Grzegorz Schetyna, liberalny konserwator układów rozproszonych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Oprócz rzeczy, o których się filozofom nawet nie śniło, istnieją na tym świecie rzeczy absolutnie oczywiste. Nikogo na przykład nie dziwi, że posłanka Pomaska z Platformy Obywatelskiej zabawia się w łapanie pokemonów w Sejmie. Po prostu wiemy, że to jest zajęcie w sam raz dla niej i bylibyśmy mocno zaszokowani, gdyby Pomaskę przyłapano na studiowaniu problemów szachowych.

Podobnie zresztą jest z całą Platformą Obywatelską, której nowy stary lider ogłosił właśnie, że jego partia wraca do korzeni. Nowe otwarcia i nowe początki oraz powroty do przeszłości są bowiem stałym elementem gry tego ugrupowania. Elektorat poczułby się nieswojo, gdyby przynajmniej dwa razy do roku nie ogłoszono przełomowej zmiany w Platformie albo chociaż ofensywy legislacyjnej, najlepiej jesienią.

A ponieważ jesień się zbliża wielkimi krokami, więc Grzegorz Schetyna zapowiada powrót do starej formuły liberalno-konserwatywnej, a także nowy program partii. Wszyscy pamiętamy, jak Donald Tusk manewrował kolejnymi formułami partyjnymi, a kończyło się jak zawsze, czyli na partii piarowo-aferalnej. W sferze ideowej Tusk zaczynał jako liberał do szpiku kości, a skończył deklaracją serca po lewej stronie i pensją ponad 100 tys. zł w Radzie Europejskiej. Klasyczny przypadek liberalnej lewicy kawiorowej wg wzoru Ryszarda Kalisza.

Zatem również na konserwatywne deklaracje pana Grześka patrzymy z lekkim rozbawieniem. Powiedzmy sobie bowiem szczerze – ideowość Platformy należy do  zbioru rzeczy, które filozofom nigdy się nawet nie przyśnią. Z Platformą jest troszkę tak jak z tym znanym muzykiem rockowym, który ciągle przymierzał się do wielkiego „opus vitae”, ale ponieważ znał jedynie dwa takty na gitarze, to zawsze wychodził mu jakiś kawałek do tańca.

I choćby nie wiem jak serdecznie Platforma zapewniała, że teraz z jej strony będzie tylko i wyłącznie merytoryczna orka u podstaw, to przecież wszyscy wiemy, że chodzi o przetargi, fundusze europejskie i ośmiorniczki na służbową kartę u Sowy. Schetyna deklaruje konserwatywny zwrot, Rostowski apeluje, żeby na kolanach trzymać się spódnicy Merkel, jak to czyniła Platforma, Szejnfeld zapewnia, że PiS w sprawie imigrantów kontynuuje linię Platformy, zaś Kopacz demonstracyjnie obnosi się z żałobą po Miśku Kamińskim.

Widzi mi się, że przy nowym programie Platformy nawet tekst traktatu lizbońskiego wyda się prosty niczym kwit z pralni chemicznej. Tylko Tusk w szczytowej piarowskiej formie mógłby objaśnić tę paranoję platformianemu ludowi.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych