Mit naszego tysiąclecia? "Dopóki jest opowieść, naród trwa"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Po publikacji mego tekstu „Gra o Polskę” („wSieci”, nr 16, 2016) dr Andrzej W. Nowak, z Instytutu Filozofii UAM napisał na Facebooku:

Nie ma żadnego „my”, które trwa tysiąc lat. Feudalizm wczesny do XIV wieku to coś zupełnie innego niż półniewolniczy kraj szlachty do w wieku XVIII. II RP to coś innego niż PRL (…).

W pewnym sensie dr AWN ma rację. Ale gdy zastanowiłem się, co z tej racji ważnego może dla nas – Polaków – wynikać, przypomniała się mi się głośna, wydana w 2009 roku i przetłumaczona na wiele języków książka Shlomo Sanda, profesora historii z Uniwersytetu Tel Awiwu. W Polsce ukazała się w 2014 pod tytułem „Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski”.

Sand twierdzi, iż mitem jest wizja wspólnego etnicznego źródła, wizja liczących ponad cztery tysiące lat korzeni żydowskiego narodu, a także wizja zamkniętej wspólnoty religijnej o nader ograniczonych możliwości konwersji. Rzymianie wcale nie wypędzili Żydów z Palestyny. „Żydzi znaleźli się na całym świecie nie dzięki jakiejś mitycznej wędrówce ludów, tylko dzięki masowemu nawracaniu”.

Prawda o Żydach?

Prawda ma polegać na tym, iż w XIX w. mieszkający w Niemczech żydowscy intelektualiści skonstruowali - wykorzystując tradycję biblijną - dzieje ludu żydowskiego w taki sposób, iż dali podstawę do kształtowania przeszłego i przyszłego narodu.

Książka wzbudziła wielki rezonans, pisali na jej temat wybitni historycy i publicyści. W Izraelu przez dłuższy czas utrzymywała się na liście bestsellerów.

W debacie o książce Sanda wskazywano, że o teraźniejszości nie decyduje przeszłość, ale historiografia na temat przeszłości. Można to uogólnić: nie decyduje przeszłość, ale opowieść o niej. Dlatego tak ważne jest byśmy nawet o milimetr nie ustępowali w obliczu cudzych opowieści o „polskich” obozach zagłady.

Bez mitów ani rusz

Mity pełnią wiele bardzo różnych funkcji. Nauki społeczne powiedziały na ten temat już dużo, ale, zdaniem moim, zgoła nie wszystko. Mity niekiedy oddzielają nas od rzeczywistości, dając w zamian przyjazną myślowo otulinę. Mity pomagają redukować złożoność świata, upraszczają i porządkują nasze obrazy – niekiedy wszakże dodając do nich „brakujące” elementy.

Mity w krainie konkurencji

Żyjemy w świecie, w którym są i będą istniały nierówności. Są i będą obecne konflikty społeczne, a stałym punktem będzie istnienie konkurencji. We współczesnym świecie gra konkurencyjna toczy się nie tylko między podmiotami gospodarczymi. Toczy się też między państwami. Przebiega na wielu polach: dotyczy wydajności gospodarek, sprawności systemów edukacyjnych, tempa innowacji technologicznych, jakości zarządzania publicznego, zdolności militarnego odstraszania, umiejętności zawiązywania skutecznych sojuszy. Nie mniej ważna jest swoista międzypaństwowa konkurencja na mity kulturowe.

Mity często służą spójności społecznej. Spójność taka obniża, jak wiemy, skalę niezbędnego nadzoru policyjnego nad niesfornymi obywatelami. A mity wzmacniające tożsamość zbiorową, często rozgałęziają się tak, by tej tożsamości nadawać jak najgłębsze historyczne korzenie.

Mit mitowi nierówny

Mówiąc brutalnie: tak jak żadne poważne państwo pochopnie nie rezygnuje z posiadania swojej armii, tak nie może pochopnie odrzucać mitologii, która ma „tysiącletnią” siłę! A jeśli mamy wybierać między oferowanymi Polakom mitami, to uprzejmie dziękuję za mit Lecha Wałęsy, którego wsparli uczestnicy marszu KODu – jak napisała profesor psychologii Krystyna Skarżyńska: „widząc w nim symbol drogi do wolności i dzielnego człowieka”.

Wolę tysiąclecie!

A mniej brutalnie? Może trzeba słuchać poety. Waldemar Żyszkiewicz (o nim tu mowa) w wydanym właśnie tomiku „Taki lajf. Tejk 7.0” (polecam!) umieścił poemat „Krakowiak napowietrzny”.

Pisze tam o cnotach „zgromadzeń osiadłych nad Wisłą”. O życiu wiarą, „bez której mozół znój mitręga alienują człowieka miast go doskonalić”. I o życiu nadzieją „bez której z półmitycznych plemion nie zdołałby się zrodzić szczep dumnych Polaków”.

Dopóki jest opowieść, naród trwa. To „opowieść” była pielęgnowana w czasach zaborów i Polska przetrwała. A co można by teraz zbudować z chaotycznych kolaży i wycinanek „Wyborczej”?

Andrzejowi W. Nowakowi poza lekturą książki izraelskiego badacza podsuwam zatem wiersze.

Tekst ukazał się numerze 23, z datą 6-12 czerwca 2016, tygodnika „wSieci”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych