Skąd ta zwierzęca nienawiść Lecha Wałęsy do Jarosława Kaczyńskiego? Nie potrafię zrozumieć. Do czasu, kiedy żył śp. Lech Kaczyński nienawiść rozkładała się mniej więcej równo na obydwu braci. Teraz pozostał mu już tylko jeden. I to na nim wyładowuje swoje najobrzydliwsze instynkty nienawistnika. Od czasu do czasu robi jednak wyjątek, jak ostatnio w rozmowie z jedną ze stacji telewizyjnych, kiedy Lecha Kaczyńskiego określił mianem „miernoty”.
W klapie przenajświętsza Matka Boska – symbol nieskończonej miłości. A w myślach i na ustach przeciwieństwo duchowej szlachetności.
Widać fałszywi ludzie potrafią z taką samą łatwością być fałszywymi wobec swych bliźnich, jak wobec wiary. Co to znaczy? Mówi to o tym, że taki człowiek nie ma żadnych hamulców, żeby kłamać, oszukiwać innych. Jeśli do tego cierpi na manię wielkości - „to ja pokonałem komunizm” - jest przekonany, że każdy jego pomysł, każde oskarżenie jest niepodważalną prawdą Jednym razem będzie to „krew własnego brata na rękach, którego wysłał na śmierć”, innym razem, jak choćby niedawno, „człowiek nienormalny”.
Bo każdy bliźniak jednojajowy po stracie brata, twierdzi Wałęsa, nigdy już nie jest normalny. Pół biedy, jeśli taka strata dotyczy kogoś przeciętnego, ale jakże groźna i niebezpieczna staje się „nienormalność” u polityka. W dodatku posiadającego dużą władzę.
Zastanawiam się chwilami, że może niepotrzebnie wypominam Wałęsie kompromitującą go cechę. Może nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego jest jednym z ważnym elementów utrzymujących go przy zdrowiu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/300956-rozmodlony-walesa-oslepl-z-nienawisci