Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.
Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.
Projekt nowej opozycji, czyli o treningu Mateusza Kijowskiego pisze Stanisław Janecki w najnowszym numerze „wSieci”. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.
Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.
Projekt nowej opozycji, czyli o treningu Mateusza Kijowskiego pisze Stanisław Janecki w najnowszym numerze „wSieci”. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/306355-kijowski-i-kod-nawet-prowokacji-nie-sa-w-stanie-sprawnie-przeprowadzic-podobnie-jak-lech-walesa?strona=2