Na razie PO jest skłócona. Toczy się walka między Schetyną a ludźmi Tuska, z Ewa Kopacz i Misiem Kamińskim na czele. Czy nie jest to ogłoszenie nowego programu tuz przed zatonięciem Titanica?
Problemem PO zawsze polegał na tym, że spory wewnątrz jej łona nigdy nie toczyły się o program. Spór między Tuskiem a Schetyna nigdy nie został spozycjonowany programowo. To mogło zadziałać na wielu wyborców odstraszająco. Spory ideowe w partiach to coś normalnego. Tak w PO nigdy nie było i analogicznie jest dzisiaj. To, co obserwujemy więc obecnie w Platformie jest więc sporem pozornym, czyli tak naprawdę dramatyczną walką o przetrwanie środowiska, które było przy Donaldzie Tusku. Czyli Ewy Kopacz, resztek tak zwanej „spółdzielni” skupionej wokół łódzkich działaczy, oraz gdańskiego środowiska. Wszyscy oni wiedzą, że jeśli utrwali się przywództwo Grzegorza Schetyny, to skończą się ich kariery polityczne. Alternatywa jest upokarzające pokajanie się. Dramatyzm ich sytuacji polega na tym, że do Nowoczesnej ich nie przyjmą. Atut Nowoczesnej polega na tym, że jest partią modną, nową, taką jak kiedyś PO, nie będąc równocześnie PO. Przyjęcie twarzy PO byłoby kompletnie pozbawione sensu i szkodliwe dla Nowoczesnej. Nikt tam z utęsknieniem na Kopacz i Kamińskiego nie czeka. Kamiński nadaje się do kabaretu, a nie do polityki. Ci politycy PO muszą więc teraz składać kierownictwu partii propozycje nie do odrzucenia, że będą jątrzyć, rozbijając PO od wewnątrz, póki nie otrzymają odpowiednich gwarancji, że będzie tam dla nich miejsce. To jest to, co obecnie obserwujemy. Kopacz i Co. związali się przy tym z tymi kręgami liberalnymi, które przez ostatnią dekadę wspierały PO a teraz nie chcą już z nią być kojarzone, i za pomocą KOD-u usiłują reaktywować Unię Demokratyczną.
Jaką rolę odgrywa tu Tusk. Wszyscy mówią, że szykuje on sobie grunt pod powrót do Polski, a przede wszystkim do PO. Tylko po co komu rozpadająca się partia?
Gdyby Tusk chciał rzeczywiście powrócić do polskiej polityki, to musiałby oprzeć się na jakiś istniejących strukturach. Ostatnim atutem PO są struktury. Partia Schetyny rządzi wciąż w większości sejmików wojewódzkich, w tak ważnych miastach jak Warszawa i Gdańsk, ma europosłów i klub parlamentarny. To są potężne atuty. Podczas następnych wyborów samorządowych stanie się to zapewne aż nader widoczne, bo rywale PO na opozycji nie maja tu zbyt wiele do zaoferowania. Nie mają struktur, nie będą w stanie wystawić list itd. Donald Tusk pewnie chciałby wrócić, ale miałoby to tylko wówczas sens, gdyby zrobił z siebie lidera całej opozycji. Zostając kandydatem na prezydenta. Wówczas logo Platformy niekoniecznie byłoby atutem. Dlatego Tusk będzie raczej próbował oddziaływać przez swoich dawnych stronników na PO, takimi zagrywkami jak w ostatnich tygodniach, czyli publicznym odcinaniem się od obecnego kierownictwa PO, by zmusić Schetynę do zawarcia jakiegoś kompromisu, jakiejś nowej równowagi w partii. To nie zmienia oczywiście faktu, że toczy się walka o przetrwanie PO jako struktury, a rechot historii polega na tym, że te środowiska, które przymykały oczy na różne słabostki tej partii gdy sprawowała władzę, w tej chwili próbują ją dobić, a Schetyna, który był czymś na kształt przywódcy wewnętrznej opozycji w PO, będzie ją ratował. Kryzys opozycji jako całości jest dużo głębszy niż wskazują na to sondaże. Liberalny elektorat liczy ok. 30 proc. Opozycja powinna więc szukać nowych wyborców, poszerzać swoją ofertę, ale obecnie nie stać ją na nic więcej niż okopanie się w tradycyjnym elektoracie i toczenie walkę o te 30 proc. Gdy PO rośnie w sondażach, to Nowoczesna spada. I odwrotnie. To dobrze obrazuje komizm dzisiejszej wypowiedzi Ryszarda Petru o wcześniejszych wyborach.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na razie PO jest skłócona. Toczy się walka między Schetyną a ludźmi Tuska, z Ewa Kopacz i Misiem Kamińskim na czele. Czy nie jest to ogłoszenie nowego programu tuz przed zatonięciem Titanica?
Problemem PO zawsze polegał na tym, że spory wewnątrz jej łona nigdy nie toczyły się o program. Spór między Tuskiem a Schetyna nigdy nie został spozycjonowany programowo. To mogło zadziałać na wielu wyborców odstraszająco. Spory ideowe w partiach to coś normalnego. Tak w PO nigdy nie było i analogicznie jest dzisiaj. To, co obserwujemy więc obecnie w Platformie jest więc sporem pozornym, czyli tak naprawdę dramatyczną walką o przetrwanie środowiska, które było przy Donaldzie Tusku. Czyli Ewy Kopacz, resztek tak zwanej „spółdzielni” skupionej wokół łódzkich działaczy, oraz gdańskiego środowiska. Wszyscy oni wiedzą, że jeśli utrwali się przywództwo Grzegorza Schetyny, to skończą się ich kariery polityczne. Alternatywa jest upokarzające pokajanie się. Dramatyzm ich sytuacji polega na tym, że do Nowoczesnej ich nie przyjmą. Atut Nowoczesnej polega na tym, że jest partią modną, nową, taką jak kiedyś PO, nie będąc równocześnie PO. Przyjęcie twarzy PO byłoby kompletnie pozbawione sensu i szkodliwe dla Nowoczesnej. Nikt tam z utęsknieniem na Kopacz i Kamińskiego nie czeka. Kamiński nadaje się do kabaretu, a nie do polityki. Ci politycy PO muszą więc teraz składać kierownictwu partii propozycje nie do odrzucenia, że będą jątrzyć, rozbijając PO od wewnątrz, póki nie otrzymają odpowiednich gwarancji, że będzie tam dla nich miejsce. To jest to, co obecnie obserwujemy. Kopacz i Co. związali się przy tym z tymi kręgami liberalnymi, które przez ostatnią dekadę wspierały PO a teraz nie chcą już z nią być kojarzone, i za pomocą KOD-u usiłują reaktywować Unię Demokratyczną.
Jaką rolę odgrywa tu Tusk. Wszyscy mówią, że szykuje on sobie grunt pod powrót do Polski, a przede wszystkim do PO. Tylko po co komu rozpadająca się partia?
Gdyby Tusk chciał rzeczywiście powrócić do polskiej polityki, to musiałby oprzeć się na jakiś istniejących strukturach. Ostatnim atutem PO są struktury. Partia Schetyny rządzi wciąż w większości sejmików wojewódzkich, w tak ważnych miastach jak Warszawa i Gdańsk, ma europosłów i klub parlamentarny. To są potężne atuty. Podczas następnych wyborów samorządowych stanie się to zapewne aż nader widoczne, bo rywale PO na opozycji nie maja tu zbyt wiele do zaoferowania. Nie mają struktur, nie będą w stanie wystawić list itd. Donald Tusk pewnie chciałby wrócić, ale miałoby to tylko wówczas sens, gdyby zrobił z siebie lidera całej opozycji. Zostając kandydatem na prezydenta. Wówczas logo Platformy niekoniecznie byłoby atutem. Dlatego Tusk będzie raczej próbował oddziaływać przez swoich dawnych stronników na PO, takimi zagrywkami jak w ostatnich tygodniach, czyli publicznym odcinaniem się od obecnego kierownictwa PO, by zmusić Schetynę do zawarcia jakiegoś kompromisu, jakiejś nowej równowagi w partii. To nie zmienia oczywiście faktu, że toczy się walka o przetrwanie PO jako struktury, a rechot historii polega na tym, że te środowiska, które przymykały oczy na różne słabostki tej partii gdy sprawowała władzę, w tej chwili próbują ją dobić, a Schetyna, który był czymś na kształt przywódcy wewnętrznej opozycji w PO, będzie ją ratował. Kryzys opozycji jako całości jest dużo głębszy niż wskazują na to sondaże. Liberalny elektorat liczy ok. 30 proc. Opozycja powinna więc szukać nowych wyborców, poszerzać swoją ofertę, ale obecnie nie stać ją na nic więcej niż okopanie się w tradycyjnym elektoracie i toczenie walkę o te 30 proc. Gdy PO rośnie w sondażach, to Nowoczesna spada. I odwrotnie. To dobrze obrazuje komizm dzisiejszej wypowiedzi Ryszarda Petru o wcześniejszych wyborach.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/297231-prof-chwedoruk-o-platformie-20-schetyna-probuje-ratowac-partie-trudno-jednak-oczekiwac-od-zmeczonych-weteranow-rewolucyjnych-idei-nasz-wywiad?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.