W Platformie wrze! Michał Kamiński przyznaje, że czeka na Tuska i uderza w Schetynę: "Nawet w PiS nie było takich praktyk!"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Uważam panią Ewę Kopacz za absolutnie wybitnego polityka i poczytuję sobie za ogromny honor, że mogę z nią współpracować

— przyznaje w rozmowie z Michał Kamiński „Polską The Times”, gdzie mocno krytykuje Schetynę, zapowiada odbicie władzy Prawu i Sprawiedliwości i liczy, że pomoże w tym powrót do polskiej polityki Donalda Tuska.

Dyscyplina wprowadzona przez Grzegorza Schetynę mocno uwiera byłego spindoktora. Zgłaszanie szefostwu partii występów medialnych to – jak podkreśla – „nowa praktyka, której nawet w PiS za moich czasów nie było”. Przyznaje, że „nie chciał być świętą krową”, a „wielu posłów Platformy” się z nim solidaryzuje. Nie był też jedynym członkiem partii, który nie zgłaszał swoich występów. Dlaczego to jego zawiesił Schetyna?

Są różnego rodzaju spekulacje. Z pewnością nawet najmniej przychylni mi komentatorzy mówili, że to nie był powód do zawieszenia. Dla mnie to zamieszanie było jak grom z jasnego nieba. Nie spodziewałem się go i nie uważam, żebym zrobił coś złego. Proszę zwrócić uwagę, że ja nie powiedziałem w tych występach medialnych, o które poszło, niczego, co by było niezgodne z linią Platformy. Nie usłyszałem o przecinku, który bym źle sformułował

— skarży się Kamiński i uderza w Schetynę:

Nigdy nie oczekiwałem, że będę świętą krową. Dla mnie raczej za świętą krowę uważa się ktoś, kto - będąc bardzo ważnym politykiem Platformy - krytykował ją w trakcie kampanii wyborczej, a teraz od wszystkich oczekuje bezwzględnej lojalności

— dodaje. Na dodatkowe pytania, czy ma na myśli Schetynę, odpowiada:

Reszta jest milczeniem. Nie głosowałbym w wyborach na szefa PO na Schetynę, ale uznaję go za legalnie wybranego przewodniczącego, któremu należą się szacunek i poparcie.

Mimo żalu i zaskoczenia, ulubieniec Ewy Kopacz przyznaje, ze „gra na sukces”.

Gram na sukces nie tylko PO, ale całej opozycji, bo ona dziś powinna grać wspólnie.

Wypracował także receptę, którą – co wyraźnie widać – próbuje wdrażać we wszystkie wystąpienie Ewy Kopacz.

Receptą na odsunięcie PiS od władzy jest budowanie szerokiego frontu opozycji i w finale pewnie wspólne listy

— przyznaje, dodając że pomaga Ewie Kopacz, ale nie jest to szkodzenie partii, ponieważ Kopacz jest lojalna.

Kamiński nie próbuje ukrywać żalu do Schetyny. Porównania do Korei Płn. nie używał chyba nawet, gdy mówił o Kaczyńskim.

Ze Schetyny nie kpiłem. Wszyscy wiedzą, jakie mam poczucie humoru, ale nikogo nie obrażam. Ja znam kraj, w którym za kpinę z przywódcy jest się rzucanym psom na pożarcie. To Korea Północna. Żyję w innym kraju. Zresztą Schetyna to pewnie wie, bo pamiętam, jak sam swego czasu nazywał się liderem wewnętrznej opozycji i nic mu się za to nie stało

— mówi z przekąsem. Nie obyło się też bez pytań o „geniusz charyzmatyczny przywódcy” Platformy.

Człowiek, który miał tyle ważnych stanowisk w polskiej polityce, a później wygrał wybory, musi posiadać cechy wybitnego przywódcy. Nie sądzę, żeby Platforma wybrała na swojego szefa kogoś tuzinkowego

— kwituje Kamiński. Podkreśla, że jego typ polityczny jest jasny.

Uważam panią Ewę Kopacz za absolutnie wybitnego polityka i poczytuję sobie za ogromny honor, że mogę z nią współpracować

— mówi prymus wiceszefowej PO.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.