W czasie zajść zginęli dwaj protestujący - Jan Łabęcki i Tadeusz Ząbecki - zabici przez rozpędzoną przyczepę wypełnioną betonowymi płytami, którą spychali w kierunku zbliżających się zomowców. Oprócz gmachu KW PZPR zaatakowano budynek KW MO i Urzędu Wojewódzkiego. Doszło do dewastacji sklepów i kradzieży znajdujących się w nich towarów.
W późnych godzinach popołudniowych, w czasie zwołanego na prędce posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR zdecydowano o zawieszeniu podwyżek cen. Decyzję tę zakomunikował w wieczornym wydaniu Dziennika TV premier Jaroszewicz, co przyczyniło się do stopniowego wygaszania walk ulicznych w mieście.
Pierwszy raz władza komunistyczna ugięła się pod naciskiem robotników. Zwyciężyliśmy, ale przyszło nam za to zapłacić wysoką cenę
— podkreśla Kowalski. Jako uczestnik protestu został zatrzymany, był wielokrotnie bity na komendzie MO. Przechodził tzw. ścieżki zdrowia.
Katowany, przeżywałem to, co mi opowiadał tata - akowiec i więzień obozu koncentracyjnego; przeżywałem na żywo to, co znałem tylko z historii
— opowiada radomianin.
Kowalski był jedną z blisko 500 osób dotkniętych po Czerwcu‘76 prawno-karnymi represjami. Sądzono go w lipcu w trakcie jednego z tzw. procesów pokazowych. Przed Sądem Wojewódzkim w Radomiu stanęły wówczas 24 osoby, uznane przez władze za prowodyrów protestu. Wobec oskarżonych zastosowano zasadę „odpowiedzialności zbiorowej”. Na salach sądowych zapadały wówczas najsurowsze wyroki - do 10 lat pozbawienia wolności. Kowalski dostaje tylko trzy lata więzienia, dlatego że jest sportowcem, uczy się, ma żonę i 2,5 letniego synka. Sędzia daje mu „szansę powrotu do społeczeństwa socjalistycznego”. W więzieniu siedzi prawie 7 miesięcy. Sąd łagodzi mu w końcu wyrok do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Wychodzę z więzienia, zbity, zmarnowany. Nie wracam do boksu, który kochałem, bo nie daję rady. Wycofuję się ze sportu, z którym wiązałem nadzieję. To było całe moje życie, zabrali mi wszystko
— mówi po 40 latach Kowalski.
W zdaniem dr. Arkadiusza Kutkowskiego z Instytuty Pamięci Narodowej wyroki wydane przez komunistyczny wymiar sprawiedliwości zaciążyły na dalszych losach wielu skazanych po Czerwcu‘76.
Represje były tak dotkliwe, że wywarły trwałe piętno w życiu osobistym i zawodowym wielu z tych osób
— zaznacza Kutkowski. Badacz historii przytacza relację nastolatka, który w czasie wydarzeń czerwcowych w Radomiu został złapany i kilkakrotnie dotkliwie pobity.
Choć to już człowiek w dojrzałym wieku, do tej pory - jak mówi - na widok munduru ogarnia go strach i przechodzi na drugą stronę ulicy
— zaznacza Kutkowski.
W sumie przed sądami i kolegium ds. wykroczeń stanęło blisko 500 spośród 654 zatrzymanych.
gah/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W czasie zajść zginęli dwaj protestujący - Jan Łabęcki i Tadeusz Ząbecki - zabici przez rozpędzoną przyczepę wypełnioną betonowymi płytami, którą spychali w kierunku zbliżających się zomowców. Oprócz gmachu KW PZPR zaatakowano budynek KW MO i Urzędu Wojewódzkiego. Doszło do dewastacji sklepów i kradzieży znajdujących się w nich towarów.
W późnych godzinach popołudniowych, w czasie zwołanego na prędce posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR zdecydowano o zawieszeniu podwyżek cen. Decyzję tę zakomunikował w wieczornym wydaniu Dziennika TV premier Jaroszewicz, co przyczyniło się do stopniowego wygaszania walk ulicznych w mieście.
Pierwszy raz władza komunistyczna ugięła się pod naciskiem robotników. Zwyciężyliśmy, ale przyszło nam za to zapłacić wysoką cenę
— podkreśla Kowalski. Jako uczestnik protestu został zatrzymany, był wielokrotnie bity na komendzie MO. Przechodził tzw. ścieżki zdrowia.
Katowany, przeżywałem to, co mi opowiadał tata - akowiec i więzień obozu koncentracyjnego; przeżywałem na żywo to, co znałem tylko z historii
— opowiada radomianin.
Kowalski był jedną z blisko 500 osób dotkniętych po Czerwcu‘76 prawno-karnymi represjami. Sądzono go w lipcu w trakcie jednego z tzw. procesów pokazowych. Przed Sądem Wojewódzkim w Radomiu stanęły wówczas 24 osoby, uznane przez władze za prowodyrów protestu. Wobec oskarżonych zastosowano zasadę „odpowiedzialności zbiorowej”. Na salach sądowych zapadały wówczas najsurowsze wyroki - do 10 lat pozbawienia wolności. Kowalski dostaje tylko trzy lata więzienia, dlatego że jest sportowcem, uczy się, ma żonę i 2,5 letniego synka. Sędzia daje mu „szansę powrotu do społeczeństwa socjalistycznego”. W więzieniu siedzi prawie 7 miesięcy. Sąd łagodzi mu w końcu wyrok do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Wychodzę z więzienia, zbity, zmarnowany. Nie wracam do boksu, który kochałem, bo nie daję rady. Wycofuję się ze sportu, z którym wiązałem nadzieję. To było całe moje życie, zabrali mi wszystko
— mówi po 40 latach Kowalski.
W zdaniem dr. Arkadiusza Kutkowskiego z Instytuty Pamięci Narodowej wyroki wydane przez komunistyczny wymiar sprawiedliwości zaciążyły na dalszych losach wielu skazanych po Czerwcu‘76.
Represje były tak dotkliwe, że wywarły trwałe piętno w życiu osobistym i zawodowym wielu z tych osób
— zaznacza Kutkowski. Badacz historii przytacza relację nastolatka, który w czasie wydarzeń czerwcowych w Radomiu został złapany i kilkakrotnie dotkliwie pobity.
Choć to już człowiek w dojrzałym wieku, do tej pory - jak mówi - na widok munduru ogarnia go strach i przechodzi na drugą stronę ulicy
— zaznacza Kutkowski.
W sumie przed sądami i kolegium ds. wykroczeń stanęło blisko 500 spośród 654 zatrzymanych.
gah/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/297801-prezes-stowarzyszenia-radomski-czerwiec76-zwyciezylismy-ale-przyszlo-nam-za-to-zaplacic-wysoka-cene?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.