Program NATO wspólnego używania broni jądrowej USA w Europie – więcej informacji: władza, geografia, strategia

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wSieci
Fot. wSieci

Amerykanie nie zaliczają bomb B61 rozmieszczonych w Europie do strategicznej broni nuklearnej, bo nie przewidują ich użycia na bezpośredniej wojnie z drugim supermocarstwem atomowym – Rosją. Bomby te nie są objęte amerykańsko-rosyjskim traktatem Nowy START o „broniach strategicznych” (ani nie były objęte poprzednimi traktatami amerykańsko-sowieckimi w tej dziedzinie). Bomba B61 staje się traktatowo „strategiczna”, gdy jest przypisana do bombowca B-2. Potencjał odstraszania zapewniają sojuszowi północnoatlantyckiemu głównie – ale nie tylko – oficjalnie „strategiczne” bombowce oraz rakiety stacjonowane na terytorium Stanów Zjednoczonych i na amerykańskich okrętach wojennych patrolujących różne oceany i morza świata.

Takie są amerykańskie i globalne powody nazywania arsenału objętego programem Nuclear Sharing „bronią niestrategiczną” i – najczęściej mimo, że najmniej ściśle – „bronią taktyczną”. Ale co dla supermocarstwa jest tylko taktyczne, to dla innych państw może być w pełni strategiczne, to znaczy rozstrzygać losy wojny, a podczas pokoju ustanawiać układ sił. Bomby B61 mają regulowaną moc od 0,3 kilotony do 0,34 megatony trotylu (TNT). Górna granica jest zbliżona do mocy w pełni „strategicznych” bomb i głowic. Jedna bomba B61 może zniszczyć na przykład podziemne dowództwo lub wielką bazę wojskową przeciwnika.

Do skrajnych scenariuszy wojennych należy zniszczenie politycznych i wojskowych struktur dowodzenia NATO i Stanów Zjednoczonych w Europie. Również – przerwanie więzi transatlantyckiej, w tym łączności między USA a państwami Europy. Najskrajniejszy scenariusz to wojna światowa ze zniszczeniem najwyższych amerykańskich struktur dowodzenia, odpowiedzialnych za wszystkie regiony. W żadnym skrajnym scenariuszu państwa europejskie uczestniczące w programie Nuclear Sharing nie stałyby się bezbronne wobec przeciwnika mającego broń jądrową lub wielką przewagę w broni konwencjonalnej. Mogłyby samodzielnie odstraszać przejętą amerykańską bronią jądrową lub – gdyby odstraszanie zawiodło – użyć jej do walki w obronie. W skali europejskiej program dodatkowo równoważy rosyjską strategię „eskalacji w celu deeskalacji” – jawnie zapowiadane wygrywanie jednym uderzeniem nuklearnym wojny z przeciwnikiem nie mającym broni nuklearnej (lub mającym taką broń, ale bojącym się jej użyć nawet w odpowiedzi).

Reakcje polskiej opinii publicznej były przeważająco pozytywne, odkąd pomysł wejścia Polski do programu Nuclear Sharing po raz pierwszy przedstawiłem w mediach we wrześniu 2014 roku – w związku z ówczesnym szczytem NATO w Newport w Wielkiej Brytanii. Na warszawskim szczycie sojuszu północnoatlantyckiego jest jeszcze za wcześnie na konkretne decyzje nuklearne. Do wprowadzania istotnych zmian w Nuclear Sharing służy złożony i trudny mechanizm planowania nuklearnego z udziałem wszystkich 28 (wkrótce 29) państw członkowskich. Lecz im szybciej proces decyzyjny się zacznie, tym szybciej się zakończy.

CZYTAJ TAKŻE: Niemcy zarabiają na bazach USANATO, więc tym bardziej nie chcą ich oddać

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych