Bliskie spotkania Trzeciej Republiki z republiką bananową

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Przeróżnych odsłon republiki bananowej w III RP rządzonej przez Tuska i Komorowskiego mieliśmy aż nadto.

W kontekście tragedii smoleńskiej to było oddanie śledztwa Rosji, pojednanie polskiego premiera z kremlowskim kagiebistą za cenę marginalizacji polskiego prezydenta, ponura groteska śledztwa komisji Millera; detektory materiałów wybuchowych, które co innego wyświetlały na ekranie, a co innego miały na myśli. Można wyliczać w nieskończoność, ale przecież wszyscy to znamy.

Tak było niemal w każdej dziedzinie życia publicznego, więc łatwo można sobie wyobrazić, jakie banany musiały wtedy fruwać w życiu przed publicznością zakrytym. Jednak pomimo wysiłków rządu dobrej zmiany III RP jeszcze trwa. Dzisiaj nadal mamy Gazetę Wyborczą, która przed szczytem NATO usiłuje zdeprecjonować ministra obrony narodowej. To już nawet nie bananowa republika, ale wręcz małpiarnia w  tej republice. Partyjne kacyki, które po wyborczej porażce na wyścigi starają się o protekcję obcych bogów przeciwko własnemu państwu, w dodatku pod pozorem obrony demokracji, to przecież istna soldateska z literatury iberoamerykańskiej.

W żadnym wypadku nie potrzeba nam nowych odsłon takiej republiki pod rządami obecnej władzy. Wczoraj w telewizji publicznej przerwano program publicystyczny („Bez Retuszu”), żeby przekazać na żywo, co ma do powiedzenia Jarosław Kaczyński na kolejnej miesięcznicy tragedii smoleńskiej. O ile mnie pamięć nie myli, to był kolejny taki przypadek.

Faktem jest, że Kaczyński mówił tam rzeczy ważne, a nawet bardzo ważne. Jednak nie powiedział nic nowego. To nie był breaking news ani sensacja, ani poruszająca informacja. W każdym razie nie na tyle, żeby przerywać inny ważny program. TVP Info ma wiele programów informacyjnych i skrótów wiadomości, żeby zamieścić tam obszerną transmisję. To był fatalny zgrzyt. Więcej powiem, to obciach. Chyba także dla uczestników programu, którzy na moje oko wyglądali co najmniej na zakłopotanych, a nie byli to oszalali czerscy propagandyści, lecz solidni dziennikarze i eksperci. Nie owijając w bawełnę, to było otarcie się o republikę bananową w wykonaniu telewizji publicznej pod kierownictwem dobrej zmiany.

Mam jakąś dziwną pewność, że to nie Jarosław Kaczyński jest spiritus movens tego rodzaju przegięć. Nie sądzę także, żeby prezes TVP Jacek Kurski robił to z własnej nieprzepartej ochoty, aby dogodzić prezesowi PiS. Jacyś inni szatani byli tam czynni. Mamy do czynienia z siłą tyleż zakulisową i wpływową, co nadgorliwą. To nie była dobra zmiana. Raczej poziom Gazety Wyborczej et consortes czyli nisko latające banany.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych