Gursztyn punktuje Kraśkę: "Nagle rozbudzona miłość do powstańców w części mediów i środowisk jest miłością instrumentalną"

YT/Fratria
YT/Fratria

Do charakterystycznej wymiany zdań doszło podczas czwartkowego poranka komentatorów w radiu tok fm. Jako główny temat dyskusji prowadzący program Piotr Kraśko zaproponował wspólne oburzenie się na temat pomysłu MON o dołączeniu apelu smoleńskiego do apelu poległych podczas obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

Ale trafiła kosa na kamień… Obecny w studiu Piotr Gursztyn - dyrektor TVP Historia - trafnie wypunktował hipokryzję części mediów i środowisk zatroskanych nagle o ceremonię obchodów.

To gorzej niż zbrodnia, to błąd. Czy MON się wycofa, to okaże się w poniedziałek, gdy odbędzie się spotkanie z powstańcami. Opór wobec tego jest gigantyczny i to po wszystkich stronach - sprawa jest jasna, tylko nie wiemy, jaka będzie przyszłość. Nie ma powstańców, którzy popierają zmiany w apelu, natomiast przejdźmy krok dalej: powstańcy też są podzieleni politycznie. To bardzo ważna rzecz, w tym momencie kluczowa - jedni byli w komitecie honorowym tutaj, a inni gdzie indziej. (…) Nagła rozbudzona miłość do powstańców w części mediów i środowisk jest miłością instrumentalną. Powstańcy stali się kijem na PiS. Jeśli spojrzy się na codzienną praktykę, kto więcej robi i ile, to podział jest zupełnie inny

— zaznaczył Gursztyn.

Szef TVP Historia podkreślał, że jeśli chodzi o sprawę upamiętnienia Powstania Warszawskiego, to władze stołecznego ratusza powinny wykazywać się o wiele szerzej. Gursztyn wyliczał zaniedbane miejsca pamięci w Warszawie.

To są zaniedbania polityczne, bo wiadomo, kto nie wydał jakiejś tam decyzji. Miejsce pamięci po zbrodniach Niemców wyglądają źle, są zarośnięte krzakami…

— tłumaczył dziennikarz.

Po czym zwrócił się do Kraski:

Kiedy mówiłeś w przeglądzie prasy, gdy nie będzie asysty wojskowej, to powinni przyjść warszawiacy… to warszawiacy chodzą tysiącami - na cmentarz powązkowski, czy teraz na Rondzie Dmowskiego i odpalają race. (…) Przywróćmy proporcje tej sprawie. To festiwal hipokryzji. Ci, którzy najgłośniej krzyczą, nie mają w tej sprawie czystego sumienia

— zaznaczył Gursztyn.

Jestem po tej stronie, że tego apelu nie powinno być, ale jest dalszy ciąg - media liberalno-lewicowe to zawalają

— dodał dyrektor TVP Historia.

Jak mówił, kwestia sporna dotycząca apelu smoleńskiego to „incydentalny konflikt”.

Na prawicy toczą się bardzo ostre spory o historię. „Siedzę” w polityce historycznej, więc zawodowo się temu przyglądam, czasem współuczestniczę. (…) Nie ma natomiast konfliktu „Smoleńsk” kontra „Powstanie Warszawskie”. Jest reaktywowana tradycja endecka, „post-paxowskiej”, ale Smoleńsk nie jest konkurencją. (…) Trudno wkładać serce w czczenie czegoś, do czego nie ma się przekonania. Chodzi mi o psychologiczny mechanizm, który motywuje ludzi do działania. Powtarzam - tak jak na prawicy przeważa pogląd, że decyzja była słuszna i chce się to czcić, tak w środowiskach lewicowych, że była to decyzja bezsensowna, która spowodowała niepotrzebną śmierć tysięcy ludzi

— podkreślił.

lw, tok fm

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych