Pluralizm jednostronny

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Nie zgadzam się z tezą pańskiej rozmowy, że popularyzowanie wiedzy o Żołnierzach Wyklętych ma na celu zastąpienie pamięci o powstańcach warszawskich. Z mówieniem, że jeśli PiS coś robi, to na pewno z myślą by czynić zło. Pan się zanadto „skolegował” z rozmówcą i nie zauważył, że sam został wykolegowany i wszedł w banał patrzenia na PiS jak na wcielone zło. Bez refleksji o tym, że pluralizm, na którym panu tak zależy, oznacza prawo PiS i jego polityków do przedstawiania swoich racji i posługiwania się pamięcią historyczną inaczej, niż robi to pan i rozmawiający z panem dziennikarz. Przykład? Na absurdalne pytanie: ”Czy to podstawianie Lecha Kaczyńskiego w miejsce Wałęsy może się powieść?”, od razu odpowiada pan zgodnie z atmosferą klubowego spotkania, podczas którego wszyscy obecni mówią jednym głosem, a jeśli nie do końca mogą to „kombinują jak koń pod górę”, by się wpisać w panującą atmosferę i zaczyna pan dowodzić, że nie, Lech Kaczyński nie zastąpi Wałęsy. Bezkrytycznie, jakby nie znając najnowszej historii Polski i faktów, świadczących o tym, jak Lech Kaczyński był niszczony przez media i że to co się teraz wokół pamięci o nim dzieje, nie jest pisaniem historii na nowo, ale dawaniem świadectwa prawdzie, oddaniem mu sprawiedliwości i  właściwego jego zasługom miejsca w narodowej pamięci. I nie chodzi o to, jak sugeruje cytowane pytanie, by historię wypaczyć.

Naprawdę uważa pan, że to Lech Wałęsa stworzył Solidarność i sam obalił komunizm, bo panowie Głowacki i Wajda dali temu świadectwo? Ja uważam, że miejsce Lecha Wałęsy określi w historii jego „wczorajsza” zdrada i „dzisiejsze” pełne złości i nienawiści komentarze, a nie tylko przemówienie z bramy Stoczni.

Prawdziwie się pan kompromituje we fragmencie rozmowy, w której mowa o  Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Przyznaje pan, że jeszcze przed ostatnimi wyborami opinie o tym, jak przedstawić historię w tym muzeum, były różne. Zaraz jednak przechodzi pan do stwierdzenia, że druga warstwa sprawy jest polityczna: „ Jest ona związana z tendencją obozu PiS do przejmowania wszystkich instytucji państwowych jakie istnieją od stadnin do muzeów, z Zamkiem Królewskim włącznie. Technika jest dość prosta: za pomocą rozporządzenia czy zmian ustawowych likwiduje się lub przekształca daną instytucję, co pozwala zmienić jej kierownictwo”. Ha, jednak boli pana zmiana przewodniczącego Rady IPN. Cóż, ludzkie i zrozumiałe. Ale gorzej z komentarzem. Chce pan dołożyć PiS i oskarża o zawłaszczanie państwa w imię interesu partii. Po pierwsze, panie profesorze, przypominam o „historii bieżącej”, o której pan wspomina, ale już nie o tym, czym było państwo Platformy i jak funkcjonowało. W materiałach naukowców i instytucji, opisujących i badających ten czas, znajdzie pan uzasadnienie dla zmian, które wprowadza PiS. Także personalnych. A jeśli, jak przystało na naukowca, zechce pan poczytać o stadninach jako o szczególnym przypadku, dowie się pan, ile koni przed zmianą w Janowie Podlaskim miało chore kopyta - z zaniedbania.

Mówi pan: „ …Historyk ma w miarę rzetelnie i szczegółowo opisać przeszłość, ma służyć jej poznaniu.” Czy czytając swoje wypowiedzi, oceniające to co robi PiS, bez powiązania z tym, co działo się w Polsce przed ostatnimi wyborami, jest pan historykiem czy politykiem? Nie zauważa pan swojej politycznej amatorszczyzny?

I dalej pańskie wypowiedzi: „ …A to, jak ten opis jest wykorzystywany w obiegu społecznym, jak tam trafia, to coś innego, co często zupełnie nie zależy od historyków.” I ma pan rację, to politycy prowadzą politykę historyczną. My w PiS wiemy (i nie jesteśmy głupi, choć niektórym z nas pan to sugeruje - o tym za chwilę), że historia broni się ludzkim przekazem. Mimo wielkich wysiłków komunistów prawda o Katyniu czy „wyzwoleniu” przez sowiecką Rosję, prawda o Powstaniu i wiele innych przetrwały na poziomie indywidualnym i grupowym, by teraz, jak w przypadku Żołnierzy Wyklętych, wrócić do historii Polski - nawet jeśli nie wszystkie zdarzenia chcemy równie mocno upamiętniać. Co do sugerowanej przez pana głupoty w PiS. Mówi pan: „ Minister Macierewicz niedawno obśmiewał Amerykę, że ma taką krótką historię. Rzeczywiście ma krótką ale jak ją kultywuje”. Zwracam pana zatem uwagę, że nie „obśmiewał” , tylko tak przedstawił wypowiedź ministra niezawodny w oszczerstwach Newsweek, a pan bez sprawdzenia źródła bezmyślnie powtarza. Minister mówił, z czego powinniśmy być dumni, że Polacy ze swą republikańską tradycją mają z czego czerpać, by wybierać mądrze i w duchu demokracji, i potrafią to robić bez podpowiedzi z zewnątrz. O jeden czasownik za dużo panie profesorze i pożądane zwycięstwo obróciło się w klęskę.

Twierdzi pan i słusznie :

Póki żyjemy w systemie pluralistycznym państwo nie może wymuszać jednej narracji historycznej. Może ją preferować, zachęcać do jej respektowania, ale nie może wykluczać tych, którzy się temu nie chcą podporządkować.

Uważam, że tak właśnie postępuje PiS. Choć nieprzyjazne nam środowiska robią wszystko, żeby udowodnić, że jest inaczej, jak wspomniane już uczynienie z propozycji włączenia apelu smoleńskiego do obchodów historycznych rocznic pisowskiego przymusu.

IPN-u dotyczy ostatni fragment pana publicznych zwierzeń. Krytycznie odnosi się pan do ostatnich zmian i znów przyjmuje za dziennikarzem, że „IPN podporządkowano jednej opcji politycznej.” I w tym fragmencie słychać znowu „pluralizm jednostronny”, który pana dopadł. Przyznaje pan, wręcz się obawia, że IPN po zmianach przekształci się w urząd do wykonywania zleceń i jednocześnie mówi, że tak nie będzie, ponieważ w nowo wybranym Kolegium jest pana duch - bowiem czterem spośród siedmiu profesorów zasiadających w Kolegium napisał pan pozytywne recenzje w ich przewodach profesorskich. Zabawnie w pana ustach brzmi to wyznanie moralności Kalego.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.