Yes, yes, yes…! Co prawda Obama przyleciał do Warszawy, choć nie powinien, ale chociaż wygarnął wszem wobec, co myśli o rządzie PiS. A mianowicie, „o zaniepokojeniu Stanów Zjednoczonych sytuacją wokół TK”.
O k…a, ale wstyd!
— cytuję za oryginałem clou komentarza Sławomira Sierakowskiego.
I jest „news”! Najważniejszy „news” z obrad sojuszu! Ten, jak to ujął „Fakt” w obszernym komentarzu do komentarza „lidera lewicowej Krytyki Politycznej”, „przekleństwa Sierakowskiemu nie zdarzają się co dzień, ba, można powiedzieć, że stara się być z daleka od tego typu wystąpień, najwyraźniej jednak nie wytrzymał”. I popuścił:
Wszystko to w obecności polskich polityków, w tym ministra obrony Antoniego Macierewicza, oraz dziennikarzy ze wszystkich redakcji światowych
— przytoczył tabloid in extenso.
Pisowski rząd musiał „przełknąć gorzką pigułkę”, „rykoszetem dostało się też Dudzie, bo choć państwem steruje Jarosław Kaczyński, prezes PiS, i premier Beata Szydło, to właśnie prezydent słuchał słów Obamy”, dorzucił „Fakt” od siebie.
Stoi Duda z tym swoim inteligentnym wyrazem twarzy i słucha, jak Obama…
— daruję sobie dalsze przywoływanie tekstu zażenowanego Sierakowskiego, kto chce niech zajrzy np. na portal „Gazety Wyborczej”, który również poświęcił mu dzisiaj więcej miejsca, niż samemu prezydentowi USA, a nawet zilustrował wystąpienie Obamy fotografią głowy państwa… polskiego, z podpisem: „Obama krytykuje PiS za TK. A teraz spójrzcie na minę prezydenta Dudy…”
Zastanawiam się, gdzie leżą granice śmieszności i moralno-etycznego skundlenia „zaangażowanych” dziennikarzy naszych rodzimych mediów różnych, którzy już podczas wczorajszych konferencji prasowych rwali się, by w obecności różnojęzycznych korespondentów z całego świata zahaczyć szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, czy ministra Macierewicza, co z tym trybunałem na szczycie… NATO.
Yes, yes, yes…!, Obama napomknął. Wprawdzie powiedział przy tym, że ma zaufanie, ale furda z tym, to pewnie tylko tak z kurtuazji… Rzecz oczywista, „zaangażowanym” chodzi o wizerunek naszego kraju, o dobro Polski, o które tak walczą nasi politycy „totalnej opozycji” i ich dziennikarscy skrzydłowi poza granicami kraju, że wspomnę tylko mekkę tych pierwszych do Brukseli i Berlina, gościnne występy tych drugich w zagranicznych mediach, czy udaremnioną w Sejmie próbę odwołania ministra obrony tuż przed szczytem NATO. To nie wstyd, wszak to walka w interesie Rzeczpospolitej, przekształcanej przez PiS w państwo faszystowskie… Nie dziwota, że nie tylko Sierakowski „nie wytrzymuje”, jak np. w dyskusji telewizyjnej, w której nazwał prawoskrętnego Bronisława Wildsteina „zwykłym chamem”.
Właśnie w tym dobrze pojętym interesie Polski leży obrona różnych wartości, np. wartości samej w sobie, brukselskiego gastarbeitera na posadzie szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Tak się stara, tak walczy o te interesy, a PiS mu kłody pod nogi…
Czasami jest mi oczywiście przykro. I mówię tak zupełnie po ludzku, że jedyną stolicą w Europie, gdzie mówi się co trzeci dzień: Tusk do dymisji, wyrzucić Tuska - jest Warszawa
— zwierzył się na siedząco niedoszły prezydent RP, ekspremier i były szef zdetronizowanej przez wyborców Platformy tzw. Obywatelskiej równie zaangażowanej w obronę interesu Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej. Na siedząco, bo wcześniej np. musieli o tych interesach rozmawiać w biegu, gdy pani Kasia w legginsach goniła z mikrofonem wtedy jeszcze szefa polskiego rządu, zanim ten uciekł był do Brukseli. Teraz Tusk, na spokojnie, skarży się:
Ale to też budzi konfuzję u innych, bo zastanawiają się, dlaczego ktoś chce uporczywie wciąż strzelać sobie w stopę. Kaczyński może mnie nie lubić i to jego prawo. Ale Biorąc odpowiedzialność za losy Polski, Kaczyński powinien myśleć w kategoriach oczywistego interesu Polski
— uściślił.
Znaczy, oczywistym interesem Polski jest Tusk, który obawia się, że straci lukratywne stanowisko na wyjeździe. Sam to notabene powiedział:
Jeśli decyzja będzie pozytywna, to chciałbym zostać, ale liczę się także z tym, że nie będzie tej drugiej kadencji.
Jeżeli mu ją przedłużą, gotów jest kontynuować swą walkę w mozole, trudzie i znoju. Tylko ten Kaczyński, który go nie lubi, niby niewysoki, a łapska ma długie… Jak by to podsumował Sierakowski, „o k…, ale wstyd!”… Że też ten Obama, czy kanclerz Niemiec Angela Merkel i inni wymiękli, że też w ogóle nie odwołali przyjazdu na Wisłę.
Jeżeli on się odbędzie bez udziału najważniejszych przywódców świata, to będzie kompromitacja, nie szczyt. Otrzymujemy niepokojące sygnały, że Amerykanie szukają pretekstu, żeby szczyt NATO się nie odbył
— zdradził wcześniej Monice Olejnik jeszcze w Radiu Zet Grzegorz Schetyna.
Widzę, jak wiele jest robione przez polityków PiS i prezesa Kaczyńskiego, żeby tę pozycję zrujnować i mówię: nie ma na to zgody i będziemy robić wszystko, żeby do tego nie dopuścić
— zapowiadał szef PO. I dalej:
Jeżeli PiS nie wyciągnie wniosków z tego, co się dzieje w Europie i w świecie w kwestii TK, to będzie następny etap jeszcze większego konfliktu w kraju i jeszcze większej ruiny polskiego wizerunku Polski na świecie. Jestem przekonany, bo Europa i wolny świat nie zaakceptuje tego, co dzieje się w Polsce.
Preteksty były podsuwane zagranicy przez PO na tacy, a ci przyjechali, akceptują. nie zbojkotowali Kaczyńskiego, Dudy, Szydło, Waszczykowskiego, Macierewicza, i jeszcze żołnierzy chcą dodatkowo przysłać do obrony „tenkraju”. I jak tu nie kląć…?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/300033-komu-za-co-wstyd-nie-dosc-ze-przywodcy-krajow-nato-przylecieli-do-pisowskiego-tenkraju-to-chca-przyslac-zolnierzy-do-jego-obrony-i-jak-tu-nie-klac