Pomnik Danuty Siedzikówny „Inki”, sanitariuszki 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej i jednej z najbardziej znanych ofiar stalinowskiego terroru, odsłonięto w sobotę w Miłomłynie. Uroczystość odbyła się w przeddzień 70. rocznicy jej śmierci.
Pomnik, który został ufundowany z datków zebranych podczas kwesty, stanął niedaleko budynku nadleśnictwa w Miłomłynie. Na przełomie 1945/46 r. „Inka” pracowała tam przez kilka miesięcy pod przybranym nazwiskiem Danuta Obuchowicz, zanim wróciła do jednego z leśnych oddziałów dowodzonych przez mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”.
Popiersie z brązu wykonała rzeźbiarka Agnieszka Świerzowicz-Maślaniec. Na granitowej kolumnie umieszczono napis: „Inka” Danuta Siedzikówna 1928-46”, a także ostatnie słowa, jakie bohaterska sanitariuszka i łączniczka 5. Wileńskiej Brygady AK wykrzyknęła przed śmiercią:
Niech żyje Polska! Niech żyje major Łupaszka!.
Prezes IPN Jarosław Szarek przypomniał podczas odsłonięcia i poświęcenia pomnika, że przed 70 laty „Inkę” pochowano w bezimiennej mogile, bo miała pozostać nieznana i zapomniana.
I dzisiaj wraca. Nie tylko tutaj w Miłomłynie, ale zostaje patronem wielu polskich szkół. To polska młodzież upomniała się o jej pamięć
— podkreślił.
Ocenił, że to, co pozostawiała po sobie 17-letnia dziewczyna, to kilkadziesiąt fotografii i jej ostatnie słowa, które upamiętniono na miłomłyńskim pomniku oraz przesłanie z grypsu, jaki wysłała z więzienia:
Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba.
Szef IPN mówił, że razem z „Inką” wracają wartości, w imię których umierała, i za które walczyło pokolenie żołnierzy AK. Zwracając się do kombatantów tej formacji, uczestniczących w uroczystości, powiedział:
Dzisiaj jesteśmy podzieleni, ale jakże potrzebujemy wspólnoty, coś nas musi łączyć. Myślę, że tym elementem może być właśnie to przesłanie +Inki+, ale też słowa pieśni, którą również wy śpiewaliście przy partyzanckich ogniskach (…) o Polskę wolną i czystą jak łza.
Budujmy taką Polskę. Starajmy się o taką Polskę, aby nasze dzieci i wnuki, kilkadziesiąt lat później, przechodząc koło tego pomnika, mogły również o naszym pokoleniu powiedzieć, że my także zachowaliśmy się jak trzeba
— dodał Szarek.
Pomnik odsłonił 96-letni kpt. Józef Rusak ps. „Belina”, jeden z dawnych podkomendnych „Łupaszki”. W 1946 r. „Inka” kilkukrotnie zatrzymywała się w mieszkaniu „Beliny” w Olsztynie, gdy przyjeżdżała po lekarstwa i opatrunki dla oddziału. Jak wspominał w rozmowie z PAP, była niezwykłą dziewczyną, gotową do poświęceń dla ojczyzny.
Ona mi powtarzała: „Słuchaj Józku, ja nigdy nikogo nie wydam, umrę, ale nie wydam”. I tak zrobiła. Znała moje adresy. Wiedziała, że mam łączność z majorem KBW, który jest naszym konfidentem. Gdyby to zdradziła podczas śledztwa, to przecież i mnie zaczęliby katować na UB i pewnie bym już stamtąd żywy nie wyszedł
— mówił kpt. Rusak.
Uroczystości w Miłomłynie zorganizowały władze miasta i miejscowe nadleśnictwo. Uczestniczący w odsłonięciu pomnika minister środowiska Jan Szyszko przypomniał, że „Inka” przez większą część życia była związana z Lasami Państwowymi, które on jako szef resortu nadzoruje. Podkreślił, że patriotyzm był zawsze ważną częścią etosu zawodowego polskich leśników.
Siedzikówna urodziła się leśniczówce w Guszczewinie, do 1939 r. mieszkała z rodziną w leśniczówce w Olchówce, potem pracowała jako kancelistka w nadleśnictwach w Narewce i Miłomłynie. Leśnikami byli jej ojciec Wacław Siedzik i chrzestny Stefan Obuchowicz.
Ona jest po prostu nasza. To właśnie stąd wyruszyła w swój ostatni życiowy szlak, dołączyła do oddziału „Łupaszki”, a potem została aresztowana i rozstrzelana
— powiedział PAP nadleśniczy z Miłomłyna Wiesław Stachowicz.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pomnik Danuty Siedzikówny „Inki”, sanitariuszki 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej i jednej z najbardziej znanych ofiar stalinowskiego terroru, odsłonięto w sobotę w Miłomłynie. Uroczystość odbyła się w przeddzień 70. rocznicy jej śmierci.
Pomnik, który został ufundowany z datków zebranych podczas kwesty, stanął niedaleko budynku nadleśnictwa w Miłomłynie. Na przełomie 1945/46 r. „Inka” pracowała tam przez kilka miesięcy pod przybranym nazwiskiem Danuta Obuchowicz, zanim wróciła do jednego z leśnych oddziałów dowodzonych przez mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”.
Popiersie z brązu wykonała rzeźbiarka Agnieszka Świerzowicz-Maślaniec. Na granitowej kolumnie umieszczono napis: „Inka” Danuta Siedzikówna 1928-46”, a także ostatnie słowa, jakie bohaterska sanitariuszka i łączniczka 5. Wileńskiej Brygady AK wykrzyknęła przed śmiercią:
Niech żyje Polska! Niech żyje major Łupaszka!.
Prezes IPN Jarosław Szarek przypomniał podczas odsłonięcia i poświęcenia pomnika, że przed 70 laty „Inkę” pochowano w bezimiennej mogile, bo miała pozostać nieznana i zapomniana.
I dzisiaj wraca. Nie tylko tutaj w Miłomłynie, ale zostaje patronem wielu polskich szkół. To polska młodzież upomniała się o jej pamięć
— podkreślił.
Ocenił, że to, co pozostawiała po sobie 17-letnia dziewczyna, to kilkadziesiąt fotografii i jej ostatnie słowa, które upamiętniono na miłomłyńskim pomniku oraz przesłanie z grypsu, jaki wysłała z więzienia:
Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba.
Szef IPN mówił, że razem z „Inką” wracają wartości, w imię których umierała, i za które walczyło pokolenie żołnierzy AK. Zwracając się do kombatantów tej formacji, uczestniczących w uroczystości, powiedział:
Dzisiaj jesteśmy podzieleni, ale jakże potrzebujemy wspólnoty, coś nas musi łączyć. Myślę, że tym elementem może być właśnie to przesłanie +Inki+, ale też słowa pieśni, którą również wy śpiewaliście przy partyzanckich ogniskach (…) o Polskę wolną i czystą jak łza.
Budujmy taką Polskę. Starajmy się o taką Polskę, aby nasze dzieci i wnuki, kilkadziesiąt lat później, przechodząc koło tego pomnika, mogły również o naszym pokoleniu powiedzieć, że my także zachowaliśmy się jak trzeba
— dodał Szarek.
Pomnik odsłonił 96-letni kpt. Józef Rusak ps. „Belina”, jeden z dawnych podkomendnych „Łupaszki”. W 1946 r. „Inka” kilkukrotnie zatrzymywała się w mieszkaniu „Beliny” w Olsztynie, gdy przyjeżdżała po lekarstwa i opatrunki dla oddziału. Jak wspominał w rozmowie z PAP, była niezwykłą dziewczyną, gotową do poświęceń dla ojczyzny.
Ona mi powtarzała: „Słuchaj Józku, ja nigdy nikogo nie wydam, umrę, ale nie wydam”. I tak zrobiła. Znała moje adresy. Wiedziała, że mam łączność z majorem KBW, który jest naszym konfidentem. Gdyby to zdradziła podczas śledztwa, to przecież i mnie zaczęliby katować na UB i pewnie bym już stamtąd żywy nie wyszedł
— mówił kpt. Rusak.
Uroczystości w Miłomłynie zorganizowały władze miasta i miejscowe nadleśnictwo. Uczestniczący w odsłonięciu pomnika minister środowiska Jan Szyszko przypomniał, że „Inka” przez większą część życia była związana z Lasami Państwowymi, które on jako szef resortu nadzoruje. Podkreślił, że patriotyzm był zawsze ważną częścią etosu zawodowego polskich leśników.
Siedzikówna urodziła się leśniczówce w Guszczewinie, do 1939 r. mieszkała z rodziną w leśniczówce w Olchówce, potem pracowała jako kancelistka w nadleśnictwach w Narewce i Miłomłynie. Leśnikami byli jej ojciec Wacław Siedzik i chrzestny Stefan Obuchowicz.
Ona jest po prostu nasza. To właśnie stąd wyruszyła w swój ostatni życiowy szlak, dołączyła do oddziału „Łupaszki”, a potem została aresztowana i rozstrzelana
— powiedział PAP nadleśniczy z Miłomłyna Wiesław Stachowicz.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/306245-w-przedzien-uroczystego-pogrzebu-w-milomlynie-upamietniono-bohaterska-inke-prezes-ipn-to-polska-mlodziez-upomniala-sie-o-jej-pamiec-galeria