Gen. Marton: "IS wypowiedziało wojnę całemu światu. To ich rewanż, muzułmanie nie zapomnieli przegranych bitew pod Lepanto czy Poitiers". NASZ WYWIAD

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Nie bał się Pan śmierci?

Ja i komando, które uczestniczyło w operacji w Petit-Clamart nie szło na śmierć, mieliśmy spokojne i radosne dusze, jednak byliśmy gotowi podjąć ryzyko śmierci, tak, jak podejmuje je każdy żołnierz, który kiedy otrzyma rozkaz mobilizacji żegna się ze swoją rodziną. Kiedy już zapadły wyroki za zamach na de Gaulle’a spotkałem jednego z członków naszego komanda, dwudziestoletniego studenta Jean’a-Pierre’a Naudin’a. Był oburzony, że za udział w operacji „Charlotte Corday” dostał TYLKO… dożywocie.

Zamach na gen. de Gaulle’a opisał F. Forsyth w powieści „Dzień szakala” na jej podstawie nakręcono film pod tym samym tytułem. Co Pan sądzi o tych utworach?

Książki nie czytałem, ale nakręcony na jej podstawie film widziałem dwa razy. Przedstawiony w nim przebieg zamachu jest nieprawdziwy. Francuzi nie musieli za duże pieniądze kupować angielskiego „specjalisty”, który dokonałby zamachu na de Gaulle’a.

Na początku procesu, 2 lutego 1963 r. przed sądem wojskowym pułkownik Jean Bastien-Thiry wygłosił długie oświadczenie wstępne. Nie była to mowa obrończa, ale akt oskarżenia wobec władz francuskich i gen. De Gaulle’a. Mówił m. in. : „Nie działaliśmy z nienawiści do de Gaulle’a, ale z motywu współczucia dla jego ofiar i dla ratowania niewinnych ofiar władzy tyrana” (…) „Katastrofa algierska była jednak przede wszystkim narażeniem nas na utratę honoru, zhańbiła flagę francuską z powodu wydania katom FLN tych, którzy Francji zawierzyli”. Podkreślił, że katastrofa algierska była większą klęską niż te z 1870 i 1940 r.

Trafnie ocenił w nim sytuację Francji, z odwagą opowiadał na pytania, później z proroczą zdolnością przedstawił dekadencję, jaka spotka Francję. Przypominał i ostrzegał, że „jesteśmy odpowiedzialni przed Historią za przyszłość naszych dzieci i przyszłość narodu”. Po de Gaulle’u kraj coraz bardziej się pogrążał. Wielu, nawet dziś jest przekonanych, że swoim wielkim oświadczeniem, które było historycznym rozliczeniem i mową oskarżycielską – ostatecznie zapewnił sobie wyrok śmierci, który wydał sąd wojskowy.

Po akcji w Petit Clamart, Bastien-Thiry pojechał z misją wojskową do Wielkiej Brytanii. Mógł pozostać w Londynie i uniknąć aresztowania.

Nie zrobił tego, z własnej woli wrócił do Francji. Był ostatnim rozstrzelanym we Francji z wyroku sądu wojskowego. Kilka dni po jego śmierci gen. de Gaulle powiedział pewnemu wyższemu oficerowi, posiadaczowi odznaczenia „Compagnon de la Libération”: „Francuzi potrzebują męczenników. Trzeba, by ich dobrze wybierano . (…) Dałem im  Bastien-Thiry’ego. Z niego mogą zrobić męczennika, jeśli chcą, kiedy ja już odejdę. On zasłużył na to”. Te słowa pokazują charakter de Gaulle’a i jego zadufanie.

Podczas procesu za  „Charlotte Corday” sześćiu oskarżonych zostało skazanych na śmierć: Jean Bastien-Thiry, La Tocnaye i Prevost, zaocznie wyrok śmierci otrzymał również Pan, Watin i Barnier. Trzech uczestników komanda otrzymała wyroki dożywotniego pozbawienia wolności, pozostali od 15 do 3 lat więzienia. Ostatecznie wyrok śmierci wykonano jedyne na autorze operacji i kawalerze Legii Honorowej, Bastienie-Thiry.

Otrzymałem zaoczny wyrok śmierci, bo zatrzymano mnie dopiero po roku ukrywania się, 10 września 1963 r. Zostałem skazany na 20 lat, przesiedziałem w więzieniu ponad cztery i pół roku, potem objęła mnie amnestia.

W swojej autobiograficznej książce „Moje życie dla Ojczyzny!” podkreśla Pan, że autor operacji „Charlotte Corday” podpułkownik Jean Bastien-Thiry był niezwykle ważną postacią w Pańskim życiu.

