Jan Maria Jackowski: Minister Czabański powinien wyjaśnić, dlaczego nie brał pod uwagę faktu, że UE musi notyfikować zmiany dotyczące zasad płacenia abonamentu. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. ansa
fot. ansa

Niewątpliwie sytuacja z nowelizacją ustawy medialnej spowodowała zamęt. Większość opinii publicznej nastawiła się już na to, że pobór abonamentu będzie automatyczny, z rachunkiem za energię elektryczną i że nastąpi obniżenie dotychczasowej opłaty. Ten zamęt odczuwa szczególnie Polskie Radio

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl senator PiS Jan Maria Jackowski.

wPolityce.pl: Panie senatorze, Sejm przyjął wczoraj ustawę medialną, która teraz trafia w ręce Senatu. Ale nie jest to ta długo zapowiadana wielka ustawa medialna, a jedynie „pomostowa”. Zmienia się nadzór nad mediami, ale nie ma nowych źródeł finansowania. Czy to nie jest porażka? Przez pół roku zapowiadacie rewolucję, a potem okazuje się, że ona musi się dokonywać na raty, bo czegoś się nie zdążyło, nie przewidziało, nie notyfikowało…

Jan Maria Jackowski, senator PiS:To pytanie należy zadać panu ministrowi Czabańskiemu, który jest autorem koncepcji dużej ustawy medialnej, która miała dotyczyć także źródeł finansowania mediów publicznych. On powinien wyjaśnić, dlaczego nie brał pod uwagę faktu, że  UE musi notyfikować zmiany dotyczące zasad poboru daniny publicznej jaką jest abonament RTV.

Usiłuje pan dyplomatycznie powiedzieć, że minister „spartolił sprawę”?

Ja nie chcę powiedzieć nic innego niż mówię. Sądzę, że minister Czabański doskonale udzieli odpowiedzi w tych kwestiach. Na pewno ma mocne argumenty.

A to dobry pomysł, żeby, jak zapowiada minister, skoro nie udało się uchwalić opłaty abonamentowej, bardziej restrykcyjnie podchodzić do płacenia starego abonamentu? Żeby nasyłać kontrole na ludzi, którzy mieli prawo oczekiwać już nowych zasad.?

Niewątpliwie ta sytuacja spowodowała zamęt. Większość opinii publicznej nastawiła się już na to, że ten pobór będzie automatyczny z rachunkiem za energię elektryczną i że nastąpi obniżenie dotychczasowej opłaty. Ten zamęt odczuwa szczególnie Polskie Radio. Bo o ile telewizja w znacznie większym stopniu jest finansowana z reklam i dochodów własnych, to radio nie ma aż takich możliwości i jest znacznie bardziej uzależnione od abonamentu. W związku z tym tu jest potrzebne szybkie działanie, żeby ustabilizować jego sytuację materialną. Ale to kolejne pytanie do ministra Czabańskiego, który jest głównym promotorem rozwiązań, które proponuje.

A jeśli chodzi o samą Radę Mediów narodowych – opozycja grzmi, że to będzie jawne upolitycznienie, jako że w tym gremium umożliwia się zasiadanie czynnym politykom. Nawet tak krytykowana Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji była bardziej restrykcyjna w tym zakresie. Nie mogli w niej zasiadać posłowie ani senatorowie. Czy w związku z tym to krok w dobrą stronę?

Rozmawiamy chwilę przed tym, gdy Senat rozpocznie procedowanie tej ustawy. Na pewno minister Czabański i wnioskodawcy ustosunkują się do tych kwestii, ponieważ one się już pojawiły w toku debaty sejmowej. Oczywiście znam też odpowiedzi, ponieważ śledziłem przebieg prac w Sejmie. Sądzę, że sama konstrukcja nie jest złym pomysłem natomiast nastąpiły jednak pewne istotne zmiany w stosunku do pierwotnego projektu.

