigdy nie nauczył się panować nad odruchami.

Jego nieznana przeszłość, pochodzenie i zachowania charakterystyczne dla osób z deficytami rozwojowymi oraz niemal animalistyczna osobowość i umiejętność dostosowania się do każdej sytuacji uczyniły go paradoksalnie sławnym, przyjmowanym i pożądanym na salonach europejskich. Wystarczyło, że był absolutnie nikim, aby elity go uwielbiały i gościły.

Dzisiaj mamy swoich Kasparów. Jeden wyłonił się w Nowoczesnej (nikt nie wie co robił, kim był, z jakiego domu pochodzi), a drugi pojawił się jak ten autentyczny Hauser – na ulicy. Nie ma żadnych zasad, a wewnątrz próżnię doskonałą. Jest do dyspozycji. Chyba każdego. Mam wrażenie, że flagą kodziarską może machać na każdym pogrzebie, na procesji Bożego Ciała, po każdej mszy, kongresie czy zlocie pederastów (tym już się zajmie jego namiestnik z Gdańska). Jeśli bezideowość ma jakieś ucieleśnienie to jest nim Kijowski. Sztuczny twór. Projekt. Nasz rodzimy Kaspar Hauser.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.