W swoim długim życiu spotkałem niewielu takich patriotów, jak on. Był wielką osobowością, poświęcił życie dla Francji i chrześcijańskiej Europy. Wymieniam go w jednym szeregu z generałem lotnictwa Lionelem Maxem Chassinem, moim „tajnym” generałem E. D., o którym dużo piszę w książce „Moje życie dla Ojczyzny!” oraz pułkownikiem Antoinem Argoudem. Było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, że mogłem służyć pod ich rozkazami. Bastien-Thiry nie jest w Polsce zapewne postacią szeroko znaną, dlatego chciałbym przybliżyć pokrótce polskim czytelnikom jego postać. Urodził się 10 października 1927 r. w Lunéville, w Lotaryngii. Z doskonałym wynikiem skończył w Paryżu Politechnikę i został inżynierem lotniczym w siłach lotniczych. Uczestniczył w projektowaniu rakiet przeciwczołgowych SS-10 i SS-11. Był człowiekiem o wysokim wzroście, jego energiczne rysy twarzy świadczyły o głębokich przekonaniach. Czasami się uśmiechał, lecz nigdy się nie śmiał. Mówił powoli i wyraźnie, w sposób przemyślany. W wieku 35 lat był inżynierem głównym drugiego stopnia, co odpowiada randze podpułkownika. W ciągu 8-10 lat zostałby generałem francuskich sił powietrznych… Charakter wojny algierskiej zakłócił jego spokój duchowy. Dopiero po zamachu w Petit-Clamart dowiedzieliśmy się, że „Germain”, który kierował zamachem bombowym na de Gaulle’a 8 września 1961 r. w Pont-sur-Seine i nasz „Didier”, czyli Bastien-Thiry to ta sama osoba!

Bastien-Thiry został rozstrzelany 11 marca 1963 r. w Forcie Ivry. Spoczął na cmentarzu w Bourg-la-Reine, gdzie znajduje się również skromna, marmurowa tablica z listą nazwisk komanda „Charlotte Corday”. Co roku w okolicach 11 marca i 9 listopada jego grób odwiedza coraz więcej Francuzów o patriotycznych poglądach, szczególnie młodych ludzi, pojawiają się, aby wyrazić szacunek, dla młodego, 35-letniego patrioty, który swoją przykładną postawą i poświęceniem zajął godne miejsce we francuskiej i europejskiej historii.

Odwiedził Pan grób De’Gaulle’a.

Tak, spojrzałem na grobową płytę bez nienawiści i urazy.

Na zakończenie chciałbym spytać o sytuację bieżącą. Czy Francja jest w stanie obronić się przed zalewem islamu?

Na to pytanie muszę odpowiedzieć jednym kategorycznym słowem: NIE. To nie tylko moja opinia, zadałem Pańskie pytanie również mojemu przyjacielowi, oficerowi francuskiej policji. Odpowiedział: „W obecnym systemie politycznym i przy obecnym prawie jest to zupełnie niewyobrażalne.” Ataki islamistyczne przeprowadzone we Francji w 2015 r. – w styczniu przeciw Charlie Hebdo, później 13 listopada w Bataclan – pokazały, że Francja jest zupełnie nieprzygotowana na ataki terrorystyczne. Długi antynarodowy proces doprowadził, że garstka gotowych na wszystko osób niefrancuskiego pochodzenia może zamordować setkę osób żyjących w pokoju. Jak to możliwe, że uzbrojone w najnowocześniejszą broń elitarne jednostki bezpieczeństwa potrzebowały 10 godzin i 5000 (!) strzałów do „zneutralizowania” kilku islamistów?

W 1968 r. w Paryżu zerwał się łańcuch moralny, złota młodzież, która zaczęła mieć dość nudnej nauki i ciężkiej pracy rozpoczęła rewoltę przeciwko tradycyjnym wartościom, wznosili hasła „Zakazy są zakazane! Wszyscy jesteśmy niemieckimi Żydami!”. Obecnie zbieramy konsekwencje ich rebelii. Prezydent Chirac zniósł obowiązkową służbę wojskową, później każdy rząd zmniejszał liczbę wojska i sił bezpieczeństwa. Wyrazy „ojczyzna” i „naród” zostały wymazane ze słownika ministrów. Państwo Islamskie wypowiedziało wojnę całemu światu. To ich historyczny rewanż, muzułmanie nie zapomnieli przegranych bitew pod Lepanto czy Poitiers, ani rozdarcia państwa irackiego.

To, co przez setki lat chrześcijaństwo budowało miłością i wytrwałą pracą może stracić jedno pokolenie. Zastanawiam się, co stało się z Francją w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci, że znajduje się w takim miejscu historii? I uważam, że powodów jest wiele. Rządy totalne partii kierujących się w swoim działaniu polityczną poprawnością, doprowadziły do systemu kastowego, w którym przywódcy coraz mniej się zajmowali ochroną interesów Francuzów. Od dziesięcioleci bezrobocie ciągle się zwiększa, liczba imigrantów spoza Europy wzrasta, mordercze akcje terrorystyczne, w których mordowani są Francuzi stały się codziennością. Kolejne słowa i obietnice nie mają już znaczenia, potrzebne jest narodowe zjednoczenie i konkretne działania. Zadaję sobie jednak pytanie, czy naród francuski jest na to gotowy? Czy stanie do walki w swojej obronie? Nie jestem członkiem żadnej partii politycznej, ale uważam, że  jedyną zorganizowaną siłą polityczną, która jest w stanie coś zmienić jest Front Narodowy.

Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję. Niech żyje przyjaźń polsko-węgierska!

Rozmawiał Tomasz Plaskota.

Vitéz (węgierski tytuł szlachecki) Lajos Marton (ur. 1931 w Pósfa na Węgrzech), generał węgierskiej Gwardii Narodowej, uczestnik antykomunistycznego powstania węgierskiego na Węgrzech w 1956 r., członek Organizacji Tajnej Armii (OAS), uczestnik zamachu na gen. de Gaulle’a w Petit-Clamart w 1962 r. W 1983 r. w szeregach tajnego komanda „Omega” walczył w wojnie błyskawicznej przeciwko agresji wojsk Muammara Kadaffiego i Goukouniego Oueddeia w Czadzie. Mieszka w regionie paryskim.

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.