KRRiT zostanie utrzymana w pięcioosobowym składzie (choć był pomysł by ją ograniczyć do trzech członków), a po drugie pozostaje niezmieniony zakres jeśli chodzi o funkcję KRRiT. Pozostaje zapis, że ona określa kierunki polityki audiowizualnej w porozumieniu z prezesem Rady Ministrów, a pierwotnie tego zapisu w projekcie poselskim nie było.

Myślę, że dziś mamy do czynienia z dość klarownym podziałem. Rada Mediów Narodowych jest rodzajem rady powierniczej mediów publicznych, tj. dla dużego radia i jego spółek regionalnych, TVPPAP. Natomiast co do zasad, kto może zasiadać w tej radzie – jest to funkcja par excellance polityczna. I bez względu jaki byłby katalog osób w niej zasiadających – zawsze pojawiałyby się zarzuty o upolitycznienie. Weźmy np. sposób działania KRRiT..

Która zaraz będzie zdaje się odwołana. Mylę się?

Nie jest to wykluczone, ponieważ już Sejm odrzucił sprawozdanie, Senat prawdopodobnie postąpi tak samo. A pan prezydent, nie sądzę żeby się upierał, że KRRiT działa dobrze. Ta stara KRRiT miała wpisaną w swoje funkcjonowanie zasadę upolityczniania mediów na podobieństwo domina. Bo mieliśmy Sejm, Senat, prezydenta, którzy wybierali Krajową Radę, Krajowa Rada miała wpływ na powoływanie rad nadzorczych mediów publicznych , te z kolei powoływały zarządy, a te dyrektorów anten i kierowników redakcji. To była zasada domina. Teraz mamy uproszczone zasady. Następuje oddzielenie spółki prawa handlowego, jaką są media publiczne od bezpośredniego wpływu m ministrów. Jest to pewnego rodzaju odpolitycznienie. Minister Skarbu Państwa, który miał jedynowładztwo w stosunku do swojej spółki, teraz takiego władztwa mieć nie będzie. Jego rolę przyjmuje RMN, która jest instytucją zaufania publicznego, a równocześnie rady powierniczej dla mediów publicznych. Przy czym ta rada też będzie musiała składać doroczne sprawozdanie przed Sejmem, Senatem i Prezydentem. W związku z tym jest rodzaj kontroli parlamentarnej nad tym gremium.

Czyli powstają nowe struktury kontrolne, ale nie ma nowych funduszy, które miały pomóc przebudować media …

Nie znam w tej chwili stanu prac w ministerstwie na temat uszczelnienia abonamentu. A dopóki nie zobaczymy projektu w parlamencie, ciężko się wypowiadać.

To na koniec pytanie dziś obowiązkowe. Jak Pan myśli – będzie Brexit, czy jednak nie?

Moim zdaniem bez względu na wynik referendum Wielka Brytania pozostanie w UE. Ponieważ wyjście Wielkiej Brytanii z UE to nie jest tylko dylemat czy być w Unii czy nie ,ale jest to uruchomienie mechanizmów, które doprowadziłyby prawdopodobnie do rozpadu Zjednoczonego Królestwa. Wyjście z Unii spowodowałoby niewątpliwie powtórzenie referendum ws. Szkocji, które w tym wypadku zapewne zakończyłoby się sukcesem secesjonistów i wtedy Szkocja złożyłaby akces do UE. Podobne napięcia są w Walii i Irlandii Płn. W związku z czym Brexit oznacza dla Wielkiej Brytanii uruchomienie procesów, które nie i wiadomo jak się zakończą.

Sądzi Pan, że gdyby Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z Unii, to parlament mógłby zlekceważyć wynik referendum?

Referendum jest oczywiście najwyższą formą demokracji, ale ostateczną formalną decyzję musi potem podjąć Izba Gmin. I ja nie mam pewności, czy nawet przy wygranym przez zwolenników Brexitu referendum nie byłby zastosowany jakiś manewr, że Izba Gmin by go  nie zatwierdziła. Może podjęto by nowe negocjacje z UE, może odsuwano decyzję w czasie. Możliwe są różne scenariusze. Natomiast nie sądzę, aby nastąpiło realne wyjście Wielkiej Brytanii z UE w ciągu najbliższych dwóch lat.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych