KOD czyli posiew zachodniej fali społecznego idiotyzmu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.PAP/Paweł Supernak
fot.PAP/Paweł Supernak

Nie wiem, czy to zjawisko ma jakąś nazwę i opis w naukach socjologicznych, być może ma. Ja na swój osobisty użytek nazywam je idiotyzmem społecznym. Co prawda pojedynczy idiota to nie jest żaden biały kruk, lecz rzesze ludzi z idiotycznymi hasłami też nie są zwyczajnym zbiorowiskiem pojedynczych idiotów. To jest zjawisko społecznego zidiocenia.

Kilka dni temu Londyn był świadkiem marszu protestacyjnemu przeciwko wynikowi referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wyrażało społeczny sprzeciw wobec woli własnego społeczeństwa wyrażonej w demokratycznej procedurze. Zatem faktycznie protestowali przeciwko decyzji społeczeństwa, z którym sami się utożsamiają. I ta sprzeczność jest pierwszą, fundamentalną odsłoną społecznego idiotyzmu.

Jednak, jakby nie dość było groteski, demonstrujący na ulicach Anglicy wyrażali opinie, że referendum „nie miało nic wspólnego z demokracją, ponieważ politycy nie mówili im prawdy w kampanii referendalnej”. Tak dosłownie twierdzili. Zatem ludzkość ma za sobą kilka tysięcy lat świadomego i społecznego, a więc i politycznego rozwoju, a poczciwi londyńczycy jakby wczoraj dowiedzieli się, że politycy nie zawsze mówią prawdę.

Na domiar tych krwawych paradoksów trzeba zauważyć, że ci ludzie oczekiwali prawdy od tych samych polityków, których na co dzień odsądzają od czci i wiary jako klasę próżniaczą, sprzedajną oraz zakłamaną do szpiku kości. I przez głowę im nie przemknęła refleksja, że skoro przy podejmowaniu decyzji zadowalają się opiniami polityków, to nie tylko oddają im swój głos, lecz faktycznie składają im w depozyt swoją decyzję. To następna fundamentalna zasada ruchu społecznego idiotyzmu – jego uczestnikom wystarcza komentarz polityka do oceny problemu, nie potrzebują rzetelnej informacji przepuszczonej przez sito własnego umysłu.

W Polsce taką klasyczną forpocztą społecznego idiotyzmu jest obecnie KOD, który za ikony praworządności wybrał sobie pospolitego alimenciarza oraz prezesa sądu konstytucyjnego, który na partyjne zlecenie napisał niekonstytucyjną ustawę. Ludziom, którzy są tak dalece odklejeni od zdrowego rozsądku, wmówić bowiem można wszystko. Dlatego na ich niezłomną wiarę liczyć może hucpa Gazety Wyborczej, która bez wstydu oznajmia, że publikuje plotki po to, aby je dezawuować.

Tacy ludzie szczerze będą się oburzać na ministra Macierewicza, że przed laty w jego otoczeniu bywał ubek, a z kolei nieprzemakalni będą na zupełnie prostą refleksję, że to oburzenie sufluje im organ redaktora Michnika, który naczelnego ubeka uznał za człowieka honoru, a sowieckiego namiestnika w PRL za polskiego patriotę.

Zakodowani obrońcy demokracji wyjdą posłusznie na ulicę z zaklejonymi ustami, bo ktoś im podsunął, że władza knebluje wolność wypowiedzi. Natomiast przez zakodowane szare komórki nie przeciśnie się myśl, że ta wolność publicznego protestu jest równoznaczna z brakiem jakiegokolwiek knebla. Kto inny podszepnął, że władza zamierza wprowadzić absolutny zakaz aborcji, więc jak potulne owce wylegną na ulicę, żeby zaprotestować przeciwko własnym urojeniom. To jest ten zachodni posiew społecznego idiotyzmu, którego polską wersję obserwujemy w kraju.

To Adam Michnik przed laty, z okazji referendum w Irlandii napisał w Gazecie Wyborczej o „demokracji plebiscytarnej, która preferuje emocje i przyzwala na triumf ignorancji zespolonej z demagogią i obraca się w konsekwencji przeciw porządkowi demokratycznemu”. A pani Środa ogłosiła na łamach, że „w sprawach istotnych dla demokracji, dotyczących jej fundamentów nie każdy ma równy głos”. I nikt nie wyszedł na ulicę bronić fundamentów przed tymi rewizjonistami demokracji. Ta sama gazeta już kilka lat później gorąco rekomendowała Polakom dobrodziejstwo referendum w sprawie konkretnej daty przystąpienia Polski do strefy euro. Nieco wcześniej, dla odmiany, czerscy redaktorzy nie zapłonęli świętym oburzeniem, kiedy rząd Tuska z pogardą odrzucił pomysł referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego.

I bądźmy pewni, że nasi zakodowani obywatele łykną bez popitki wszystkie te kolejne i wzajemnie sprzeczne wersje demokracji, które Ojciec Redaktor wyciąga zza pazuchy na potrzeby kolejnych etapów lewackiej indoktrynacji. Będą protestować przeciwko własnej woli wyrażonej w demokratycznej procedurze albo przeciw własnym urojonym lękom, bo zamiast posługiwać się własnymi głowami żywią się komentarzami politykierów i zblatowanych mediów. Na tym między innymi polega fenomen społecznego idiotyzmu, który nie zna granic ani narodowości.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych