Oprócz rzeczy, o których się filozofom nawet nie śniło, istnieją na tym świecie rzeczy absolutnie oczywiste. Nikogo na przykład nie dziwi, że posłanka Pomaska z Platformy Obywatelskiej zabawia się w łapanie pokemonów w Sejmie. Po prostu wiemy, że to jest zajęcie w sam raz dla niej i bylibyśmy mocno zaszokowani, gdyby Pomaskę przyłapano na studiowaniu problemów szachowych.
Podobnie zresztą jest z całą Platformą Obywatelską, której nowy stary lider ogłosił właśnie, że jego partia wraca do korzeni. Nowe otwarcia i nowe początki oraz powroty do przeszłości są bowiem stałym elementem gry tego ugrupowania. Elektorat poczułby się nieswojo, gdyby przynajmniej dwa razy do roku nie ogłoszono przełomowej zmiany w Platformie albo chociaż ofensywy legislacyjnej, najlepiej jesienią.
A ponieważ jesień się zbliża wielkimi krokami, więc Grzegorz Schetyna zapowiada powrót do starej formuły liberalno-konserwatywnej, a także nowy program partii. Wszyscy pamiętamy, jak Donald Tusk manewrował kolejnymi formułami partyjnymi, a kończyło się jak zawsze, czyli na partii piarowo-aferalnej. W sferze ideowej Tusk zaczynał jako liberał do szpiku kości, a skończył deklaracją serca po lewej stronie i pensją ponad 100 tys. zł w Radzie Europejskiej. Klasyczny przypadek liberalnej lewicy kawiorowej wg wzoru Ryszarda Kalisza.
Zatem również na konserwatywne deklaracje pana Grześka patrzymy z lekkim rozbawieniem. Powiedzmy sobie bowiem szczerze – ideowość Platformy należy do zbioru rzeczy, które filozofom nigdy się nawet nie przyśnią. Z Platformą jest troszkę tak jak z tym znanym muzykiem rockowym, który ciągle przymierzał się do wielkiego „opus vitae”, ale ponieważ znał jedynie dwa takty na gitarze, to zawsze wychodził mu jakiś kawałek do tańca.
I choćby nie wiem jak serdecznie Platforma zapewniała, że teraz z jej strony będzie tylko i wyłącznie merytoryczna orka u podstaw, to przecież wszyscy wiemy, że chodzi o przetargi, fundusze europejskie i ośmiorniczki na służbową kartę u Sowy. Schetyna deklaruje konserwatywny zwrot, Rostowski apeluje, żeby na kolanach trzymać się spódnicy Merkel, jak to czyniła Platforma, Szejnfeld zapewnia, że PiS w sprawie imigrantów kontynuuje linię Platformy, zaś Kopacz demonstracyjnie obnosi się z żałobą po Miśku Kamińskim.
Widzi mi się, że przy nowym programie Platformy nawet tekst traktatu lizbońskiego wyda się prosty niczym kwit z pralni chemicznej. Tylko Tusk w szczytowej piarowskiej formie mógłby objaśnić tę paranoję platformianemu ludowi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/303880-grzegorz-schetyna-liberalny-konserwator-ukladow-rozproszonych