Lech Wałęsa pozostaje odpowiedzialny za zniszczenie oficjalnych dokumentów, co więcej, zrobił to jako osoba pełniąca ważne stanowisko. To jest poważne przestępstwo i Lech Wałęsa powinien za nie odpowiedzieć
— mówi w rozmowie z „Super Expressem” Bronisław Wildstein, publicysta tygodnika „wSieci” i portalu wPolityce.pl.
Bronisław Wildstein odniósł się do informacji opublikowanych przez prof. Sławomira Cenckiewicza ws. wybuchu gazu w gdańskim bloku w 1995 r. Przyznał, że sprawa nie jest nowa i że tezy o udziale UOP w tym zdarzeniu pojawiły się wtedy, ale brakowało dowodów.
W tej chwili mamy do czynienia z ewidentnym dowodem działania przestępczego. Tzn. funkcjonariusz UOP opisuje efekt przeszukania mieszkania podpułkownika Adama Hodysza. Jak rozumiem, to przeszukanie zostało dokonane wbrew prawu, ponieważ nie było żadnego prokuratorskiego nakazu przeszukania. A więc UOP dokonał bezprawnego przeszukania bezpośrednio po eksplozji, w której zginęło ponad 20 osób. To samo w sobie jest szokujące i wymaga jakichś działań
— ocenił.
Lech Wałęsa - również bezprawnie - „wypożyczył sobie” (czy też „wypożyczono mu”) z archiwum MSW dokumenty świadczące o jego współpracy z SB. One nigdy nie wróciły do archiwum. Lech Wałęsa pozostaje odpowiedzialny za zniszczenie oficjalnych dokumentów, co więcej, zrobił to jako osoba pełniąca ważne stanowisko. To jest poważne przestępstwo i Lech Wałęsa powinien za nie odpowiedzieć
— stwierdził publicysta.
Dodał jednocześnie, że nie chce przesądzać o ewentualnej karze, ale na pewno trzeba zbadać sprawę zniszczenia tych dokumentów.
Sąd może też odstąpić od kary, są tu różne możliwości. Natomiast nie będziemy państwem prawa, jeżeli poważne przestępstwa będą tolerowane tylko dlatego, że ktoś posiada ważną pozycję społeczną. Ale wokół tego działy się dodatkowe sprawy, a jedną z nich jest właśnie ta historia z Adamem Hodyszem
— mówił.
Wildstein zwrócił uwagę, że większość problemów w polskiej rzeczywistości po 1989 r. jest konsekwencją tego, że „III RP bezpośrednio wyrasta z PRL”.
Nie zbudowaliśmy nowego państwa, tylko sztukowaliśmy stare. Nie rozliczyliśmy dawnych zbrodni i dawnego zła. Układy z czasów komunistycznych zostały przeniesione do nowego systemu i ludzie, którzy wykorzystywali system totalitarny po to, żeby robić kariery, nadal z tego korzystali, tworząc sieć wzajemnych układów i powiązań, które w dużej mierze zdeformowały polską rzeczywistość i demokrację
— ocenił.
Zwrócił uwagę, że sprawa ppłk. Hodysza jest tego najlepszym przykładem.
Bo kim byli ludzie, którymi otoczył się Wałęsa? To dawni ubecy, którzy nauczyli się działać i funkcjonować w tamtym systemie, czuli się bezkarni, bo nie tylko wyszli z PRL i włos im z głowy nie spadł, ale jeszcze zostali awansowani w nowym systemie
— zauważył Wildstein.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Lech Wałęsa pozostaje odpowiedzialny za zniszczenie oficjalnych dokumentów, co więcej, zrobił to jako osoba pełniąca ważne stanowisko. To jest poważne przestępstwo i Lech Wałęsa powinien za nie odpowiedzieć
— mówi w rozmowie z „Super Expressem” Bronisław Wildstein, publicysta tygodnika „wSieci” i portalu wPolityce.pl.
Bronisław Wildstein odniósł się do informacji opublikowanych przez prof. Sławomira Cenckiewicza ws. wybuchu gazu w gdańskim bloku w 1995 r. Przyznał, że sprawa nie jest nowa i że tezy o udziale UOP w tym zdarzeniu pojawiły się wtedy, ale brakowało dowodów.
W tej chwili mamy do czynienia z ewidentnym dowodem działania przestępczego. Tzn. funkcjonariusz UOP opisuje efekt przeszukania mieszkania podpułkownika Adama Hodysza. Jak rozumiem, to przeszukanie zostało dokonane wbrew prawu, ponieważ nie było żadnego prokuratorskiego nakazu przeszukania. A więc UOP dokonał bezprawnego przeszukania bezpośrednio po eksplozji, w której zginęło ponad 20 osób. To samo w sobie jest szokujące i wymaga jakichś działań
— ocenił.
Lech Wałęsa - również bezprawnie - „wypożyczył sobie” (czy też „wypożyczono mu”) z archiwum MSW dokumenty świadczące o jego współpracy z SB. One nigdy nie wróciły do archiwum. Lech Wałęsa pozostaje odpowiedzialny za zniszczenie oficjalnych dokumentów, co więcej, zrobił to jako osoba pełniąca ważne stanowisko. To jest poważne przestępstwo i Lech Wałęsa powinien za nie odpowiedzieć
— stwierdził publicysta.
Dodał jednocześnie, że nie chce przesądzać o ewentualnej karze, ale na pewno trzeba zbadać sprawę zniszczenia tych dokumentów.
Sąd może też odstąpić od kary, są tu różne możliwości. Natomiast nie będziemy państwem prawa, jeżeli poważne przestępstwa będą tolerowane tylko dlatego, że ktoś posiada ważną pozycję społeczną. Ale wokół tego działy się dodatkowe sprawy, a jedną z nich jest właśnie ta historia z Adamem Hodyszem
— mówił.
Wildstein zwrócił uwagę, że większość problemów w polskiej rzeczywistości po 1989 r. jest konsekwencją tego, że „III RP bezpośrednio wyrasta z PRL”.
Nie zbudowaliśmy nowego państwa, tylko sztukowaliśmy stare. Nie rozliczyliśmy dawnych zbrodni i dawnego zła. Układy z czasów komunistycznych zostały przeniesione do nowego systemu i ludzie, którzy wykorzystywali system totalitarny po to, żeby robić kariery, nadal z tego korzystali, tworząc sieć wzajemnych układów i powiązań, które w dużej mierze zdeformowały polską rzeczywistość i demokrację
— ocenił.
Zwrócił uwagę, że sprawa ppłk. Hodysza jest tego najlepszym przykładem.
Bo kim byli ludzie, którymi otoczył się Wałęsa? To dawni ubecy, którzy nauczyli się działać i funkcjonować w tamtym systemie, czuli się bezkarni, bo nie tylko wyszli z PRL i włos im z głowy nie spadł, ale jeszcze zostali awansowani w nowym systemie
— zauważył Wildstein.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/304324-bronislaw-wildstein-iii-rp-zostala-zbudowana-na-zwlokach-solidarnosci-walesa-otoczyl-sie-dawnymi-ubekami-i-stworzyl-sobie-uklad