Zapytam Pana jako senatora PiS: czy nie nasuwają się w tym kontekście pewne analogie do działań byłego prezydenta i poprzedniej większości sejmowej?
Rzeczywiście, nasuwają się. Dlatego właśnie chciałem przestrzec obecne kierownictwo i prezesa Łukasza Kamińskiego, osobę bardzo zasłużoną dla IPN, człowieka, który bardzo dobrze prowadził Instytutu. Każdy oczywiście popełnia błędy, więc nie chcę twierdzić, że nie było błędów w tej kadencji, ale to nie jest istotne przy ocenie ogólnej prezesa IPN-u - ona jest jak najbardziej pozytywna. Chciałem jednak przestrzec, żeby nie wykonał ruchów, które mogą być potraktowane jako wpisywanie się w niechlubną tradycję.
Jakie nadzieje wiąże Pan z kadencją nowego prezesa IPN, ktokolwiek nim zostanie?
Zawsze podkreślam, że IPN to taka instytucja, która wymaga od prezesa za każdym razem szacunku do dorobku i przeszłości. Zmiany, które tam następują, zawsze mają charakter podwójny - z jednej strony, w sensie rewolucyjnym, nowy prezes buduje to kierownictwo, a z drugiej strony nowy prezes jest beneficjentem dotychczasowego dorobku. Ten dotychczasowy dorobek jest kontynuowany w projektach naukowych, edukacyjnych, wystawienniczych. To kapitał, który łączy się z kapitałem ludzkim w IPN. Nie wyobrażam sobie kompetentnego prezesa, który nie miałby szacunku do tego 15-letniego dorobku i do osób, które tam pracują. W związku z tym, ta - jak zawsze w ważnej instytucji - rewolucyjność łączy się z kontynuacją.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Przeczytaj tę książkę! „Niechciane dziecko III RP” - Dorota Koczwańska-Kalita. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zapytam Pana jako senatora PiS: czy nie nasuwają się w tym kontekście pewne analogie do działań byłego prezydenta i poprzedniej większości sejmowej?
Rzeczywiście, nasuwają się. Dlatego właśnie chciałem przestrzec obecne kierownictwo i prezesa Łukasza Kamińskiego, osobę bardzo zasłużoną dla IPN, człowieka, który bardzo dobrze prowadził Instytutu. Każdy oczywiście popełnia błędy, więc nie chcę twierdzić, że nie było błędów w tej kadencji, ale to nie jest istotne przy ocenie ogólnej prezesa IPN-u - ona jest jak najbardziej pozytywna. Chciałem jednak przestrzec, żeby nie wykonał ruchów, które mogą być potraktowane jako wpisywanie się w niechlubną tradycję.
Jakie nadzieje wiąże Pan z kadencją nowego prezesa IPN, ktokolwiek nim zostanie?
Zawsze podkreślam, że IPN to taka instytucja, która wymaga od prezesa za każdym razem szacunku do dorobku i przeszłości. Zmiany, które tam następują, zawsze mają charakter podwójny - z jednej strony, w sensie rewolucyjnym, nowy prezes buduje to kierownictwo, a z drugiej strony nowy prezes jest beneficjentem dotychczasowego dorobku. Ten dotychczasowy dorobek jest kontynuowany w projektach naukowych, edukacyjnych, wystawienniczych. To kapitał, który łączy się z kapitałem ludzkim w IPN. Nie wyobrażam sobie kompetentnego prezesa, który nie miałby szacunku do tego 15-letniego dorobku i do osób, które tam pracują. W związku z tym, ta - jak zawsze w ważnej instytucji - rewolucyjność łączy się z kontynuacją.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Przeczytaj tę książkę! „Niechciane dziecko III RP” - Dorota Koczwańska-Kalita. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/296940-prof-zaryn-o-sytuacji-w-ipn-moj-list-mial-charakter-interwencyjny-mial-na-celu-zapobiezenie-decyzjom-ktore-obciazylyby-nastepne-kierownictwo-nasz-wywiad?strona=2