Przebudzenie do wolności - obchody 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca'56

fot. Fratria
fot. Fratria

Głowie polskiego państwa towarzyszył prezydent Węgier János Áder, którego obecność była jasnym zaznaczeniem wspólnego mianownika polsko-węgierskiej historii. Obaj przywódcy podkreślali, że choć rok 1956 był jednym z jej najbardziej dramatycznych momentów, to równocześnie łączył polskie i węgierskie społeczeństwo w głośnym krzyku upominającym się o wartości, których nie dawał komunistyczny świat.

W tamtych dniach w Polsce robotnicy z Poznania walczyli nie tylko o polskie prawa. Chcieli odzyskać swe ukradzione życie. Ci, którzy wtedy wyszli na ulice, nie urodzili się bohaterami. Byli tacy jak każdy z nas. Ludzi bolało, że są ciągle okłamywani. Bolał ich niedostatek. Ale jeszcze bardziej bolała tyrania. Robotnicy mieli dosyć sprzeczności między komunistyczną propagandą a realnym życiem 

— powiedział János Áder, który zakończył swoje wystąpienie słowami:

Niech żyje przyjaźń polsko-węgierska. Niech żyje wolność.

List od Beaty Szydło przeczytał wicepremier Piotr Gliński.

W czerwcu 1956 r. Polacy złożyli krwawą ofiarę na drodze, która doprowadziła nas do suwerenności. Ta przelana krew nie poszła jednak na marne. Dziś naród jest suwerenem 

— napisała premier.

Były również przemówienia Lecha Wałęsy i prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, a także przejmujące wystąpienia uczestników poznańskiego zrywu.

Kiedy 60 lat temu jako pielęgniarka uczestniczyłam w poznańskim Czerwcu, nie myślałam, jakie to może mieć znaczenie historyczne. Wtedy na ulice wyszło ok. 100 tys. ludzi. Jak mocno trzeba być zdeterminowanym, by, nie bacząc na niebezpieczeństwo, stanąć oko w oko z tyranem i powiedzieć »dość«

— mówiła Aleksandra Banasiak, prezes Stowarzyszenia „Poznański Czerwiec ’56”.

at

Materiał powstał dzięki Enea S.A.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych