Barack Obama nie powinien na szczycie NATO zajmować się wewnętrznymi polskimi sprawami

PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

Słowa Baracka Obamy dotyczące Polski znalazły się w relacjach agencyjnych i telewizjach informacyjnych, bo to oczywiste, tak jak oczywiste jest ich podgrzewanie w „Washington Post”. Ale jest równie oczywiste, że nie będą miały większego znaczenia, gdyż ci, którzy nie cierpią rządów PiS - tak w Polsce, jak za granicą - i bez tego nie zmieniliby swego nastawienia. Już widać natomiast, że te słowa odebrały rozum krytykom rządów PiS w Polsce, przede wszystkim w gazecie Sorosa i TVN 24 oraz wśród polityków PO. Fiksacja, jaka ich dotknęła od zakończenia wystąpienia Baracka Obamy, jest fascynująca jako przedmiot kliniczny oraz w kategoriach rozrywkowych. Obawiam się, że ta fiksacja będzie trwała jeszcze długo, bo zafiksowani przeżywają totalny odlot i pewnie mijają już Plutona.

Najważniejsze jest jednak to, że Polska pod rządami PiS i prezydenta Andrzeja Dudy uzyskała na szczycie w Warszawie środki i gwarancje bezpieczeństwa wojskowego, jakich nie miała od czasu wstąpienia w 1999 r. do NATO. I uzyskała od samego Baracka Obamy gwarancje w kwestiach bezpieczeństwa energetycznego. To wszystko oznacza, że interesy stojące za kilkoma zdaniami na tematy wewnątrzpolskie w żaden sposób nie wpłynęły na najważniejsze rozstrzygnięcia szczytu oraz na amerykańskie gwarancje dla Polski. I tylko to się będzie liczyć w przyszłości.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.