Dziennikarskie śledztwo reporterów tygodnika „wSieci” ujawnia, jak powstawał imponujący majątek prezydenta Gdańska i jego najbliższej rodziny.
Paweł Adamowicz zapominał o elementach swej fortuny wypełniając oświadczenia majątkowe. Co najciekawsze - ani prokurator, ani sąd nie dostrzegły w tym nic nagannego. Marek Pyza i Marcin Wikło dotarli do dokumentów, które rzucają światło na sposób działania wieloletniego prezydenta miasta nad Motławą.
Setki tysięcy złotych z niewyjaśnionych źródeł. Notoryczne podawanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Kupowane z tajemniczymi rabatami luksusowe mieszkania w najlepszych punktach miasta i zapominanie o nich przy wypełnianiu oświadczeń majątkowych. Wreszcie wewnętrznie sprzeczne wyjaśnienia podejrzanego. Gdyby ta historia dotyczyła zwykłego człowieka, zapewne miałby on bardzo poważne problemy z organami ścigania. Prezydentowi Gdańska tak naprawdę nie spadł włos z głowy. Ujawniamy, jak prokuratura i sąd zlekceważyły niejasne pochodzenie majątku Pawła Adamowicza
— piszą Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.
Dziennikarze biorą pod lupę oświadczenia majątkowe prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Opisują w materiale zakupy włodarza miasta, jego mieszkania oraz błędy popełniane przy wypełnianiu oświadczeń.
W maju 2013 r. gruchnęła wiadomość, że Centralne Biuro Antykorupcyjne kontroluje prawdziwość oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska oraz przestrzeganie tzw. ustawy antykorupcyjnej. Pięć miesięcy później CBA zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
— piszą autorzy artykułu.
Wskakują, że duża część tego zawiadomienia dotyczyła zakupu przez prezydenta Gdańska i jego żonę mieszkań na ekskluzywnym osiedlu Neptun.
Przestępstwo popełnione przez prezydenta miało polegać na tym, że „2 grudnia 2005 r. od nieustalonego przedstawiciela […] Pomeranka Sp. z o.o. przyjął korzyść majątkową znacznej wartości w postaci nienależnego rabatu” przy zakupie dwóch mieszkań dla siebie i małżonki (rabat w wysokości 273 326 zł) i jednego dla swojej teściowej Janiny Abramskiej (zapłaciła mniej o 170 942 zł).
Marek Pyza i Marcin Wikło pytają więc:
Dlaczego prezydent został potraktowany przez dewelopera tak łaskawie? Według CBA zachodziło „uzasadnione podejrzenie”, że przyjął „korzyść majątkową znacznej wartości”. 22 grudnia 2005 r., zaledwie 20 dni po podpisaniu umowy przedwstępnej z małżonkami Adamowiczami, Rada Miasta Gdańska przyjęła uchwałę XLVI/1599/05 „o przystąpieniu do sporządzania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego”. […] Oczywiście żadna tragedia krajobrazowa nie miała prawa się tutaj stać, bo nie było mowy o zbudowaniu wieżowców, ale postawienie bloków nieco gęściej i podniesienie ich o jedną kondygnację dało deweloperowi wymierną korzyść.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dziennikarskie śledztwo reporterów tygodnika „wSieci” ujawnia, jak powstawał imponujący majątek prezydenta Gdańska i jego najbliższej rodziny.
Paweł Adamowicz zapominał o elementach swej fortuny wypełniając oświadczenia majątkowe. Co najciekawsze - ani prokurator, ani sąd nie dostrzegły w tym nic nagannego. Marek Pyza i Marcin Wikło dotarli do dokumentów, które rzucają światło na sposób działania wieloletniego prezydenta miasta nad Motławą.
Setki tysięcy złotych z niewyjaśnionych źródeł. Notoryczne podawanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Kupowane z tajemniczymi rabatami luksusowe mieszkania w najlepszych punktach miasta i zapominanie o nich przy wypełnianiu oświadczeń majątkowych. Wreszcie wewnętrznie sprzeczne wyjaśnienia podejrzanego. Gdyby ta historia dotyczyła zwykłego człowieka, zapewne miałby on bardzo poważne problemy z organami ścigania. Prezydentowi Gdańska tak naprawdę nie spadł włos z głowy. Ujawniamy, jak prokuratura i sąd zlekceważyły niejasne pochodzenie majątku Pawła Adamowicza
— piszą Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.
Dziennikarze biorą pod lupę oświadczenia majątkowe prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Opisują w materiale zakupy włodarza miasta, jego mieszkania oraz błędy popełniane przy wypełnianiu oświadczeń.
W maju 2013 r. gruchnęła wiadomość, że Centralne Biuro Antykorupcyjne kontroluje prawdziwość oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska oraz przestrzeganie tzw. ustawy antykorupcyjnej. Pięć miesięcy później CBA zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
— piszą autorzy artykułu.
Wskakują, że duża część tego zawiadomienia dotyczyła zakupu przez prezydenta Gdańska i jego żonę mieszkań na ekskluzywnym osiedlu Neptun.
Przestępstwo popełnione przez prezydenta miało polegać na tym, że „2 grudnia 2005 r. od nieustalonego przedstawiciela […] Pomeranka Sp. z o.o. przyjął korzyść majątkową znacznej wartości w postaci nienależnego rabatu” przy zakupie dwóch mieszkań dla siebie i małżonki (rabat w wysokości 273 326 zł) i jednego dla swojej teściowej Janiny Abramskiej (zapłaciła mniej o 170 942 zł).
Marek Pyza i Marcin Wikło pytają więc:
Dlaczego prezydent został potraktowany przez dewelopera tak łaskawie? Według CBA zachodziło „uzasadnione podejrzenie”, że przyjął „korzyść majątkową znacznej wartości”. 22 grudnia 2005 r., zaledwie 20 dni po podpisaniu umowy przedwstępnej z małżonkami Adamowiczami, Rada Miasta Gdańska przyjęła uchwałę XLVI/1599/05 „o przystąpieniu do sporządzania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego”. […] Oczywiście żadna tragedia krajobrazowa nie miała prawa się tutaj stać, bo nie było mowy o zbudowaniu wieżowców, ale postawienie bloków nieco gęściej i podniesienie ich o jedną kondygnację dało deweloperowi wymierną korzyść.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/301125-setki-tysiecy-zlotych-z-niewyjasnionych-zrodel-sprawdz-ustalenia-wsieci-dot-majatku-pawla-adamowicza?strona=1