W wywiadzie nie zabrakło krytyki pod adresem polityki zagranicznej Prawa i Sprawiedliwości.
Jeśli rząd sam się zdefiniował jako hamulcowy integracji europejskiej, ba, wygraża Brukseli piąstką suwerenności, to mamy to, co mamy. Efekt będzie taki, że rozwiązania po Brexicie zostaną wymyślone w tzw. starej Europie, a nas postawi się przed wyborem: albo je przyjąć, albo odrzucić
— komentuje w kontekście Brexitu i dalej ocenia pozycję Polski na arenie międzynarodowej.
Jeśli ogłasza się jakiś kraj strategicznym sojusznikiem w UE, a pół roku później ten kraj decyduje się z UE wyjść, a więc wartość sojuszu spada do zera i zarazem porzucamy sojusz z tymi, którzy rozdawali i będą rozdawali karty w Unii, to jest to najbardziej klarowny dowód na klęskę polityki zagranicznej, jaki można sobie wyobrazić. No może z wyjątkiem przegrania wojny i utraty państwa. Dzięki Bogu jest jeszcze czas na otrzeźwienie i zwrot przez rufę
— powiedział były minister.
Jako szef polskiej dyplomacji domagał się dwóch natowskich ciężkich brygad na wschodniej flance NATO. Czy czuje rozczarowanie tylko czterema batalionami? Sikorski odpowiada, że „to dobry początek”.
NATO zaznaczyło swój teren i wysłało Rosji jasny komunikat, by się od wschodniej flanki trzymała z daleka. Mam wrażenie, że prezydent Putin zrozumiał przekaz. Oczywiście, że chcielibyśmy więcej. Ale cztery bataliony to efekt kompromisu
— stwierdził.
Polityk Platformy odniósł się także do swobodnego mówienia w Rosji o możliwym użyciu broni jądrowej.
Zachód nie myśli o możliwym konflikcie, a użycie broni atomowej jest dla polityków tematem tabu. To niby dobrze o nas świadczy, ale z drugiej strony oznacza, że elity Zachodu mogłyby sobie nie poradzić z szantażem atomowym Rosji
— mówił.
Stwierdził również, że Polska nie będzie zaproszona do „klubu mocarstw atomowych”.
Dopóki szefem MON jest Antoni Macierewicz, to lepiej dla świata, aby Polska nie miała dostępu do głowic atomowych
— atakuje Sikorski i dodaje, że obecność NATO na wschodniej flance powinna dać poczucie bezpieczeństwa na zasadzie ustanowienia równowagi.
Bo w naszym interesie nie jest pogłębianie rosyjskich lęków
— powiedział.
Radosław Sikorski wypowiedział się o różnym postrzeganiu obecnej sytuacji geopolitycznej przez Polskę i Niemcy.
My uważamy, że sytuacja jest podobna do lat 30. XX wieku. Po drugiej stronie jest dyktator i jak mu się nie postawi tamy, to się go zachęci do napaści. Steinmeier uważa, że grozi nam scenariusz z 1914 r., gdy wielkie mocarstwa poprzez serię ruchów, których konsekwencji nie rozumiały, wpakowały się w konflikt, zakończony katastrofą. I że Niemcom nie wolno dopuścić do powtórki
— ocenia.
Stwierdza ponadto, że „gdy pozycja Polski słabnie, tym łatwiej Zachodowi dogadywać się z Rosją nad naszymi głowami”.
ak/wyborcza.pl
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W wywiadzie nie zabrakło krytyki pod adresem polityki zagranicznej Prawa i Sprawiedliwości.
Jeśli rząd sam się zdefiniował jako hamulcowy integracji europejskiej, ba, wygraża Brukseli piąstką suwerenności, to mamy to, co mamy. Efekt będzie taki, że rozwiązania po Brexicie zostaną wymyślone w tzw. starej Europie, a nas postawi się przed wyborem: albo je przyjąć, albo odrzucić
— komentuje w kontekście Brexitu i dalej ocenia pozycję Polski na arenie międzynarodowej.
Jeśli ogłasza się jakiś kraj strategicznym sojusznikiem w UE, a pół roku później ten kraj decyduje się z UE wyjść, a więc wartość sojuszu spada do zera i zarazem porzucamy sojusz z tymi, którzy rozdawali i będą rozdawali karty w Unii, to jest to najbardziej klarowny dowód na klęskę polityki zagranicznej, jaki można sobie wyobrazić. No może z wyjątkiem przegrania wojny i utraty państwa. Dzięki Bogu jest jeszcze czas na otrzeźwienie i zwrot przez rufę
— powiedział były minister.
Jako szef polskiej dyplomacji domagał się dwóch natowskich ciężkich brygad na wschodniej flance NATO. Czy czuje rozczarowanie tylko czterema batalionami? Sikorski odpowiada, że „to dobry początek”.
NATO zaznaczyło swój teren i wysłało Rosji jasny komunikat, by się od wschodniej flanki trzymała z daleka. Mam wrażenie, że prezydent Putin zrozumiał przekaz. Oczywiście, że chcielibyśmy więcej. Ale cztery bataliony to efekt kompromisu
— stwierdził.
Polityk Platformy odniósł się także do swobodnego mówienia w Rosji o możliwym użyciu broni jądrowej.
Zachód nie myśli o możliwym konflikcie, a użycie broni atomowej jest dla polityków tematem tabu. To niby dobrze o nas świadczy, ale z drugiej strony oznacza, że elity Zachodu mogłyby sobie nie poradzić z szantażem atomowym Rosji
— mówił.
Stwierdził również, że Polska nie będzie zaproszona do „klubu mocarstw atomowych”.
Dopóki szefem MON jest Antoni Macierewicz, to lepiej dla świata, aby Polska nie miała dostępu do głowic atomowych
— atakuje Sikorski i dodaje, że obecność NATO na wschodniej flance powinna dać poczucie bezpieczeństwa na zasadzie ustanowienia równowagi.
Bo w naszym interesie nie jest pogłębianie rosyjskich lęków
— powiedział.
Radosław Sikorski wypowiedział się o różnym postrzeganiu obecnej sytuacji geopolitycznej przez Polskę i Niemcy.
My uważamy, że sytuacja jest podobna do lat 30. XX wieku. Po drugiej stronie jest dyktator i jak mu się nie postawi tamy, to się go zachęci do napaści. Steinmeier uważa, że grozi nam scenariusz z 1914 r., gdy wielkie mocarstwa poprzez serię ruchów, których konsekwencji nie rozumiały, wpakowały się w konflikt, zakończony katastrofą. I że Niemcom nie wolno dopuścić do powtórki
— ocenia.
Stwierdza ponadto, że „gdy pozycja Polski słabnie, tym łatwiej Zachodowi dogadywać się z Rosją nad naszymi głowami”.
ak/wyborcza.pl
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/299767-sikorski-dopoki-szefem-mon-jest-antoni-macierewicz-to-lepiej-dla-swiata-aby-polska-nie-miala-dostepu-do-glowic-atomowych?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.