Platforma takimi sygnałami - a przecież wciąż na jej pokładzie są i tacy politycy jak Marek Biernacki czy Antoni Mężydło, których wrażliwość jest zupełnie inna - próbuje mrugać do skrajnie lewicowych środowisk. Tylko po co? W jakim celu? Czy ścieżka, jaką obrały lewicowe koalicje, ruchy Janusza Palikota, Barbary Nowackiej i innych bojowników o prawa LGBT, nie jest dla Platformy wyraźną przestrogą, że nie jest to oferta, na którą czekają Polacy?
A nawet jeśli liczyć, że porzucenie konserwatywnego ideowego tła jest na dziś konieczne, to kto uwierzy, że to politycy Platformy staną się przedstawicielami środowisk LGBT? Wszak partia ta rządziła przez osiem lat - w tym czasie niemal wszystkie postulaty, których spełnienia domagano się na Paradzie Równości, politycy PO konsekwentnie odrzucali. Geje i lesbijki uwierzą dziś, że Platforma będzie reprezentować ich interesy? To nie są tak głupie środowiska.
Wielu komentatorów (ale i polityków samej PO) wskazywało, że Platforma przegrała wybory również z powodu swojego skrętu w lewo, którego symbolem były deklaracje Ewy Kopacz. Powtarzano, że Polacy są intuicyjnie umiarkowanie konserwatywni („Wszystko można, byle z ostrożna”, jak lubi mawiać Ludwik Dorn). Coś w tym jest.
Udział przedstawicieli „konserwatywnej” frakcji Platformy w paradzie równości jest tylko kolejnym powieleniem tych błędów. PO odcina się od swoich własnych korzeni i wyrusza na poszukiwanie głosów tam, gdzie ich nie dostać nie może. Zadziwiający ciąg do strzelania we własną bramkę.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Platforma takimi sygnałami - a przecież wciąż na jej pokładzie są i tacy politycy jak Marek Biernacki czy Antoni Mężydło, których wrażliwość jest zupełnie inna - próbuje mrugać do skrajnie lewicowych środowisk. Tylko po co? W jakim celu? Czy ścieżka, jaką obrały lewicowe koalicje, ruchy Janusza Palikota, Barbary Nowackiej i innych bojowników o prawa LGBT, nie jest dla Platformy wyraźną przestrogą, że nie jest to oferta, na którą czekają Polacy?
A nawet jeśli liczyć, że porzucenie konserwatywnego ideowego tła jest na dziś konieczne, to kto uwierzy, że to politycy Platformy staną się przedstawicielami środowisk LGBT? Wszak partia ta rządziła przez osiem lat - w tym czasie niemal wszystkie postulaty, których spełnienia domagano się na Paradzie Równości, politycy PO konsekwentnie odrzucali. Geje i lesbijki uwierzą dziś, że Platforma będzie reprezentować ich interesy? To nie są tak głupie środowiska.
Wielu komentatorów (ale i polityków samej PO) wskazywało, że Platforma przegrała wybory również z powodu swojego skrętu w lewo, którego symbolem były deklaracje Ewy Kopacz. Powtarzano, że Polacy są intuicyjnie umiarkowanie konserwatywni („Wszystko można, byle z ostrożna”, jak lubi mawiać Ludwik Dorn). Coś w tym jest.
Udział przedstawicieli „konserwatywnej” frakcji Platformy w paradzie równości jest tylko kolejnym powieleniem tych błędów. PO odcina się od swoich własnych korzeni i wyrusza na poszukiwanie głosów tam, gdzie ich nie dostać nie może. Zadziwiający ciąg do strzelania we własną bramkę.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/296300-platforma-na-sciezce-palikota-od-katolickich-rycerzy-kolumba-do-walki-o-prawa-gejow-po-co-politykom-po-udzial-w-paradzie-rownosci?strona=2