Bezpłciowcy polityczni. Z tego genderyzmu politycznego nie będzie dzieci...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikiperdia
fot. wikiperdia

Po raz pierwszy od wielu lat szczerze uśmiałam się z niemieckiego dowcipu. Naprawdę dobrego, co się naszym sąsiadom zza Odry, cierpiącym na brak poczucia humoru zdarza niezwykle rzadko. Tym dowcipem było wystąpienie posła Alternatywy dla Niemiec AFD Steffena Königera w Landtagu Brandenburgii, podczas którego powitał wszystkich obecnych według ich płci.

Tych płci było w jego powitaniu 60, ponieważ nie chciał nikogo urazić ani tym bardziej pominąć. A więc powitał homoseksualistów, lesbijki, panseksualistówi wszystkie rodzaje płci, nie pomijając bezpłciowców propagowane przez ruch LGBTQ, a przede wszystkim przez partię Zielonych. W naszej zjednoczonej Europie dzieją się ostatnio dziwne rzeczy, do głosu dochodzą ludzie normalni, którzy zgodnie z założeniami ideologii poprawności politycznej zostali ostatecznie i nieodwołalnie wytrzebieni.

Alternative für Deutschland istnieje od niecałych trzech lat i jest trzecią liczącą się siłą polityczną w Republice Federalnej Niemiec (13 proc. poparcia), zasiada także w trzech parlamentach krajowych. Jej popularność wzrosła ostatnio na fali niezadowolenia obywateli z zaproszenia przez Angelę Merkel imigrantów muzułmańskich, którzy zakłócili normalny rytm życia państwa.

Afd jest atakowana za swoje poglądy i za program polityczny. Broni wartości chrześcijańskich, jest przeciwko aborcji i eutanazji, odrzuca islam, postuluje ograniczenie kompetencji Unii Europejskiej i wzmocnienia pozycji państw narodowych, jej członkowie uważają się za „zdrowych patriotów”, przekonani, że patriotyzm w tak bardzo obciążonym historycznie kraju jakim są Niemcy jest pożądany.

Obserwując rozwój sytuacji politycznej w Niemczech a i w całej Unii Europejskiej można dojść do wniosku, że ta wspólnota jest organem bezpłciowym, którym rządzą ludzie bez ideałów, bez poglądów i bez perspektyw na przyszłość, oni są tacy jak nasza reżyserka Agnieszka Holland - chcą status quo, czyli „żeby było ta jak było”.

A tymczasem nie jest tak jak było, do Europy wkradł się element dwupłciowy, który nie zamierza pogodzić się z urawniłowką, także urawniłowką płci wszelakich. A płci tych według lewactwa jest całe mnóstwo, co zaprezentował poseł AfD, bo są one zależne od sposobu ubierania się, funkcji w ramach społeczeństwa, upodobań kulturowych, a nawet rodzaju sprawowanej władzy. I tak np. przebieranie przedszkolaków płci męskiej w spódniczki czyni ich automatycznie dziewczynkami. Proste jak drut. Ludzie mają dość wciskania ideologii poprawności politycznej i bronią swoich naturalnych praw, które gwarantują trwałość rodzin i wychowanie dzieci w zdrowiu moralnym, czyli dążą do tego, żeby było tak jak było ale przed rozpasaniem gender i pogardy dla duchowego życia człowieka.

Bezpłciowe są nasze partie opozycyjne, czego dowodem była „ciepła woda w kranie”, unikanie odpowiedzialności za państwo i wyrywanie z jego zasobów materialnych korzyści. Jeśli o mnie chodzi, nie mam nic przeciwko paradowaniu Ryszarda Petru w wydekoltowanej sukni, Misia Kamińskiego w bikini, a Ewy Kopacz w twarzowych portkach na paradach równości i KOD. Oni, mimo biologicznej różnicy płciowej są do siebie podobni jak kropla wody.

Bezpłciowi i nieprzystosowani do współczesności. Jakieś takie różowe mohery, co to nie mają żadnego pomysłu na władzę, którą chcą odzyskać poza żałosnym „nie, bo nie”. Nic dziwnego, że z tego genderyzmu politycznego nie będzie dzieci. Integrację polityczną ma uratować odsądzanie od czci i wiary organizacji i partii występujących w obronie wartości narodowych i chrześcijańskich. Inaczej mówiąc, resztek zdrowego człowieczeństwa. Do głosu wreszcie dochodzi instynkt samozachowawczy, oby nie za późno.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych