Red. Anita Gargas: U nas żaden z sędziów nie odważył się pisnąć, że przy urnach odbywają się „cuda” i należy unieważnić głosowania. Inaczej niż w Austrii

Red. Anita Gargas, Fot. Andrzej Hrechorowicz
Red. Anita Gargas, Fot. Andrzej Hrechorowicz

Jak informowaliśmy wybory prezydenckie w Austrii zostaną powtórzone. W wyborach kandydat prawicowej FPOe Norbert Hofer przegrał, według oficjalnych wyników, różnicą zaledwie niecałych 31 tys. głosów z popieranym przez polityczną lewicę byłym przywódcą austriackich Zielonych Alexandrem Van der Bellenem. Wynik ten całkowicie odbiegał od wcześniejszych prognoz i szacunków. Trybunał Konstytucyjny prześwietlił liczne nieprawidłowości, zgłoszone przez partię Norberta Hofera i uznał wybory za nieważne.

CZYTAJ WIĘCEJ: Austriacki Trybunał Konstytucyjny zakwestionował wynik drugiej tury

Piotr Skwieciński zwrócił na naszych łamach uwagę, że 

A więc na podjęcie najpoważniejszej możliwej decyzji – o powtórzeniu wyborów zdecydowano się, podkreślmy, mimo braku dowodów czy nawet poszlak wyborczych fałszerstw. Na skutek wyłącznie stwierdzenia nieprawidłowości.

Jak bardzo ta dbałość o demokrację austriackiego Trybunału kontrastuje z lekceważącym stosunkiem do podejrzanych okoliczności, związanych z dziwacznym rezultatem PSL w wyborach sejmikowych 2014 roku, wyrażanym wtedy przez polskie elity, nie potrzebuję chyba mówić.

Ciekawy głos w tym wątku przynosi też weekendowa „Gazeta Polska Codziennie”. Red. Anita Gargas przypomina:

„Kwestionowanie uczciwości wyborów to odmęty szaleństwa” – mówił w 2014 r. Bronisław Komorowski, wówczas prezydent, gdy lawinowo napływały z kraju dowody o sfałszowaniu wyników wyborów samorządowych. Ich beneficjentem stał się PSL – partyjka, dla której poparcie błąkało się w sondażach w okolicach zera. Wyborów nie powtórzono, bo na wysokości zadania stanęli broniący interesów III RP sędziowie Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego.

Gargas podkreśla, że wzorce, jak zdusić protesty wyborcze brano z lat wcześniejszych, kiedy kwestionowano wyniki elekcji parlamentarnych i prezydenckich w co najmniej dyskusyjnych okolicznościach wygranych przez PO, i z 1995 r., gdy zwyciężył Aleksander Kwaśniewski, fałszujący obwieszczenie wyborcze dotyczące jego wykształcenia.

Tak, nikt z sędziów nie odważył się pisnąć, że przy urnach odbywają się „cuda” i należy unieważnić głosowania. Inaczej niż w Austrii, gdzie podjęto właśnie decyzję o powtórzeniu sfałszowanych wyborów. Z perspektywy Wiednia widać jeszcze lepiej, jak Polska cierpi z powodu łajdaków, tchórzy i skorumpowanych funkcjonariuszy państwa

  • podkreśla publicystka.

gim, źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.