NATO i armia europejska. "Powinniśmy odrzucić realizowaną w ostatnich latach koncepcję armii jako korpusu ekspedycyjnego"

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

W Niemczech , które za kanclerstwa Angeli Merkel prowadzą politykę współpracy z USA, jest silna tendencja do współpracy z Rosją i nie można wykluczyć, że po Brexicie ta tendencja nie zostanie jeszcze bardziej wzmocniona. Dla państw Europy środkowej na południe od Karpat, z wyjątkiem Rumuni, która jest zainteresowana wchłonięciem geopolitycznie ważnej Mołdowy, Rosja nie jest zagrożeniem. Leżą one po prostu w geopolitycznej sferze nie będącej przedmiotem rosyjskich aspiracji. Jedynie Polska, państwa bałtyckie i oczywiście Ukraina [także Białoruś ale jest ona  w bardziej skomplikowanej sytuacji] żyją w poczuciu geopolitycznego zagrożenia ze strony Rosji. W tej sytuacji jedynie współpraca wojskowa ze Stanami Zjednoczonymi i Wlk. Brytanią, która w Europie jest ekspozyturą amerykańskich interesów, jest jedyną jeszcze realną gwarancją powstrzymania możliwej rosyjskiej ekspansji. Dla Amerykanów jest ważne, żeby Rosja nie stała się mocarstwem globalnym, dlatego chcą utrzymania jej statusu na poziomie mocarstwa regionalnego. Dlatego wszelkie działania rewizjonistyczne Rosji spotykają się ze zdecydowanym  sprzeciwem USA. Stąd wniosek, że racją polskiej stanu jest utrzymanie amerykańskiej obecności w naszej części Europy.

Jaki zatem wpływ miałoby stworzenie europejskiej armii na nasze bezpieczeństwo narodowe? Przede wszystkim Unia Europejska nie jest członkiem NATO. A koncepcje budowane, zwłaszcza w pierwszej dekadzie naszego wieku, rozbudowy europejskiej tożsamości obronnej, były wyraźnie wymierzone w amerykańską obecność na naszym kontynencie i były uzasadnieniem koncepcji budowy wielobiegunowego świata, w którym Unia Europejska będzie niezależnym od Waszyngtonu biegunem międzynarodowego systemu. Te koncepcje po porażce partii lewicowych we Francji i Niemczech zostały odłożone ad acta, ale bez żadnej pewności, że się do nich nie wróci. Dziś po Brexit, gdy Londyn się praktycznie wyeliminował z wpływu na politykę UE, tendencje do współpracy Unii z Rosją nie maja naturalnego przeciwnika . Tym bardziej, że niemieckie kręgi gospodarcze a także partia socjaldemokratyczna jest bardzo zainteresowana w porozumieniu z Rosją. I dziś koncepcje stworzenia armii europejskiej zgłasza zarówno Junckier, jako przewodniczący Komisji Europejskiej, jak i Jarosław Kaczyński lider rządzącej partii, traktowanej w Unii jako jedna z najbardziej eurosceptycznych. Poparcie dla tej idei przez Orbana ma charakter raczej taktyczny i wynika z chęci uzyskania pomocy Unii w obronie węgierskich granic szturmowanych przez imigrantów. Jak pisałem o tym obszerniej we wzmiankowanym artykule, stworzenie takiej armii doprowadziłoby do praktycznej likwidacji państw narodowych, formalnych członków NATO, ale czy poprawiłoby bezpieczeństwo naszej części naszego kontynentu?

Jestem przekonany, że stworzenie armii europejskiej zagroziłoby naszemu bezpieczeństwu i to z kilku powodów. Najważniejszy z nich to praktyczne wypchnięcie USA z Europy a zatem jedynego państwa, które pomimo narastającego zaangażowania w strefie Pacyfiku, ma potencjalne możliwości militarnego zaangażowania się w naszej części kontynentu. Amerykańska obecność w Europie ma swoja podstawę w NATO. Praktyczna likwidacja  tego sojuszu, poprzez marginalizację znaczenia armii narodowych i faktyczne zastąpienie NATO przez struktury militarne UE, nie będące  członkiem sojuszu, oznacza wypchnięcie USA z Europy. USA w takiej sytuacji praktycznie zrezygnowałoby z  zaangażowania się w obronę starego kontynentu. Obecnie europejscy członkowie NATO w swej większości  nie wypełniają zobowiązania przeznaczenia 2% PKB na obronę narodową. A po stworzeniu armii europejskiej, na armie narodowe, które teoretycznie pozostały w systemie natowskim przeznaczano by sumy jeszcze mniejsze, czyniąc je militarnie zupełnie bezwartościowymi. Armia europejska natomiast byłaby poza systemem natowskim. Tak więc stworzenie armii europejskiej to elegancka forma samolikwidacji NATO. Jej stworzenie byłoby realizacją podstawowego celu strategicznego Rosji, jakim jest destrukcja więzi transatlantyckich. To z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa samobójcza polityka.

Drugi czynnik, który powoduje, ze powierzenie armii europejskiej naszego bezpieczeństwa jest działaniem nieodpowiedzialnym, to kwestia celów politycznych Niemiec. Budowa superpaństwa europejskiego, nazywanego przez Kaczyńskiego „supermocarstwem”, to budowa niemieckiej hegemonii. Stworzenie armii europejskiej umocniłoby bowiem niemiecką hegemonie na naszym kontynencie, a tym samym umocniłoby niezależność Niemiec od USA. Jest bardzo prawdopodobne, że po wypchnięciu Stanów Zjednoczonych z Europy, Niemcy i cała Unia Europejska dokonałaby geopolitycznego zwrotu wchodząc w porozumienie z Rosją jako zasadniczym mocarstwem kontynentalnym, a to oznaczałoby, konieczność koncesji dla Rosji  w granicach naszego bezpieczeństwa narodowego. W takim układzie rola Polski spadłaby do roli Wielkiego Księstwa Poznańskiego. To zupełna degradacja naszego kraju. I wreszcie ostatni czynnik: to głęboka demoralizacja i dekadencja Zachodniej Europy, która nie ma zdolności, ani siły moralnej by bronić się przed islamskim zagrożeniem, a co dopiero mówić przed kolejnym, tym razem rosyjskim zagrożeniem unijnych peryferii. Ułatwiłoby to Moskwie rozszerzenie jej strefy wpływów w naszym obszarze bezpieczeństwa. Zarażenie zaś Polski tą dekadencją, oznaczałoby samo rozbrojenie moralne i kapitulację przed jakimikolwiek zagrożeniami naszego kontynentu.

Czytaj dalej na następnej stronie

« poprzednia strona
123
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.