Jak mawiał stary, dobry William Shakespeare, Unia jest dziś na kolacji, ale nie tam gdzie ona je, lecz tam gdzie ją jedzą: i to na własne życzenie. Jednak rozmiar kosmicznych bredni i wydumanych zagrożeń, jakie są wypisywane po zakończonym referendum w Wielkiej Brytanii i jakie są nadal wygłaszane w polskich mediach, na czele z TVN-24, przez tzw. polityczno-medialne autorytety zakrawa na rekord świata.
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski ogłosił urbi et orbi, że Brexit to koniec Wielkiej Brytanii. Czy to przerażenie jest uzasadnione, skoro po wyjściu Wielkiej Brytanii, zawsze pozostaje jeszcze cała Finlandia. Red. Tomasz Lis uznał Brexit za katastrofę, pisarz Janusz Głowacki „czuje lekką panikę, niesmak, strach, a nawet obrzydzenie”. Nawet lider rockowej kapeli Kult wieszczy koniec dominacji Londyńskiej City. TVN-owscy spece od polityki i ekonomii wieszczą, że 400 tysięcy Polaków w Anglii może się już pakować, choć to właśnie eurosceptyczni politycy brytyjscy zapewniają, że polskim pracownikom nic nie grozi. Niektórzy eksperci od siedmiu boleści twierdzą, że na Wyspach wyginie futbol, skokowo wzrosną ceny piwa i whisky i że najbardziej ucierpi Polska. Inteligentni inaczej niektórzy politycy PO już oskarżają PiS, że drożejący frank szwajcarski, a być może i Brexit, to chęć przykrycia sprawy TK. Dalej straszą i tumanią, że z powodu Brexitu, rynki finansowe i surowcowe się załamią, a na światowych giełdach będzie lać się krew.
Bałwany, jak widać są w ciągłym natarciu, a bankowi eksperci w Polsce złowieszczo załamują ręce nad ciężką dolą i okrutną przyszłością Londyńskiego City. Użalają się nad wyprowadzką kapitałów z nad Tamizy, która ponoć jest przesądzona. Podobno to serce finansowe Wielkiej Brytanii straszliwie ucierpi, a na wszystkim skorzysta tylko Rosja. Straci brytyjski handel, przemysł i eksport, spadnie spożycie herbaty i maślanych ciasteczek. A, przecież prawdziwymi winowajcami są kanclerz Angela Merkel, prezydent Francoise Holland, Carl Juncker, przewodniczący Martin Schulz, no i oczywiście „król Europy” Donald Tusk.
Unijni eurobiurokraci i komisarze z Fransem Timmermansem na czele powinni hurtowo podać się do dymisji, bo głupio tracili czas zajmując się wydumanymi problemami z polską praworządnością, a nie łamaniem unijnych standardów i zasad przez wielkich w UE. Nie ma żadnego chaosu, dramatu, ani Armagedonu z powodu Brexitu, rynki finansowe niezwykle łagodnie, przynajmniej jak na razie obeszły się, z tą podobno hiobową wiadomością z nad Tamizy. Brexit może się okazać wraz ze słabszym funtem zwiększeniem konkurencyjności brytyjskich firm i eksportu. Może to jednocześnie oznaczać, całkiem wymierne straty dla niemieckiego przemysłu, niemieckich firm i banków, podobnie jak i francuskich, dysponujących droższym euro. Oznaczać to będzie również znaczące opóźnienie lub zablokowanie na lata Transatlantyckiego Porozumienia o Handlu i Inwestycjach (TTIP), jak również powściągnięcie w swych drukarskich szaleństwach i manipulacjach przy obligacyjnej bańce ze strony EBC. Najwyraźniej widać, że Niemcy i Francuzi nadal nic nie zrozumieli z tego co się wydarzyło i zbierają się w wąskim - pięcioosobowym gronie, by decydować o losie 27-miu państw europejskich.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak mawiał stary, dobry William Shakespeare, Unia jest dziś na kolacji, ale nie tam gdzie ona je, lecz tam gdzie ją jedzą: i to na własne życzenie. Jednak rozmiar kosmicznych bredni i wydumanych zagrożeń, jakie są wypisywane po zakończonym referendum w Wielkiej Brytanii i jakie są nadal wygłaszane w polskich mediach, na czele z TVN-24, przez tzw. polityczno-medialne autorytety zakrawa na rekord świata.
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski ogłosił urbi et orbi, że Brexit to koniec Wielkiej Brytanii. Czy to przerażenie jest uzasadnione, skoro po wyjściu Wielkiej Brytanii, zawsze pozostaje jeszcze cała Finlandia. Red. Tomasz Lis uznał Brexit za katastrofę, pisarz Janusz Głowacki „czuje lekką panikę, niesmak, strach, a nawet obrzydzenie”. Nawet lider rockowej kapeli Kult wieszczy koniec dominacji Londyńskiej City. TVN-owscy spece od polityki i ekonomii wieszczą, że 400 tysięcy Polaków w Anglii może się już pakować, choć to właśnie eurosceptyczni politycy brytyjscy zapewniają, że polskim pracownikom nic nie grozi. Niektórzy eksperci od siedmiu boleści twierdzą, że na Wyspach wyginie futbol, skokowo wzrosną ceny piwa i whisky i że najbardziej ucierpi Polska. Inteligentni inaczej niektórzy politycy PO już oskarżają PiS, że drożejący frank szwajcarski, a być może i Brexit, to chęć przykrycia sprawy TK. Dalej straszą i tumanią, że z powodu Brexitu, rynki finansowe i surowcowe się załamią, a na światowych giełdach będzie lać się krew.
Bałwany, jak widać są w ciągłym natarciu, a bankowi eksperci w Polsce złowieszczo załamują ręce nad ciężką dolą i okrutną przyszłością Londyńskiego City. Użalają się nad wyprowadzką kapitałów z nad Tamizy, która ponoć jest przesądzona. Podobno to serce finansowe Wielkiej Brytanii straszliwie ucierpi, a na wszystkim skorzysta tylko Rosja. Straci brytyjski handel, przemysł i eksport, spadnie spożycie herbaty i maślanych ciasteczek. A, przecież prawdziwymi winowajcami są kanclerz Angela Merkel, prezydent Francoise Holland, Carl Juncker, przewodniczący Martin Schulz, no i oczywiście „król Europy” Donald Tusk.
Unijni eurobiurokraci i komisarze z Fransem Timmermansem na czele powinni hurtowo podać się do dymisji, bo głupio tracili czas zajmując się wydumanymi problemami z polską praworządnością, a nie łamaniem unijnych standardów i zasad przez wielkich w UE. Nie ma żadnego chaosu, dramatu, ani Armagedonu z powodu Brexitu, rynki finansowe niezwykle łagodnie, przynajmniej jak na razie obeszły się, z tą podobno hiobową wiadomością z nad Tamizy. Brexit może się okazać wraz ze słabszym funtem zwiększeniem konkurencyjności brytyjskich firm i eksportu. Może to jednocześnie oznaczać, całkiem wymierne straty dla niemieckiego przemysłu, niemieckich firm i banków, podobnie jak i francuskich, dysponujących droższym euro. Oznaczać to będzie również znaczące opóźnienie lub zablokowanie na lata Transatlantyckiego Porozumienia o Handlu i Inwestycjach (TTIP), jak również powściągnięcie w swych drukarskich szaleństwach i manipulacjach przy obligacyjnej bańce ze strony EBC. Najwyraźniej widać, że Niemcy i Francuzi nadal nic nie zrozumieli z tego co się wydarzyło i zbierają się w wąskim - pięcioosobowym gronie, by decydować o losie 27-miu państw europejskich.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/298154-po-brexicie-tez-jest-zycie?strona=1