Z całą moją sympatią i poparciem dla młodych pokoleń Ukraińców, którzy po wyrwaniu się z orbity sowieckich wpływów budują zręby swego demokratycznego państwa i starają się dołączyć do europejskiej rodziny - najpierw muszą zmierzyć się z własną przeszłością. Jest to tym trudniejsze, że sami im tego nie ułatwiamy poprzez naszą absurdalną powściągliwość wobec jawnie zakłamywanej historii. W imię czego mielibyśmy zakładać sobie - nomen omen - Banderę na oczy? Czy np. w imię pułkownika UPA Petry Olijnyka (vel „Enej”), jednego ze sprawców rzezi na Wołyniu, który własnoręcznie odrąbywał Polakom głowy…?!
Nikt nie zaprzecza, że w interesie Polski leży sąsiedztwo z przyjazną Ukrainą, jednak warunkiem wyjściowym jest prawda. Mówienie prawdy nie ma nic wspólnego - jak twierdzi prezydent Poroszenko - z zakłócaniem stosunków polsko-ukraińskich, co więcej, musi stanowić ich fundament. Polityka nie jest fabryką czekolady, nie da się tworzyć dobrosąsiedzkich relacji z ziaren kłamstw. Jednostka ukraińskich ochotników, 14 Dywizja SS-Galizien, odpowiedzialna za mordy m.in. w Chodaczkowie Wielkim, Hucie Pieniackiej, czy Podkamieniu, hitlerowscy kolaboranci z Ukraińskiego Legionu Samoobrony, uczestniczący w masakrze na powstańcach warszawskich i ludności cywilnej nie są w żadnej mierze bohaterami narodowymi.
Nie chodzi o rozdrapywanie tych tragedii, ale interesy geopolityczne nie mogą przesłaniać faktów, ani rugować ich z pamięci. Sprawie porozumienia nie służą też tak absurdalne i bezsensowne projekty uchwał, jak złożona przez deputowanego Musija o „okrutnych, masowych zabójstwach ukraińskich cywilów, zamieszkujących Galicję Wschodnią, Wołyń i Zakerconie”. Ów niezrzeszony poseł liczy na „pozytywne” rozpatrzenie jego postulatu już we wrześniu i ustanowienie przez Radę Najwyższą Ukrainy 24 marca „Dniem pamięci Ukraińców - ofiar ludobójstwa dokonanego przez Państwo Polskie w latach 1919-1951”.
Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczać tylko jedno: że w rozrachunku z własną przeszłością Ukraińcy nie posunęli się ani o krok. Gorzej jeszcze, że we wzajemnej percepcji naszych narodów cofniemy się do najczarniejszych lat czterdziestych…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Z całą moją sympatią i poparciem dla młodych pokoleń Ukraińców, którzy po wyrwaniu się z orbity sowieckich wpływów budują zręby swego demokratycznego państwa i starają się dołączyć do europejskiej rodziny - najpierw muszą zmierzyć się z własną przeszłością. Jest to tym trudniejsze, że sami im tego nie ułatwiamy poprzez naszą absurdalną powściągliwość wobec jawnie zakłamywanej historii. W imię czego mielibyśmy zakładać sobie - nomen omen - Banderę na oczy? Czy np. w imię pułkownika UPA Petry Olijnyka (vel „Enej”), jednego ze sprawców rzezi na Wołyniu, który własnoręcznie odrąbywał Polakom głowy…?!
Nikt nie zaprzecza, że w interesie Polski leży sąsiedztwo z przyjazną Ukrainą, jednak warunkiem wyjściowym jest prawda. Mówienie prawdy nie ma nic wspólnego - jak twierdzi prezydent Poroszenko - z zakłócaniem stosunków polsko-ukraińskich, co więcej, musi stanowić ich fundament. Polityka nie jest fabryką czekolady, nie da się tworzyć dobrosąsiedzkich relacji z ziaren kłamstw. Jednostka ukraińskich ochotników, 14 Dywizja SS-Galizien, odpowiedzialna za mordy m.in. w Chodaczkowie Wielkim, Hucie Pieniackiej, czy Podkamieniu, hitlerowscy kolaboranci z Ukraińskiego Legionu Samoobrony, uczestniczący w masakrze na powstańcach warszawskich i ludności cywilnej nie są w żadnej mierze bohaterami narodowymi.
Nie chodzi o rozdrapywanie tych tragedii, ale interesy geopolityczne nie mogą przesłaniać faktów, ani rugować ich z pamięci. Sprawie porozumienia nie służą też tak absurdalne i bezsensowne projekty uchwał, jak złożona przez deputowanego Musija o „okrutnych, masowych zabójstwach ukraińskich cywilów, zamieszkujących Galicję Wschodnią, Wołyń i Zakerconie”. Ów niezrzeszony poseł liczy na „pozytywne” rozpatrzenie jego postulatu już we wrześniu i ustanowienie przez Radę Najwyższą Ukrainy 24 marca „Dniem pamięci Ukraińców - ofiar ludobójstwa dokonanego przez Państwo Polskie w latach 1919-1951”.
Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczać tylko jedno: że w rozrachunku z własną przeszłością Ukraińcy nie posunęli się ani o krok. Gorzej jeszcze, że we wzajemnej percepcji naszych narodów cofniemy się do najczarniejszych lat czterdziestych…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/303486-z-bandera-na-oczach-w-konflikcie-na-tle-ukrainskiego-ludobojstwa-na-polakach-placimy-za-grzech-zaniechania-mowienia-prawdy?strona=2