"To Trybunał Strachu!" Zaradkiewicz na łamach „wSieci” o szokujących faktach związanych z instytucją, która podzieliła polską scenę polityczną

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Temat Trybunału Konstytucyjnego wałkowany jest z każdej strony – i z prawej, i z lewej. Jednak nikt nie mówi o tym, jak sam Trybunał wygląda od środka. O tym właśnie opowiada po raz pierwszy prof. Kamil Zaradkiewicz. To Trybunał Strachu - na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci” o szokujących faktach związanych z instytucją, która podzieliła polską scenę polityczną.

W wywiadzie „Próbowano mnie przestraszyć” prof. Kamil Zaradkiewicz, prawnik, dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego mówi Jackowi i Michałowi Karnowskim, jak wygląda praca w Trybunale Konstytucyjnym i jaki jest stosunek samych sędziów do powierzonej im roli:

Mamy do czynienia z mitem, zgodnie z którym nawet sędzia będący wcześniej politykiem w momencie wyboru cudownie się przeistacza w inną osobę. Jego poglądy, światopogląd i emocje stają się nieważne, a my mamy wierzyć, że staje się on innym człowiekiem. Tak oczywiście się nie dzieje, co jest jasne np. dla Amerykanów przy wyborze sędziów do Sądu Najwyższego USA. Również w Polsce sędziowie mają poglądy, które wpływają na ich oceny. Rozumieją to politycy, którzy tymi właśnie kryteriami kierują się, wybierając te, a nie inne, osoby do Trybunału.

Prof. Zaradkiewicz zauważa też, jaka rolę w aktualnym sporze w sprawie Trybunału Konstytucyjnego ma prof. Rzepliński:

Oceniam, że do zakończenia kadencji prezesa Rzeplińskiego wiele się nie zmieni.

W nowym numerze tygodnika Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Utopione miliony PGNiG” piszą o podejrzanych transakcjach, które za poprzedniej ekipy rządzącej szkodziły interesom państwa:

To miała być spektakularna inwestycja gazowego giganta. Tuż po wybudowaniu nowej siedziby podjęto nagłą, niewytłumaczalną decyzję: sprzedajemy budynek, choćby z wielką stratą. Kto zarobi na ekskluzywnym biurowcu na warszawskim Powiślu? Dotarliśmy do dokumentów pokazujących, jak przepuszczono państwowy majątek.

Ponadto Stanisław Janecki w artykule „Brukselskie strachy na Lachy” zauważa:

Komisja Europejska świetnie wie, że procedura przestrzegania praworządności nie ma żadnych podstaw traktatowych. Powiedzmy jasno: komunikat KE ma takie podstawy prawne, jakie miałoby jej stanowisko w sprawie podziału stref wpływów na Jowiszu między Unię Europejską, Stany Zjednoczone a inne państwa.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych