Rok Przemienienia Prezydenckiego. Beczka miodu z łyżką dziegciu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Lech Wałęsa udowodnił, że prezydentem w Polsce może zostać każdy, nawet tajny współpracownik ubecji. Bronisław Komorowski ze swej strony dowiódł, iż głową państwa w III RP może być człowiek bez właściwości, w dodatku popierany przez postsowieckie służby. I kiedy już sądziliśmy, że czeka nas powtórka z miernoty zaprawionej prostactwem, przyszedł Andrzej Duda. On z kolei udowodnił, że prezydentem Polski może zostać młody, szerzej nieznany, a właściwie prawie nieznany polityk.

Po roku mamy pewność, że to była nie tyle dobra zmiana, co wybitna pod każdym dosłownie względem. Każde bowiem porównanie prezydenta Dudy do jego fatalnego poprzednika budzi po prostu niesmak niestosownością. Doskonale czują to orędownicy hasła wyartykułowanego wprost przez Agnieszkę Holland: „Żeby było tak jak było”. Stąd ta przeraźliwa nagonka na prezydencką parę, wzorowana zresztą na przemyśle pogardy, którego twarzą był nihilista z Biłgoraja. Co znamienne – jak ognia unikają porównań z PBK, co świadczy, iż zdają sobie sprawę z olsenowskiego kalibru swojego dawnego faworyta.

Ktoś może słusznie zauważyć, że to nie sztuka odróżnić się korzystnie na tle Komorowskiego i będzie miał oczywiście rację. Jednak po roku sprawowania urzędu można mieć pogląd na format głowy państwa i jest on wybitny. Dowiódł tego szczyt NATO, który był sukcesem Polski, a Duda naharował się na arenie międzynarodowej co niemiara, żeby tak było. Tego mu nikt nie zabierze. Do annałów politycznej groteski natomiast przejdzie słynna Korona Himalajów Komorowskiego, która była kolekcją nic nieznaczących uścisków dłoni z możnymi tego świata.

Zwolennicy Polski liberalno-aferalnej histerycznie wręcz przypominają niemal każdą frazę z kampanii wyborczej prezydenta Dudy, usiłując za wszelką cenę wcisnąć ludziom, że łamie obietnice wyborcze. Zabawne jest to tyle, że rozliczają prezydenta Dudę politycy, o których powszechnie wiadomo, że podczas swoich rządów mieli po dwie gęby – jedną do fałszywych obietnic i drugą do łamania przyrzeczeń. Tu nawet nie ma się o co spierać, realizuje się 500+, trwają prace nad Mieszkaniem+ i podwyższeniem kwoty wolnej od podatku (wraz z reformą podatku). Złożona jest ustawa o powrocie do dawnego wieku emerytalnego.

Jest jednak wyjątek, czyli łyżka dziegciu w beczce prezydenckiego miodu. Można się spierać, czy w przypadku kredytów frankowych prezydent Duda nie jest na bakier z obietnicą wyborczą. Moim zdaniem trochę jest, a brak w tej opinii interesu, gdyż nie mam kredytu frankowego. Prezydent obiecał wyraźnie coś więcej niż tylko zwrot tzw. spreadów i dość mglistych kroków w przyszłości. Już widzę, jak KNF kierowana z nadania poprzedniej władzy, czyli przyjaciół banksterów, rekomenduje im ten następny krok, a banki w pośpiechu rzucają się te rekomendacje spełniać. Śmiech na sali.

Twarde postawienie warunków bankom jest to o tyle ważne, że w przypadku tych kredytów (jak i tak zwanych polisolokat) nie mamy do czynienia z żadnymi „instrumentami finansowymi”, lecz ze zwyczajnym przekrętem. To jest przestępstwo i tu nie można przejść do porządku dziennego, bo wtedy przestajemy być państwem prawa. A tak będzie, jeśli to państwo nie zmusi banków do zwrotu bezprawnie zagarniętych pieniędzy.

Jeśli ten elementarny wymóg sprawiedliwości nie będzie spełniony, to dobra zmiana zostanie tylko pustym hasłem. Niech banki płaczą i płacą, rozłożyć im to na raty, prolongować albo inaczej udogodnić spłaty, ale nie można pobłażać rozbojowi w biały dzień, bo tego nie można nazwać nawet lichwą. Skoro bankom ujdzie znowu na sucho, to nie ma się co łudzić, poczują się kompletnie bezkarne. Nie może tak być, że instytucje finansowe mogą szantażować bez końca państwo swoją rzekomą niezbędnością. Potrzebne jest radykalne rozwiązanie, może analogiczne jak uczyniono w Islandii z praktykami nieuczciwych bankierów.

I co najważniejsze, jeśli państwo odpuści bankom, to spełnią się marzenia znanej reżyserki et consortes – będzie tak jak było. Banksterzy będą nadal okradać klientów, TK znowu zostanie trzecią izbą parlamentu, a Gazeta Wyborcza będzie publikować plotki i kłamstwa pod pretekstem, że je dezawuuje. Na szczęście prezydentowi pozostały jeszcze cztery lata…No i jest jeszcze rząd oraz parlament…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych