Kaczyński chce kolejnej kadencji Merkel, czyli o tym co można i trzeba wyczytać z proeuropejskiego wywiadu szefa PiS dla "Bilda"

Bild/Fratria/Julita Szewczyk
Bild/Fratria/Julita Szewczyk

I tutaj płynie przechodzimy do trzeciego wniosku i tego, co Jarosław Kaczyński mówi Niemcom o przyszłości UE i samych Niemiec. To cwane, jednoznaczne słowa, które nie są jednak ani obraźliwe, ani nawet ostre.

Jeżeli sugerują panowie, że Europa powinna stać się państwem federalnym, to zapytam się panów jako Niemców: czy jesteście gotowi płacić świadczenia socjalne dla wszystkich obywateli UE? Czy Niemcy chcą też przejąć długi wszystkich państw UE? Bo przecież taka jest prawda: nie może być państwa federalnego Europy, w którym wszyscy obywatele nie otrzymywaliby takich samych świadczeń i nie mieliby równych praw. Dlatego należy raczej zadać pytanie, w jaki sposób zoptymalizujemy Europę? Jak zagwarantujemy, by reguły, które sobie narzuciliśmy, były przestrzegane. W jaki sposób będziemy wspólnie zwalczać biurokrację i nadmierną regulację? Brexit nie był przecież wypadkiem historii. Nauczył nas, na czym polegają rzeczywiste problemy UE. I jeżeli ich nie rozwiążemy, to nie zapobiegniemy ruchom antyeuropejskim, ale je wzmocnimy. (…)

Mniej albo więcej Europy – to jest błędna alternatywa! To, czego nam potrzeba, to mniej centralizmu. Traktaty unijne jasno mówią o sojuszu państw narodowych, które zachowują możliwie jak najwięcej swych własnych kompetencji. Jednolitego państwa o nazwie Europa nie znajdą Panowie nigdzie w traktatach. Akcjonizm Komisji Europejskiej stanowi jednakże dowód na swego rodzaju alergię na zasadę państw narodowych i kompetencji narodowych. Co się zaś tyczy waluty wspólnotowej: Dzisiaj euro Polsce się nie opłaca! Właśnie dlatego tak dobrze przetrwaliśmy kryzys finansowy i gospodarczy, że mamy walutę narodową. I tak na razie pozostanie. (…)

Niemcom pozostaje tylko droga partnerstwa z sąsiadami i innymi członkami Unii i tej roli powinny się trzymać. Sądzę, że kanclerz Merkel znakomicie by się w niej odnalazła.

To zresztą charakterystyczne, że Jarosław Kaczyński ma inny przekaz (a przynajmniej wyrażany zupełnie innym językiem) dla zachodniej prasy i tamtejszych elit niż ten, jakiego oczekiwaliby przynajmniej niektórzy zwolennicy PiS w Polsce. Angela Merkel nie jest w tym scenariuszu politycznym diabłem wcielonym, Niemcy wyłącznie naszymi przeciwnikami (wrogami?), a Unia Europejska siedliskiem zbiurokratyzowanych fanatyków, których jedyny cel w życiu to rzucanie piachu w tryby „dobrej zmiany”.

Ku refleksji tym, którzy czują się bardziej „kaczystowscy” niż sam Jarosław Kaczyński.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.